Kartka od sąsiadów przed sylwestrem wywołała burzę w sieci. Takiej wiadomości się nie spodziewali
Czy w sylwestra wszystko wolno? Kartka wywieszona na klatce schodowej jednego z bloków wywołała prawdziwą burzę w sieci. Apel o ciszę i szacunek dla sąsiadów podzielił internautów na dwa obozy. Jedni mówią o przesadzie i „psuciu zabawy”, inni przypominają, że nawet w noc sylwestrową obowiązują zasady współżycia społecznego. Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że zaczęto na nowo pytać: czy cisza nocna w sylwestra w ogóle istnieje?
- Kartka z klatki schodowej, która podzieliła Polaków
- Sylwester w bloku: zabawa czy udręka dla sąsiadów?
- Co na to prawo? Cisza nocna i konsekwencje hałasowania
Kartka z klatki schodowej, która podzieliła Polaków
Zdjęcie niewinnej z pozoru kartki obiegło TikToka i w kilka godzin stało się viralem. Opublikował je użytkownik o nicku @esencja2011, a licznik wyświetleń szybko przekroczył 180 tysięcy. Treść była krótka, ale bardzo dosadna. Autorzy zwracali się do sąsiadów z apelem, by w sylwestra powstrzymali się od głośnych imprez w mieszkaniach.
„Drodzy sąsiedzi. Mamy nadzieję, że pozwolicie nam odpocząć od sylwestrowej zabawy i nie rozpoczniemy roku od wzywania policji. Jesteśmy już zmęczeni głośną muzyką. Imprezy można organizować na mieście. Nie mieszkacie tutaj tylko wy” – napisano na kartce.
To właśnie ostatnie zdanie rozpaliło emocje. Dla jednych było wyrazem frustracji i zmęczenia ciągłym hałasem, dla innych – atakiem na prawo do świętowania jednej z najważniejszych nocy w roku. W komentarzach szybko zrobiło się gorąco. Internauci zaczęli dzielić się własnymi doświadczeniami z życia w blokach i kamienicach, często bardzo skrajnymi.
Sylwester w bloku: zabawa czy udręka dla sąsiadów?
Pod nagraniem na TikToku pojawiły się setki komentarzy. Spora część użytkowników podkreślała, że sylwester zdarza się tylko raz w roku i należy wykazać się większą tolerancją. „Raz do roku można trochę pohałasować”, „Jak ktoś chce ciszy, niech wyprowadzi się do domu” – pisali internauci.
Nie brakowało też głosów, że policja i tak rzadko reaguje na zgłoszenia w noc sylwestrową. Zdaniem komentujących funkcjonariusze mają wtedy znacznie poważniejsze sprawy na głowie niż głośna muzyka za ścianą. Pojawiały się również opinie, że rozmowy z sąsiadami niewiele dają, a konflikty w blokach są nieuniknione.
Z drugiej strony wiele osób stanęło po stronie autorów kartki. Zwracali uwagę, że w blokach mieszkają nie tylko imprezowicze, ale też rodziny z małymi dziećmi, osoby starsze czy chorzy, dla których hałas bywa prawdziwym problemem. „Szacunek działa w dwie strony”, „Można się bawić, ale bez dudnienia basu do rana” – odpowiadali.
Pojawiły się też konkretne pytania o przepisy. Jeden z komentujących stwierdził stanowczo, że cisza nocna obowiązuje od 22.00 do 6.00, bez względu na okazję. Inni ripostowali, że w sylwestra panują „niepisane zasady” i pewna pobłażliwość jest społecznie akceptowana. Gdzie więc leży prawda?
Co na to prawo? Cisza nocna i konsekwencje hałasowania
Choć pojęcie „ciszy nocnej” funkcjonuje w świadomości Polaków od lat, w przepisach próżno szukać jego formalnej definicji. Prawo posługuje się terminem „spoczynku nocnego”, który zwyczajowo przyjmuje się w godzinach od 22.00 do 6.00. To jednak nie oznacza, że poza tymi godzinami można robić wszystko.
Kluczowy jest art. 51 Kodeksu wykroczeń, który mówi o zakłócaniu spokoju i porządku publicznego. Hałasowanie, krzyki czy głośna muzyka mogą skutkować mandatem, a nawet karą aresztu lub ograniczenia wolności. Co istotne, przepis ten obowiązuje przez cały rok – także w sylwestra. Jeśli sprawca działa pod wpływem alkoholu lub jego zachowanie ma charakter chuligański, konsekwencje mogą być surowsze.
Z kolei Kodeks cywilny, w art. 144, zobowiązuje właścicieli mieszkań do powstrzymywania się od działań, które nadmiernie utrudniają korzystanie z sąsiednich lokali. W praktyce oznacza to, że nawet we własnym mieszkaniu nie wolno bez ograniczeń zakłócać spokoju innym. Mandat może sięgnąć 500 zł, a sprawa – w skrajnych przypadkach – trafić do sądu.
W sylwestra nie wprowadzono żadnych specjalnych wyjątków od tych zasad. Faktem jest jednak, że społecznie akceptuje się większy hałas, zwłaszcza o północy, gdy wita się Nowy Rok. Coraz częściej wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe próbują regulować te kwestie we własnych regulaminach, apelując o umiar i wzajemny szacunek.
Kartka z klatki schodowej pokazała jedno: temat sylwestrowego hałasu wciąż dzieli Polaków. I choć prawa nie zmieniają się wraz z kalendarzem, to kluczowe – jak co roku – okazują się zdrowy rozsądek i empatia wobec tych, którzy mieszkają tuż za ścianą.