Finał "Tańca z Gwiazdami" już jutro. Kaczorowska i Rogacewicz nagle zabrali głos
Przygoda Marcina Rogacewicza i Agnieszki Kaczorowskiej w „Tańcu z Gwiazdami” zakończyła się w atmosferze kontrowersji. Po tym, jak para nie awansowała do kolejnego etapu, niemal całkowicie wycofali się z życia publicznego. Aż do dziś! Tuż przed finałem tanecznego show w sieci pojawił się zaskakujący post Rogacewicza i Kaczorowskiej, który przykuł uwagę fanów.
Zgrzyt między uczestnikami
Na rozgrzewce przed finałem 17. edycji „Tańca z gwiazdami” atmosfera była gorąca jak reflektory nad parkietem. W pewnym momencie ktoś z widzów relacji live zapytał, gdzie podziali się Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska. W tle posypały się chichoty, a Tomasz Karolak wypalił krótko: „W d***e”.
Taki „żart z sali” nie każdemu przypadł do gustu, a sam Rogacewicz kilka godzin później miał zasugerować w mediach społecznościowych, że pod adresem jego duetu kierowany jest hejt. Z kolei osoba związana z produkcją twierdzi, że to para Rogacewicz-Kaczorowska trzymała się raczej na uboczu.
„Siedem”, czyli niespodzianka od Rogacewicza i Kaczorowskiej
Jeśli myśleliście, że po „TzG” duet się rozstanie to nic z tego. Rogacewicz i Kaczorowska jadą w trasę z „Siedem”, projektem łączącym aktorstwo, taniec i muzykę. Motyw przewodni? Wolność. Bohaterowie spektaklu - kobieta i mężczyzna - „zaczynają swoje życie od nowa”.
Brzmi jak scenariusz, w którym scena z parkietu przeradza się w pełnoprawny teatr z emocjonalnością na pierwszym planie. To dla nich test, czy charyzma telewizyjna utrzyma się bez kamer i jurorskich uwag.
Nasz spektakl pt. ‘Siedem’ sprzedaje się jak świeże bułeczki.
Powiedzieli niemal jednym głosem w relacji na Instagramie, a Kaczorowska dorzuciła obietnicę: „Będziemy uchylać rąbki tajemnicy”. Słowa padły dzień przed finałem i brzmiały jak zaproszenie na dłuższą, artystyczną randkę z publicznością.
Wykorzystanie rozgłosu i nowy rozdział
Jeśli ktoś liczył, że finał „Tańca z gwiazdami” będzie dla tej dwójki kropką nad i, może się zaskoczyć. Zapowiedź kulis „Siedem” sugeruje raczej wielokropek.
Na ripostę wobec niemiłego żartu już zareagowali, ale nie frontalnym atakiem, tylko zwrotem do widzów i konkretem o projekcie. To sprytne: zamiast jałowej wymiany ciosów mamy paliwo dla spektaklu i gotową narrację „od treningowej sali do sceny”.
A pytanie, które zostaje? Czy „Siedem” stanie się ich znakiem firmowym po programie i czymś, co z parkietu wyniesie ich na własne afisze? Zobaczymy, czy za kurtyną rzeczywiście kryje się historia o wolności, która porwie publiczność tak jak telewizyjny taniec. Na razie powinni dostać brawa za timing. A my śledzimy trasę i pierwsze reakcje widzów.