Zmarł ceniony polski duchowny. Parafianie i wierni pogrążeni w żałobie
W nocy z piątku na sobotę (28/29 listopada) dotarła smutna wiadomość o śmierci duchownego z Diecezji Płockiej. Informację o jego odejściu przekazała młodzieżowa wspólnota Ruch Światło-Życie, a władze diecezji potwierdziły fakt zgonu. Wiadomość poruszyła wielu wiernych, zarówno tych, którzy znali go osobiście, jak i tych, którzy korzystali z jego duszpasterskiej posługi.
Kapłan całym sercem zaangażowany w życie wspólnoty
Ks. Jacek Wichorowski pełnił funkcję proboszcza parafii św. Dominika od 2013 roku, gdy objął ją po przejściu na emeryturę swojego poprzednika. A wcześniej pracował jako wikariusz w parafii św. Wita, Modesta i Krescencji w Sierpcu.
Przez lata stał się postacią bliską wielu, a zwłaszcza młodzieży. Jego zaangażowanie w działania Ruchu Światło-Życie często przekraczało ramy parafii: organizował rekolekcje, pielgrzymki, spotkania integracyjne, a także wspierał formację duchową kolejnych pokoleń młodych. Jak napisano na profilu parafii:
Rozpalał miłość i chęć jeżdżenia na rekolekcje oazowe.
Dzięki temu dla wielu parafia w Krzynowłodze stała się czymś więcej niż tylko miejscem niedzielnej mszy. Była domem duchowym, oazą wspólnoty i wsparcia.
Planowane pożegnanie
Na razie nie podano szczegółów pogrzebu. Diecezja zapowiedziała, że informacje o ceremonii zostaną przekazane w najbliższym czasie. Parafianie będą musieli poczekać na możliwość pożegnania swojego duszpasterza.
W komentarzach pod komunikatem wspólnoty i diecezji widać sięgający daleko żal i wdzięczność. Wielu wiernych wspomina bliskie spotkania, rozmowy, wspólne rekolekcje i pielgrzymki, czyli chwile, które dla wielu były doświadczeniem duchowego domu i wspólnotowej siły.
Most pokoleń
Śmierć ks. Wichorowskiego uświadamia, jak wielką rolę dla wiernych odgrywają duchowni zaangażowani nie tylko w liturgię, ale przede wszystkim w relacje z ludźmi. To on potrafił zbudować most między starszymi i młodszymi, łączył doświadczenie z entuzjazmem, tradycję z otwartością i wspólnotę z prawdziwą troską.
Dla wielu parafian jego odejście to nie tylko strata proboszcza. To strata duchowego przewodnika, przyjaciela i człowieka, który przez lata dawał przykład zaangażowania i wiary. Choć jego posługa zakończyła się przedwcześnie, pamięć o nim z pewnością pozostanie w sercach wiernych. Nie tylko tych, których znał osobiście, ale też tych, których poruszyły opowieści o jego pasji i oddaniu.