7-letnia Polka i jej mama zginęły w wyniku rosyjskiego ataku. Smutne sceny podczas pogrzebu
W nocy z 18 na 19 listopada w Tarnopolu doszło do dramatycznego rosyjskiego ataku rakietowego, który pochłonął życie 7-letniej Amelki i jej mamy. Ta bolesna strata poruszyła serca zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. Setki osób zebrały się, by pożegnać małą dziewczynkę i jej matkę. Ta tragedia stała się symbolicznym przypomnieniem, że wojna nie oszczędza niewinnych, a cenę za konflikt płacą zwykli ludzie.
Spłonęły w swoich objęciach
Do dramatu doszło w środę 19 listopada. Wówczas w wyniku rosyjskiego ataku śmierć poniosła 7-letnia Amelia, a także jej mama. Okoliczności są niezwykle koszmarne i poruszające.
Ta dziewczynka zginęła w objęciach mamy. Obydwie spłonęły - mówił w rozmowie z PAP ks. Iwan Siczkaryk z grekokatolickiej parafii pw. św. Michała Archanioła w Tarnopolu.
Jak relacjonuje PAP, powołując się na słowa duchownego, ojciec Amelii był obywatelem Polski.
Żałoba po wielkiej stracie
Po tragicznych wiadomościach w Tarnopolu zebrały się tłumy mieszkańców, by uczcić pamięć dziewczynki i jej matki. Według informacji podawanych przez ukraińskie media, wiele osób przyniosło znicze, kwiaty i pluszaki, czyli symbole niewinności, która zgasła zbyt wcześnie.
To, co wydarzyło się 19 listopada, odbiło się echem poza granicami miasta. Dla wielu to nie tylko lokalny dramat, ale przede wszystkim tragedia cywilów w konflikcie. Nie sposób nie odczuć głębokiego smutku, patrząc na te sceny żałoby, która jednoczy ludzi mimo lęku czy gniewu.
To była bardzo dobra osoba, spokojna. Bystra - mówiła podczas ceremonii pogrzebowej pani Maria, koleżanka Oksany jeszcze ze szkoły, którą cytowała gazeta-misto.teua.
Amelia, jak wyjawili jej koledzy i koleżanki, zaledwie dwa dni przed tragedią obchodziła urodziny. Iryna, z która dziewczynka chodziła do klasy, przyznała, że Amelka nie wiedziała, czy chciałaby w jakiś szczególny sposób celebrować tę okoliczność.
To były jej ostatnie urodziny - powiedziała.
Reakcje polskich władz
Tragedia Amelki i jej mamy natychmiast wywołała silną reakcję polskich przywódców. Prezydent Karol Nawrocki wyraził swój żal i współczucie:
Z głębokim bólem przyjąłem informację o śmierci 7-letniej Amelki (…) Rodzinie i najbliższym składam wyrazy szczerego współczucia, pozostając w modlitwie za duszę niewinnego dziecka oraz Jej mamy - przekazał.
Premier Donald Tusk z kolei podkreślił, że to właśnie o takie dzieci toczy się ta wojna:
Ta okrutna wojna musi się zakończyć, a Rosja nie może jej wygrać. Bo to jest wojna także o przyszłość naszych dzieci - wyjaśnił.
Rzecznik rządu Adam Szłapka dodał:
Nie ma żadnych wątpliwości: wróg jest na Kremlu. Czy potrzeba lepszego dowodu? - rozważał.
Te słowa pokazują, jak głęboko tragedia Amelki wpisała się w narrację o wojnie i w apel o zakończenie działań, które odbierają życie niewinnym. Ta tragedia to więcej niż jeden dramat, to symbol cierpienia, które dotyka zwykłych ludzi w brutalnej rzeczywistości. Amelka i jej mama pozostaną w pamięci jako ofiary tego konfliktu, a ich pożegnanie będzie wołać o pokój i sprawiedliwość.