Co ustalono za zamkniętymi drzwiami? Kulisy negocjacji ludzi Trumpa z Rosją
28 punktów i tykający zegar. W Waszyngtonie i Moskwie trwają rozmowy, które mają zakończyć wojnę bez udziału Kijowa i większości Europy. Na stole leży projekt z mechanizmem przymusu: jeśli Ukraina odmówi, może stracić wsparcie. Amerykańscy pośrednicy jeżdżą, briefują, odhaczają terminy. Czy plan, który powstał poza Ukrainą i kontynentem, zdefiniuje jej pokój?
Ludzie Trumpa mieli dogadać się z Rosją
Serwis Axios ujawnił istnienie 28‑punktowego planu rozmów między USA a Rosją, obejmującego wojnę w Ukrainie. Dokument ma porządkować ścieżkę negocjacji i finalnego układu, a jednocześnie wyznaczać ramy dla kolejnych ruchów pośredników.
Za amerykańską stronę działa specjalny wysłannik Steve Witkoff, który miał szczegółowo rozmawiać o propozycjach z szefem RDIF Kiriłłem Dmitrijewem. Według relacji do jednego ze spotkań doszło w Miami w październiku; kolejnym sygnałem był wątek Stambułu, gdzie miało dojść do kontaktu z ukraińskim przywódcą. Te ścieżki zbiegły się z listopadowym startem tajnych rozmów z wyłączeniem Kijowa i Europejczyków.
Plan zorganizowano wokół czterech bloków: pokój na Ukrainie, gwarancje bezpieczeństwa, bezpieczeństwo w Europie oraz przyszłe relacje USA z Rosją i Ukrainą. Po sygnałach z Waszyngtonu do wybranych europejskich stolic dotarły pierwsze briefy, a 17 kwietnia w Paryżu w formacie E3+Ukraina przedstawiono elementy propozycji. Następnie wyznaczono londyński ciąg dalszy na 23 kwietnia i ambicję domknięcia prac do 30 kwietnia, na setny dzień nowej prezydentury w USA.
Przecieki, cytaty, dementi
Po publikacji Axios w obiegu pojawiła się ocena, że plan jest „rozsądny” i możliwy do przyjęcia przez Kijów, przypisywana urzędnikom zaplecza Donalda Trumpa. Ten ton wzmacniał wywiad, w którym padło, że gra toczy się o akceptację Ukrainy, nie o europejskie nastroje. Równolegle dziennikarka Dasha Burns relacjonowała przekonanie pośredników, iż da się „skłonić” Kijów do przyjęcia układu.
Na osi zdarzeń pojawił się wątek wojskowy: sekretarz Dan Driscoll i gen. Randy George przyjechali do Kijowa na rozmowy o zakończeniu działań. Z politycznego kalendarza spływały zaś sygnały, że Biały Dom chce przedstawić Ukrainie propozycję do listopada. To budowało wrażenie korytarza z wyznaczonymi światłami i tempem.
W tym korytarzu wyraźnie wybrzmiał głos Wołodymyra Zełenskiego, który mówił o „propozycjach, ideach, sygnałach”, zaznaczając, że nie ma oficjalnej oferty „w jakimkolwiek formacie”, oraz że „natychmiast zareaguje i poda to do wiadomości”, jeśli taka się pojawi. Z Moskwy przyszło jednocześnie twarde dementi w sprawie rzekomej zgody na zamrożenie konfliktu, ale też zapowiedź wizyty Witkoffa, a anonimowy rosyjski urzędnik chwalił samą inicjatywę tajnych rozmów.
Koszty transakcji i dźwignie presji
W centrum projektu znajdują się twarde ustępstwa: uznanie de iure rosyjskiej kontroli nad Krymem oraz de facto okupacji części obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego. Równolegle plan zakłada zamknięcie drzwi do NATO przy otwartej ścieżce do UE, stopniowe znoszenie sankcji i restart współpracy energetyczno‑przemysłowej USA z Rosją. Dla porządku sporu wprowadzono też zapisy o swobodzie żeglugi na Dnieprze, zarząd USA nad Zaporoską EJ z podziałem energii oraz symboliczny zwrot niewielkiego skrawka obwodu charkowskiego.
Dla Kijowa część tych punktów to ściana: uznanie aneksji Krymu jest nie do przyjęcia, a dyskusja o rezygnacji z NATO może się toczyć wyłącznie przy wiarygodnych gwarancjach bezpieczeństwa od wybranych europejskich państw. W tle pojawia się pragmatyczna hipoteza o czasowej okupacji obszarów kontrolowanych przez Rosję w zamian za pełne zawieszenie broni, ale bez rozstrzygnięcia sporów terytorialnych na wschodzie i południu.
Mechanizm presji jest przejrzysty: operowanie terminami i nieobecnością kluczowych pośredników na londyńskim spotkaniu miało zasygnalizować gotowość do wycofania się z rozmów i przygotować grunt pod wstrzymanie pomocy w razie odrzucenia oferty. Taki ruch, opisywany przez analityków, mógłby stać się dźwignią domykającą transakcję albo nożem odcinającym wsparcie.
Rosja rozgrywa równoległą partię: przeciąganie dialogu, by to Kijów formalnie powiedział „nie”, co ułatwiłoby przerzucenie odpowiedzialności za fiasko i uruchomienie scenariusza ograniczenia amerykańskiego wsparcia. Jednocześnie Moskwa sonduje możliwość zniesienia sankcji i wejścia w ambitne projekty gospodarcze z USA niezależnie od ostatecznego statusu konfliktu.
Zamknięte drzwi i otwarty rachunek
W centrum tego napięcia zostaje deklaracja przywódcy Ukrainy, że w razie pojawienia się oficjalnej oferty „natychmiast zareaguje i poda to do wiadomości”. Wśród stolic krążyły już półoficjalne briefy, a kolejne spotkania miały przyspieszać tempo. Nad sceną wiszą też rosyjskie dementi wobec „zamrożenia” i amerykańska dźwignia pomocy, której wyłączenie wisi nad Kijowem jak wyraźny sygnał graniczny.
Obraz końcowy jest prosty: zamknięte drzwi sali, 28 punktów na stole, migający telefon. Jeden sygnał może otworzyć rozmowy albo wyłączyć wsparcie. Na razie słychać tylko krótkie komunikaty i długie pauzy.