Matka zaginionego Krzysztofa Dymińskiego rzuca nowe światło na sprawę. „To był Krzysiek”
Minęły ponad dwa lata od zaginięcia Krzysztofa Dymińskiego. Nastolatek po raz ostatni widziany był na Moście Gdańskim w Warszawie. Choć od tamtych wydarzeń upłynęło wiele czasu, sprawa wciąż pozostaje niewyjaśniona. Teraz jego matka po raz kolejny zabiera głos, ujawniając szczegóły dotyczące sygnałów, które mogły prowadzić do odnalezienia syna. Jak podkreśla, niektóre z nich do dziś budzą ogromne emocje i pozostawiają więcej pytań niż odpowiedzi.
Tajemniczy filmik przy drodze
Jednym z pierwszych sygnałów, które pojawiły się po zaginięciu Krzysztofa, był krótki filmik nagrany przez osobę jadącą samochodem. Widać na nim wędrowca poruszającego się poboczem drogi. Materiał szybko trafił do rodziny zaginionego i wzbudził ogromne poruszenie.
– To był pierwszy taki sygnał, który otrzymaliśmy – wspomina matka Krzysztofa. – Do dzisiaj nie wiemy, czy to był Krzysztof, czy osoba łudząco do niego podobna. Obydwoje z mężem stwierdziliśmy, że podobieństwo było uderzające. Dawaliśmy 95 procent, że to może być nasz syn.
Rodzice analizowali nagranie na wiele sposobów, klatka po klatce, próbując dostrzec jakiekolwiek szczegóły, które mogłyby jednoznacznie potwierdzić tożsamość chłopaka. Mimo upływu czasu wciąż nie wiadomo, jakie dokładnie czynności podjęła policja w celu weryfikacji tej osoby ani czy udało się ją zidentyfikować.
– Do dziś nie mamy odpowiedzi, kto to był – podkreśla kobieta. – Ta niewiedza jest jednym z najtrudniejszych elementów całej tej historii.
Zeznania gospodarza i kolejne nadzieje
Drugi istotny sygnał pojawił się kilka dni później i pochodził od gospodarza, który skontaktował się z rodziną. Mężczyzna poinformował, że przebywał u niego chłopak bardzo podobny do Krzysztofa. Jak się okazało, nie wiedział on wcześniej o zaginięciu nastolatka, dlatego dopiero po pewnym czasie zdecydował się zgłosić sprawę.
– Ten człowiek zeznał na policji, że tak, to był Krzysztof. Potwierdził to również na podstawie zdjęcia – mówi matka zaginionego. – Dla nas był to ogromny impuls nadziei.
Mimo tych zeznań sprawa nie została jednak jednoznacznie rozstrzygnięta. Rodzina wciąż nie ma pewności, czy chłopak widziany przez gospodarza był rzeczywiście ich synem.
– To kolejna sytuacja, która do dziś nie jest zamknięta – dodaje. – Nie wiemy, czy to był nasz syn, czy nie. Żyjemy pomiędzy nadzieją a strachem.
Ponad dwa lata ciszy i nowe działania policji
27 maja 2023 roku, około godziny 4 nad ranem, 16-letni wówczas Krzysztof Dymiński opuścił swoje miejsce zamieszkania, nie zostawiając bliskim żadnej wiadomości. Około godziny 6:00 był widziany na Moście Gdańskim w Warszawie. Od tamtej pory nie skontaktował się z rodziną ani nie dał znaku życia.
Przez ponad dwa lata sprawa była przedmiotem intensywnych poszukiwań i apeli o pomoc. Rodzina nie ustaje w staraniach, by nagłaśniać zaginięcie i przypominać o Krzysztofie. We wrześniu 2025 roku, policja opublikowała nowe zdjęcie z uwzględnieniem progresji wiekowej chłopaka. Ma ono pomóc w rozpoznaniu Krzysztofa dziś, gdy jest już starszy i mógł zmienić swój wygląd.
Dla matki zaginionego każdy taki krok to iskra nadziei, ale też powrót do bolesnych wspomnień.
– My cały czas wierzymy, że Krzysztof żyje – mówi. – I że ktoś, kto go widział lub wie coś więcej, w końcu się odezwie.
Sprawa zaginięcia Krzysztofa Dymińskiego wciąż pozostaje otwarta. Rodzina liczy, że nowe informacje i odświeżony wizerunek chłopaka pomogą przełamać milczenie i przybliżą odpowiedź na pytanie, które od ponad dwóch lat nie daje im spokoju: co naprawdę stało się z Krzysztofem?