Proboszcz zamontował kamery. Niebywałe, co uchwyciły. Mieszkańcy się boją
Media huczą o działaniach proboszcza z miejscowości Wartkowice. Mieszkańcy nie wytrzymali i nagłośnili całą sprawę.
Niebywałe sceny w Wartkowicach
Do redakcji Kontaktu 24 zgłosił się pan Patryk, który poinformował o niecodziennej i budzącej wiele emocji sytuacji w Wartkowicach. Według jego relacji proboszcz parafii pod wezwaniem św. Anny zaczął publikować w gablocie przed kościołem zdjęcia osób rzekomo zaśmiecających cmentarz. Wizerunki pochodzą z monitoringu zamontowanego na terenie parafii i nekropolii.
Mężczyzna przekazał, że kapłan wykorzystuje nagrania z kamer jako formę publicznego napiętnowania. Jak twierdzi pan Patryk, proboszcz drukuje fotografie osób uchwyconych w niekorzystnych sytuacjach, a następnie umieszcza je w ogólnodostępnej gablocie, gdzie zobaczyć może je każdy przechodzień. Działania te – jak podkreśla – wywołały ogromne poruszenie w lokalnej społeczności.
Mieszkańcy się boją
Pan Patryk opisał atmosferę, jaka zapanowała w miejscowości po pojawieniu się zdjęć. Jak relacjonuje, „działania proboszcza budzą paniczny lęk w małej, wiejskiej społeczności”, a wielu mieszkańców obawia się, że mogą zostać sfotografowani i upublicznieni nawet za drobne przewinienia. Niepokój wzbudza również sam fakt, że monitoring jest wykorzystywany nie w celach bezpieczeństwa, lecz – zdaniem zgłaszającego – do zawstydzania ludzi.
Mieszkańcy są publicznie nękani, szkalowani i zastraszani przez proboszcza, ks. Janusza Szeremetę. Sytuacja zaczęła się we wrześniu tego roku. Wpisy pojawiają się między innymi na stronach parafii, gdzie wskazana została kobieta. Taki precyzyjny opis w małej parafii natychmiast wywołał publiczne upokorzenie i ostracyzm wobec wskazanej parafianki - przekazał internauta.
Mężczyzna uważa, że takie postępowanie stanowi naruszenie godności parafian i nie powinno mieć miejsca w przestrzeni kościelnej. Jak podkreśla, publikowanie wizerunków bez zgody osób zainteresowanych może być uznane za przekroczenie granic prywatności i dobrych obyczajów. W niewielkiej społeczności, gdzie wszyscy się znają, taka praktyka ma szczególnie dotkliwe konsekwencje.
Kuria nie reaguje
Pan Patryk próbował interweniować u władz kościelnych, licząc na to, że sytuacja zostanie wytłumaczona lub rozwiązana. Jak jednak twierdzi, jego próby kontaktu z Kurią nie przyniosły żadnych rezultatów. Brak odpowiedzi sprawił, że – jak relacjonuje – mieszkańcy czują się pozostawieni sami sobie, a poczucie zagrożenia i bezsilności rośnie.
Sprawa z Wartkowic wciąż budzi wiele emocji, a mieszkańcy czekają na reakcję odpowiednich instytucji. Pojawiają się pytania o granice działania monitoringu, o to, kto i w jakim celu może wykorzystywać nagrania, oraz o to, czy publiczne piętnowanie rzeczywiście rozwiązuje problem zaśmiecania cmentarza. Na razie pozostaje czekać na dalsze informacje i ewentualne stanowisko strony kościelnej.
Uważam, że działanie proboszcza jest naruszeniem RODO i godności mieszkańców. Ta historia pokazuje, jak Kościół używa nowoczesnej technologii do nękania, zastraszania wiernych, a hierarchia wspiera go swoją bezczynnością — przekazał rozmówca Kontaktu24.