Ewa Kasprzyk przekazała zaskakujące wieści. To definitywny koniec
Ewa Kasprzyk niedawno wzięła udział w podcaście, w którym otworzyła się na wiele tematów. Fani aktorki z ciekawością przysłuchiwali się tym opowieściom, lecz w pewnym momencie wstrzymali oddech. Aktorka wyjawiła bowiem zaskakującą prawdę i nie ukrywała - to definitywny koniec. Co takiego wydarzyło się w jej życiu?
Ewa Kasprzyk wyjawiła druzgocącą prawdę
Ewa Kasprzyk, ikona „Kogla-mogla” i stała bywalczyni czerwonych dywanów, od lat udowadniała, że ma do życia dystans i odwagę mówić rzeczy, które inni tylko myślą. Tym razem zrobiła to w podcaście „Złota Scena” Anny Jurksztowicz. Pytana o sympatię do młodszych partnerów, parowała uśmiechem i jednym zdaniem.
Od niedawna [nie mam partnera - przyp. aut.], także przyzwyczajam się znowu do bycia singielką. To bardzo cudowny stan! - powiedziała.
Wyznanie padło publicznie, bez zawoalowanych komunikatów i „bez komentarza”. Jeśli ktoś liczył na lawinę niedomówień, musiał się rozczarować – Ewa, jak to Ewa, powiedziała wprost.
Ewa Kasprzyk rozstała się z partnerem
Serce historii bije w jednym słowie: „wolność”. Kasprzyk dodała w rozmowie, że nie podporządkowuje życia związkom i być może właśnie dlatego relacje „nie wytrzymują”. To szczera, choć wymagająca puenta dla romansu, który rozgrzewał nagłówki od lat – para poznała się w 2016 roku, a różnica wieku (8 lat) stała się krótkotrwałą pożywką dla memów. Związek szybko przeszedł próbę telewizyjną („Power Couple”), a o zaręczynach krążyły anegdoty równie filmowe jak role aktorki. Dziś ten rozdział jest zamknięty.
Myślę, że moje związki może dlatego nie wytrzymują, bo ten gen wolności i niezależności jednak jest silny we mnie - tłumaczyła.
Szokujące wyznanie Ewy Kasprzyk
Rozstanie Ewy Kasprzyk z narzeczonym nie brzmi jak dramat, tylko jak nowy projekt – z premierą „od zaraz”. Aktorka woli celebrować sprawczość niż rozpamiętywać przeszłość. W branży słychać już spekulacje: więcej czasu na scenę, nowe role, a może powrót do formatu, gdzie jej cięty język i charyzma dostają pełne światło? Jedno jest pewne: „stan cudowny”, jak nazwała singielstwo, to deklaracja, którą rynek rozrywkowy rozumie – i lubi. A my dodajmy coś jeszcze: ze strony Kozerskiego cisza, zresztą obie strony od lat unikały prania prywatnych spraw publicznie.
Czasami faktycznie czuję, że niekiedy ktoś się do mnie dystansuje. Myślę jednak, że to nie moja otwartość ma na to wpływ, ale moja postawa, nie tyle obojętności, co chłodu. Chwilami jestem bowiem odbierana jako osoba nazbyt wyniosła, chłodna, co faktycznie niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Po bliższym poznaniu ludzie dochodzą do wniosku, że ten chłód jest pozorny - tłumaczyła.