Dostał mandat za przekroczenie prędkości o 1 km/h. Policja nie miała wyjścia
Zdjęcie blankietu obiegło sieć, a bohater historii długo przecierał oczy: „serio 50 zł mandatu za 1 km/h?”. Brzmi jak żart z dyżurnym sarkazmem Internetu, ale przepisy są bezlitosne. Dlaczego taki mandat w ogóle się pojawił i kiedy policjant może wystawić go bez mrugnięcia okiem?
Co się wydarzyło i skąd te 50 zł?
W poniedziałek, 9 grudnia 2025 r., w sieci pojawiło się zdjęcie mandatu: 50 zł za przekroczenie prędkości o 1 km/h. Brzmi jak pomyłka, ale według taryfikatora do 10 km/h ponad limit to właśnie 50 zł i 1 punkt. I tyle — żadnej „magicznej amnestii” za minimalne przewinienie. Historia odbiła się szerokim echem, bo wielu kierowców wciąż żyje miejską legendą, że „do +10 nikt nie karze”. To mit.
Jeśli po odjęciu błędu pomiarowego wciąż zostaje +1 km/h, mandat jest zgodny z prawem. Źródłem zamieszania często bywa różna praktyka: jeden patrol puszcza wolno, inny trzyma się tabeli co do przecinka. O sprawie jako pierwsi pisali dziennikarze motoryzacyjni, publikując zdjęcie i przypominając literalne brzmienie stawek.
Co się tak naprawdę wydarzyło i za co był taki mandat?
Taryfikator bez tajemnic: liczby, które bolą
Serce historii to proste równanie: do 10 km/h ponad limit = 50 zł mandatu. W kolejnych progach robi się drożej: 11–15 km/h kosztuje 100 zł, 16–20 km/h — 200 zł. Po 31–40 km/h wjeżdżamy już na 800 zł i 9 punktów. Maksymalny mandat „na miejscu” może sięgnąć 5000 zł, a przy recydywie część kar podwaja się. Brzmi ostro? Tak ma być — ustawodawca od lat przykłada śrubę, licząc na spadek prędkości i statystyk wypadków. W praktyce najwięcej emocji budzi jednak margines błędu sprzętu. Fotoradary CANARD zwykle pracują z tolerancją ±3 km/h do 100 km/h (powyżej — 3%), dlatego zdjęcia z +1 km/h z automatów to rzadkość. Ale patrol z ręcznym miernikiem? Po odjęciu błędu wciąż może zostać „goły” 1 km/h — i bingo, 50 zł.
Zaskoczenie numer dwa: wbrew obiegowej opinii przepisy nie nakazują „darować” do 10 km/h. To tylko praktyka ustawień w automatach i zdrowy rozsądek niektórych patroli. Formalnie karalne jest już przekroczenie o 1 km/h — o ile wynik po odliczeniu błędu nadal przekracza limit.
Efekt domina: co grozi po „+1” i jak się bronić
Konsekwencje nie kończą się na drobnej opłacie. Dochodzi 1 punkt, a limit to 24 (dla świeżych kierowców 20). Parę takich „drobiazgów” i trzeba jechać na kursy redukujące punkty albo pilnować się jak chirurg na sali operacyjnej. Co robić, by nie wpaść? Zostaw sobie „bufor” 3–5 km/h, korzystaj z tempomatu, a w mieście ustaw przypomnienia prędkości w nawigacji.
Gdy masz wątpliwości co do pomiaru, możesz odmówić przyjęcia mandatu i iść do sądu – to nie „finezja prawna”, tylko zwykła procedura. Pamiętaj jednak, że spór wygrywa się dowodami: stan drogi, widoczność, certyfikat legalizacji urządzenia, sposób pomiaru. „Ale jechałem tylko o kilometr szybciej” to za mało.