Nie żyje młody żołnierz. Zginął w wypadku samochodowym
Niedzielny świt w Wielkopolsce skończył się tragedią. Na trasie Wyrzeka–Śrem (DW432) 23-letni kierowca, żołnierz ze Śremu, rozbił się volkswagenem. Auto po manewrze wyprzedzania wypadło z drogi, uderzyło w drzewo i dachowało. Młody mężczyzna trafił do szpitala, lecz lekarze nie zdołali go uratować. Policja zbiera teraz każdy szczegół z porannej, mglistej trasy.
Poranek, ślizgawka i sekundy, które decydują
Do wypadku doszło w niedzielę, 23 listopada, około 4:20, na granicy powiatów śremskiego i kościańskiego. Według wstępnych ustaleń kierowca volkswagena Jetta wyprzedzał, stracił panowanie nad autem, zsunął się na pobocze, uderzył w drzewo i dachował. Samochód zatrzymał się na boku – to scenariusz, który nawet przy nowoczesnych systemach bezpieczeństwa często kończy się najgorzej. Na miejscu pracowali policjanci, strażacy i ZRM; kierowcę przewieziono do szpitala, gdzie zmarł. Funkcjonariusze zabezpieczyli ślady, a u kierowcy pobrano krew do badań (rutynowa procedura: sprawdza się alkohol i środki odurzające).
To odcinek, który miejscowi znają „na pamięć”: równy asfalt kusi, ale o świcie asfalt potrafi być zdradliwy – wilgoć, przymrozek, mgła i znikoma widoczność. „Na prostym” kierowcy często czują się zbyt pewnie; wystarczy ułamek sekundy i kontrujący ruch kierownicą zamienia się w niekontrolowany poślizg. Ta banalna prawda znowu brzmi jak akt oskarżenia wobec rutyny.
Kim był kierowca i co badają śledczy?
Ofiarą jest 23-letni żołnierz ze Śremu – informacja, która poruszyła lokalną społeczność i garnizon. Policja z Kościana prowadzi postępowanie pod nadzorem prokuratury. Śledczy analizują monitoring, tor jazdy i ślady opon, a biegli zrekonstruują prędkość oraz moment utraty panowania nad autem. Procedura bywa bezlitosna w detalach: miejsce pierwszego kontaktu z poboczem, wysokość uderzenia w drzewo, kolejność uszkodzeń karoserii. To pozwala odpowiedzieć na pytania, czy kluczowy był błąd przy wyprzedzaniu, stan nawierzchni, czy może suma drobnych czynników. Wstępny bilans brzmi jednoznacznie – nikt poza kierowcą nie ucierpiał, ale skala zniszczeń samochodu była ogromna.
Nie ma tu miejsca na „legendy szos”. Eksperci przypominają, że nawet kilka kilometrów ponad limit potrafi podwoić drogę hamowania na mokrej nawierzchni, a pobocze przy DW432 w wielu miejscach nie wybacza błędów: miękki grunt, rów, drzewa. Zimą i późną jesienią dochodzi efekt „czarnego lodu” – tafli niewidocznej gołym okiem. Ten miks warunków technicznych i pogodowych śledczy zawsze weryfikują równolegle z zachowaniem kierowcy.
Co dalej: śledztwo, pożegnanie i lekcja z DW432
Kolejne dni to przesłuchania świadków, analiza danych z telefonu i ewentualnych rejestratorów jazdy, a także opinie biegłych z rekonstrukcji wypadków. Równolegle bliscy szykują się do pożegnania 23-latka – w garnizonach takie wiadomości wybrzmiewają podwójnie, bo na co dzień to właśnie żołnierze uczą dyscypliny i procedur bezpieczeństwa. Policja zapowiada, że wyniki badań krwi oraz pełną rekonstrukcję ujawni po zakończeniu kluczowych czynności.