Wydarzenia Gwiazdy Dieta Finanse Zdrowie
Obserwuj nas na:
GorąceTematy.pl > Wydarzenia > Drony nad dachami Polek i Polaków. Kontrola fotowoltaiki, sypią się kary
Redaktor Redaktor
Redaktor Redaktor 19.11.2025 19:00

Drony nad dachami Polek i Polaków. Kontrola fotowoltaiki, sypią się kary

Drony nad dachami Polek i Polaków. Kontrola fotowoltaiki, sypią się kary
KAPiF

Drony, zdjęcia satelitarne i inteligentne liczniki - tak wygląda największa w Polsce akcja kontroli domowych instalacji fotowoltaicznych. Operatorzy energetyczni nie dają już żadnych szans na ukrycie nieprawidłowości. 

Efekt? Tysiące wezwań do wyjaśnień i pierwsze kary. Właściciele instalacji są zaskoczeni, ponieważ kontrole są prowadzone bez zapowiedzi, a wykrycie niezgodności zajmuje zaledwie kilka minut.

 

Jak działają kontrole?

Kontrolerzy sięgnęli po zaawansowany arsenał technologiczny, aby weryfikować, co naprawdę znajduje się na dachach polskich domów.

Nad osiedlami domów jednorodzinnych krążą drony wyposażone w kamery wysokiej rozdzielczości. Ich zadanie jest proste: sfotografować dach i policzyć panele, a następnie porównać ich rzeczywistą liczbę z dokumentami złożonymi przez prosumenta. To właśnie ta metoda pozwoliła wychwycić skrajne przypadki, jak ten, gdzie zamiast deklarowanych 53 paneli, na dachu znajdowało się ich 450.

Kontrole nie opierają się tylko na zdjęciach. Kluczową rolę odgrywają inteligentne liczniki dwukierunkowe. Urządzenia te w czasie rzeczywistym rejestrują moc oddawaną do sieci, napięcie i parametry falownika. Gdy system wykrywa wartości niemożliwe do osiągnięcia przy zgłoszonej mocy, natychmiast generuje alert. Dzięki temu wiadomo, gdy instalacja zgłoszona na 48 kW zachowuje się jak źródło dziesięciokrotnie mocniejsze.

Drony nad dachami Polek i Polaków. Kontrola fotowoltaiki, sypią się kary
fot. KAPiF

Szokujące wyniki: Co wykryła akcja?

Skala nieprawidłowości okazała się ogromna. Tylko w samym regionie gliwickim wykryto ponad 1500 nieprawidłowych ustawień falowników oraz 1600 przypadków przekroczenia mocy zainstalowanej.

Po wstępnych analizach Tauron wysłał 8 tysięcy listów do prosumentów z żądaniem wyjaśnień. Większość osób dobrowolnie poprawiła dokumenty, ale ponad 200 gospodarstw zignorowało pisma. To do nich skierowano terenowe kontrole. Pracownicy spółki odwiedzili 880 domów i potwierdzili 466 przypadków przekroczenia mocy instalacji. Ujawniono także nielegalne zabezpieczenia, przekroczenia napięcia i przypadki rozplombowania układów pomiarowych.

Dla osób, które nie dopilnowały formalności, grożą poważne konsekwencje. Do końca września 2025 roku Urząd Regulacji Energetyki wszczął już 115 postępowań administracyjnych. Dla porównania, kilka miesięcy wcześniej było ich zaledwie 17. Siedem zakończyło się nałożeniem kary w wysokości 1000 złotych, ale to dopiero początek.

 

Konsekwencje: Nie tylko kara 1000 złotych.

Znacznie poważniejsze skutki mogą dotknąć osoby, które skorzystały z rządowego dofinansowania. Jeśli instalacja została zmodyfikowana bez zgłoszenia, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska może zażądać zwrotu całej dotacji z programu "Mój Prąd" wraz z odsetkami.

Wielu właścicieli instalacji nie zdaje sobie sprawy z podstawowego obowiązku.

Każdą zmianę w instalacji – czy to dołożenie panela, wymianę falownika na mocniejszy, czy nawet zmianę jego ustawień – należy zgłosić do operatora sieci dystrybucyjnej w ciągu 5 dni roboczych. Brak takiego zgłoszenia jest naruszeniem prawa.

Eksperci radzą, by natychmiast sprawdzić dokumentację i upewnić się, że zgłoszone parametry odpowiadają rzeczywistości. W przeciwnym razie list z operatora jest tylko kwestią czasu, a ignorowanie korespondencji może skończyć się nie tylko karą finansową, ale także utratą statusu prosumenta.

Przyczyna tych restrykcyjnych kontroli jest prozaiczna – bezpieczeństwo. W Polsce działa już ponad 1,5 miliona mikroinstalacji, a sieć energetyczna nie była projektowana na tak duże, dwukierunkowe przepływy energii. Niezgodne z rzeczywistością instalacje, zwłaszcza te o zawyżonej mocy, potrafią "podbić" napięcie w lokalnej sieci. To z kolei prowadzi do awarii i wyłączania się prawidłowo działających instalacji fotowoltaicznych u sąsiadów. Kontrole mają na celu przywrócenie równowagi i bezpieczeństwa całego systemu.

Operatorzy zapowiadają, że akcja będzie kontynuowana i rozszerzana na kolejne regiony. Wniosek jest jeden: lepiej samemu sprawdzić i poprawić dokumentację, zanim dron pojawi się nad naszym dachem.

Drony nad dachami Polek i Polaków. Kontrola fotowoltaiki, sypią się kary
Fot. Pixabay
GorąceTematy.pl
Obserwuj nas na: