Nie żyje 39-letni Polak. Tragiczny finał interwencji służb
W piątek, 14 listopada, w konińskich Gosławicach policja została wezwana do 39-latka, którego zachowania bała się jego matka. To, co wydarzyło się po przyjeździe policji, mrozi krew w żyłach. Interwencja wymknęła się spod kontroli, a dla mężczyzny zakończyło się to tragedią. Sprawę bada prokuratura, a zapis z kamer nasobnych ma przesądzić o kluczowych szczegółach.
Telefon po pomoc
Jeszcze przed przyjazdem patrolu matka 39-latka miała wzywać karetkę, ale według wstępnych ustaleń, zespół nie dotarł na miejsce i kobieta zadzwoniła na policję. Dwóch umundurowanych funkcjonariuszy przyjechało do mieszkania w Gosławicach i wtedy, jak relacjonują służby, mężczyzna poszczuł ich psem, a jednego uderzył metalową rurką.
Mundurowi użyli siły fizycznej, gazu pieprzowego i kajdanek, żeby obezwładnić mężczyznę. Na tym etapie, jak podkreśla policja, nie użyto innych środków przymusu.
Sprawa w toku
Zabezpieczone nagrania z kamer nasobnych (tzw. bodycamów, czyli miniaturowych kamer przypiętych do munduru) mają pokazać, co działo się po skutecznym obezwładnieniu 39-latka. Wezwani ratownicy medyczni, jak wynika z relacji służb, planowali przewieźć mężczyznę do szpitala psychiatrycznego. W pewnym momencie stan 39-latka gwałtownie się pogorszył: zaczął tracić przytomność, więc podjęto reanimację.
Jednak życia mężczyzny nie udało się uratować. Prokuratura potwierdza, że doszło do czynnej napaści na funkcjonariuszy, ale to sekcja zwłok i analiza nagrań odpowiedzą na pytania o bezpośrednią przyczynę zgonu. W sprawie działają śledczy spoza Konina, a materiał dowodowy, w tym zapis z kamer, został zabezpieczony.
Śmierć 39-latka
Prokuratorzy z Konina prowadzą czynności w dwóch wątkach: przyczyny zgonu oraz prawidłowości interwencji. Według ustaleń Radia Poznań mężczyzna od rana miał być pobudzony i agresywny wobec domowników. To dlatego matka miała szukać pomocy najpierw u medyków, potem u policji.
Z kolei w rozmowie z Onetem prokuratura zapewnia, że śledztwo obejmie pełny materiał dowodowy, czyli ślady, zeznania i nagrania z kamer nasobnych. Na ostateczne wnioski trzeba jednak poczekać do wyników sekcji zwłok. Czy ten zapis rozwieje wątpliwości i uciszy emocje, czy przeciwnie - roznieci nową dyskusję o standardach użycia przymusu i współpracy służb z ratownikami?