Nie żyje znany polski producent filmowy. Wstrząsające okoliczności śmierci
Branża filmowa pogrążyła się w głębokiej żałobie. Odeszła jedna z najbardziej wpływowych postaci polskiej kinematografii, człowiek, który przez dekady był twórcą filmów i reklam, a jego nazwisko stało się synonimem jakości i profesjonalizmu. Jego odejście wstrząsnęło środowiskiem — pozostawił po sobie pustkę, której nie da się łatwo wypełnić.
- Odchodzi kolejna wielka gwiazda
- Nie żyje producent. Długo chorował
- Piękna kariera producenta
Odchodzi kolejna wielka gwiazda
Śmierć takiej osoby przypomina nam, jak kruche jest życie i jak bezwzględna może być choroba. To ogromna strata dla polskiej branży filmowej — nie tylko ze względu na dorobek, ale przede wszystkim ze względu na wpływ, jaki miał na ludzi, z którymi współpracował. Wszyscy, którzy mieli z nim do czynienia, zgodnie podkreślali, że był nie tylko wybitnym producentem, ale też mentorem i liderem, który potrafił inspirować i mobilizować do sięgania wyżej, do lepszej sztuki.
Przez ponad trzy dekady jego praca kształtowała polski rynek produkcji filmowej i reklamowej. Jego wkład był wielopłaszczyznowy — nie ograniczał się wyłącznie do organizowania produkcji, ale obejmował także budowanie relacji międzynarodowych i otwieranie polskim twórcom drzwi do globalnych rynków. To właśnie dzięki takim osobom jak on świat zaczynał patrzeć na polski film z nowym szacunkiem i zainteresowaniem.
Doświadczeni twórcy i młodzi adepci branży często dzielili się historiami o tym, jak jego profesjonalizm i pasja wpływały na ich kariery. Wielu podkreślało, że trudno będzie znaleźć kogoś, kto w równie skuteczny sposób łączył talent organizacyjny z artystycznym wyczuciem. Dziś, gdy ta postać odchodzi, polski przemysł filmowy traci nie tylko producenta, ale i autorytet oraz historię, która inspirowała kolejne pokolenia twórców.
Nie żyje producent. Długo chorował
Zgodnie z oficjalnymi informacjami, producent zmarł 28 grudnia 2025 roku w wieku 67 lat po długiej i trudnej walce z chorobą nowotworową. Choroba była przewlekła i poważna — nowotwór stanowił dla niego nieustanne wyzwanie przez ostatnie miesiące życia. Pomimo intensywnego leczenia i wsparcia bliskich, jego stan stopniowo się pogarszał, aż w końcu przegrał walkę z chorobą.
Podkreślać trzeba także, że choroba nie przeszkodziła mu w kontynuowaniu pracy tak długo, jak to było możliwe. Nawet w obliczu trudności zdrowotnych pozostawał związany z branżą, angażując się w projekty i współpracując z zespołami, które wielokrotnie nazywały go inspiracją i wzorem do naśladowania. Jego odejście to przypomnienie, jak bezlitosna potrafi być choroba, także w środowisku ludzi sztuki, gdzie pasja często przesłania sygnały ostrzegawcze i piętrzy kolejne obowiązki ponad własne zdrowie.
Piękna kariera producenta
Jego kariera rozpoczęła się po ukończeniu Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, jednego z najważniejszych ośrodków kształcenia twórców filmowych w Polsce. Szybko wyróżnił się na tle kolegów jako producent z wyjątkową wizją i zrozumieniem zarówno kina, jak i reklamy.
Jacek Kulczycki, bo o nim mowa, 1992 roku założył Studio Filmowe OTO — pierwszy prywatny dom produkcyjny w Polsce, który w krótkim czasie stał się jednym z najważniejszych ośrodków realizujących ambitne projekty zarówno w kraju, jak i zagranicą. Pod jego kierownictwem studio realizowało produkcje w kilkudziesięciu państwach, współpracując z międzynarodowymi agencjami i markami.
Był dla mnie prawdziwym wzorem do naśladowania. W naturalny sposób łączył profesjonalizm z ciepłem. Nie bał się nowych wyzwań ani przygód, nie musiał niczego udowadniać ani nikogo udawać — autorytetem był sam z siebie, bez najmniejszego wysiłku — przekazała córka zmarłego, Melania Kulczycka, head of OTO Family.
Przez całe swoje życie zawodowe był producentem setek filmów — fabularnych, dokumentalnych oraz reklamowych. Jego portfolio obejmowało wiele znanych tytułów, w tym projekty, które zdobywały uznanie publiczności i krytyków zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Wśród realizowanych pod jego nadzorem produkcji znalazły się takie filmy jak „Obława”, „Karbala” czy inne istotne projekty współczesnej kinematografii.
Odszedł człowiek legenda branży reklamowej w Polsce, jeden z jej współtwórców — mówi w rozmowie z "Presserwisem" Arleta Robinson, prezeska Stowarzyszenia Producentów Reklamowych. — Reżyser, producent, biznesmen. Ikona. Pełen energii, nowych pomysłów, zaangażowany. Pasjonat swojej pracy. Aktywny we wszystkich producenckich stowarzyszeniach i inicjatywach. Dla wielu mentor i wzór. Jego pasja, energia, działania, wszystko to na długo pozostanie z nami — dodała Robinson.
Nie ograniczał się jednak tylko do pracy producenckiej — był także mentorem i liderem dla młodszych twórców, organizował szkolenia, pomagał w rozwijaniu talentów i tworzył środowisko, w którym nowe pokolenia filmowców mogły rozwijać skrzydła. Jego wpływ na polski rynek audiowizualny jest nie do przecenienia, a jego dorobek pozostanie inspiracją dla przyszłych pokoleń.