Zaginiony Marek nie żyje, oprawcy porzucili go w grobie
Po ponad dwóch miesiącach dramatycznych poszukiwań śledczy potwierdzili najczarniejszy scenariusz. Zwłoki odnaleziono w grobie należącym do innej osoby na cmentarzu w miejscowości Żytno koło Radomsko. Wszystko wskazuje na to, że to ciało 34-letniego mężczyzny — zaginionego we wrześniu w Katowicach — GKS Katowice. Śledczy zlecili sekcję zwłok i badania DNA, by ostatecznie ustalić tożsamość i przyczynę śmierci.
Kim był zaginiony?
Marek Kubaczka zaginął 19 września 2025 roku — ostatni raz był widziany około godziny 22:00, kiedy opuścił swoje mieszkanie przy ul. Kściuczyka w Katowicach. Według najbliższych wyszedł po wezwaniu domofonem, ubrany jedynie w klapki i szorty, bez telefonu. Od tamtej chwili rodzina i znajomi nie mieli z nim kontaktu.
Już wtedy śledczy nie wykluczali udziału osób trzecich — podejrzewano, że mogło dojść do porwania, co pchnęło policję do intensywnego śledztwa i apelów o informacje do wszystkich, którzy mogli mieć cokolwiek wspólnego ze zniknięciem mężczyzny.
Okoliczności śmierci i tragiczne odkrycie
Według relacji świadków, po opuszczeniu mieszkania Marek miał zostać siłą uprowadzony — uczestniczyło w tym kilka osób, które obezwładniły go i wciągnęły do ciemnego auta. To ostatni moment, w którym widziano go żywego. Po długich poszukiwaniach, funkcjonariusze dotarli do cmentarza w Żytnie — tam dokonano przerażającego odkrycia: zwłoki ukryte w grobie innej osoby. Według komunikatu prokuratury, miejsce zostało przez wiele godzin zabezpieczone przez techników.
Na obecnym etapie prokuratura zleciła sekcję zwłok oraz badania DNA — to one mają jednoznacznie potwierdzić, czy znalezione ciało to Marek Kubaczka — i określić przyczynę jego śmierci. Według śledczych i mediów, tłem sprawy mogą być konflikty w środowisku pseudokibiców GKS Katowice. W toku dochodzenia zatrzymano już kilka osób — w tym podejrzanych o bezpośredni udział w porwaniu — a śledztwo wkroczyło w nowy, krytyczny etap.
To tragedia. Nie żyje Marek Kubaczka
To, co miało być dramatycznym zaginięciem, zakończyło się tragedią — i to z niebywałym okrucieństwem. Rodzina — która przez tygodnie żyła nadzieją — zderzyła się z najgorszym możliwym finałem.
Ta sprawa to nie tylko dramat jednej rodziny. To alarmujący sygnał o brutalności środowisk pseudokibiców, o bezwzględności i cynizmie tych, którzy, być może, wykorzystali przyjaźń, zaufanie albo znajomości. Jeśli śledczy ostatecznie potwierdzą, że odnalezione ciało należy do Marka — będzie to kolejny mroczny dowód, jak cienka jest granica między zwykłym dniem a koszmarem.