Wyciekła "czarna lista" Trumpa. To oni znaleźli się na celowniku
W amerykańskiej polityce spory z mediami nie są niczym nowym, ale tym razem sprawa przybrała wyjątkowo bezpośredni charakter. Z otoczenia Donalda Trumpa wypłynął dokument, który trafił na nagłówki światowych serwisów. To materiał, który nie tylko wskazuje nazwiska i redakcje, lecz także tworzy nową przestrzeń konfliktu między Białym Domem a prasą. Wiele osób nie spodziewało się, że administracja posunie się do tak otwartego kroku.
Administracja Donalda Trumpa oskarża media o manipulację i stronniczość
Zespół współpracujący z Donaldem Trumpem przygotował szczegółowe zestawienie redakcji, które uznano za nieobiektywne i wprowadzające opinię publiczną w błąd. Na stronie internetowej Białego Domu pojawił się duży nagłówek, w którym administracja republikanina oskarża media o manipulację i jednostronność przekazu.
Materiał nie jest ogólnym komentarzem ani zbiorem subiektywnych opinii – to dokument, który dzieli redakcje na konkretne kategorie. Znalazły się w nim zarówno duże amerykańskie stacje telewizyjne, jak i rozpoznawalne tytuły prasowe ze Stanów Zjednoczonych i Europy.
Podejście administracji jest tu wyjątkowo ostre: wskazuje konkretne przykłady publikacji oraz nazwiska autorów uznanych za odpowiedzialnych za rozpowszechnianie informacji sprzecznych z narracją republikanów.
Ten ruch od razu wywołał polityczne napięcie, ponieważ nie padają w nim ogólne stwierdzenia o „atakach na prezydenta”, lecz precyzyjne zarzuty wobec poszczególnych podmiotów medialnych.
„Medialny przestępca tygodnia” – CBS, The Boston Globe i The Independent na celowniku
Jedną z najbardziej rzucających się w oczy części materiału jest sekcja nazwana „Medialnym przestępcą tygodnia”. W tym fragmencie administracja wskazała konkretne publikacje, które uznano za szczególnie manipulacyjne. Wskazano m.in. materiały CBS News oraz teksty opublikowane w „The Boston Globe” i „The Independent”.
Według osób związanych z Trumpem te media miały w swoich relacjach przeinaczać wypowiedzi prezydenta, sugerując, że wzywał do egzekucji członków Kongresu, podczas gdy – jak twierdzą autorzy zestawienia – chodziło o jego apel dotyczący impeachmentu za podżeganie do buntu.
Dla administracji takie interpretacje były dowodem, że media nie tylko krytykują, ale wręcz kreują własne narracje, które następnie trafiają do opinii publicznej jako fakty.
Całość uzupełniają imiona i nazwiska autorów tekstów, co nadaje dokumentowi bezprecedensowy osobisty charakter. Jednocześnie materiał zawiera linki do oryginalnych publikacji, aby odbiorcy mogli sami sprawdzić ich treść.
Czarna lista mediów Trumpa: CNN, New York Times, Politico i inni „recydywiści”
Dopiero w ostatniej części dokumentu widać pełen obraz zamierzeń administracji: to nie przypadkowe przykłady, lecz zbiorcza „czarna lista” redakcji uważanych za najbardziej nieprzyjazne Trumpowi.
W zestawieniu „liderów” wymieniono największych graczy medialnych w USA, w tym:
- CNN
- MSNBC
- „The Washington Post”
- „The New York Times”
- Politico
- „The Wall Street Journal”
Dalej znajduje się sekcja „recydywistów” – tytułów, które według republikanów regularnie publikują nieprawdziwe lub nierzetelne materiały. W tej części dokumentu wymieniono m.in.:
- BBC
- Associated Press
- Axios
- „The Hill”
Całość została zaprezentowana jako narzędzie mające pomóc obywatelom odróżnić treści rzekomo wprowadzające w błąd od tych zgodnych z przekazem Białego Domu.
W ten sposób administracja Trumpa postawiła media w sytuacji bezpośredniej konfrontacji, definiując, które redakcje są – w jej ocenie – wrogie, a które nie.