Wydarzenia Gwiazdy Dieta Finanse Zdrowie
Obserwuj nas na:
GorąceTematy.pl > Wydarzenia > O mały włos od tragedii. TO wydarzyło się podczas pracy. Mężczyźni trafili do szpitala
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 13.11.2025 08:32

O mały włos od tragedii. TO wydarzyło się podczas pracy. Mężczyźni trafili do szpitala

O mały włos od tragedii. TO wydarzyło się podczas pracy. Mężczyźni trafili do szpitala
fot. Facebook @Policja Maków Mazowiecki

Wieś jak z pocztówki, prace przy drzewie i jeden fatalny pomysł. W Ciepielewie (Mazowsze) dwóch mężczyzn rozciągnęło stalową linkę w poprzek publicznej drogi, by „pomóc” w obaleniu pnia. Gdy nadjechał volkswagen z przyczepką, wydarzył się koszmar.

Niebezpieczny „patent” i chwila, która zadecydowała o wszystkim

Według policji linka była zaczepiona pomiędzy drzewem a ciągnikiem, dokładnie w poprzek jezdni. Około 10:35 przez drogę przejeżdżał volkswagen z przyczepką. Zaczepienie o stal spowodowało jej zerwanie, a siła odrzutu zrobiła resztę. Na miejscu błyskawicznie pojawiły się służby; poszkodowani – trzeźwi – trafili do szpitala z ciężkimi urazami nóg. To podręcznikowy przykład, jak prace leśne (czyli wycinka i zrywka drzewa) prowadzone bez zabezpieczeń mogą zamienić się w dramat. 

Dodatkowe doniesienia z regionu opisują identyczny przebieg: niewidoczna z kabiny samochodu linka, nagły strzał metalu i efekt domina, którego nie zatrzyma już żaden hamulec. To nie pech – to zła praktyka. 

Sekunda grozy i liczby, które nie kłamią

Skutki? Przyczepka odpięła się i uderzyła w tył auta, a odłamek z impetem wrócił do „operatorów” prowizorycznej instalacji. Dwóch rannych, uszkodzony samochód i śledztwo, które ma sprawdzić, kto odpowiadał za zabezpieczenie miejsca. Policjanci przypominają: każda praca z użyciem liny stalowej (przewód do zrywki) musi być wykonywana z dala od ruchu lub po pełnym zamknięciu i oznakowaniu odcinka drogi – inaczej to proszenie się o tragedię. 

W tym przypadku kluczowa była też widoczność. Linka na wysokości zderzaka praktycznie stapia się z tłem – kierowca widzi ją dopiero wtedy, gdy w nią wjeżdża. Eksperci BHP i leśnicy nazywają takie „skracanie drogi” przy wycince najkrótszą drogą do wypadku: metal pracuje jak cięciwa, a po zerwaniu wraca z energią zdolną przecinać drewno i… mięśnie. Relacje medialne z Ostrołęki i Warszawy mówią wprost: „poważne obrażenia” to w tych realiach standard, nie wyjątek.

Wstępne ustalenia wskazują, że 70-letni mężczyzna wraz z 28-latkiem prowadzili prace przy drodze, wykorzystując do obalenia drzewa metalową linę bez oznaczenia, rozciągniętą prostopadle przez drogę publiczną. Z jednej strony przymocowaną do drzewa, z drugiej do ciągnika rolniczego- tłumaczyła kom. Monika Winnik z Komendy Powiatowej Policji w Makowie Mazowieckim.

Co dalej: odpowiedzialność, protokół i lekcja dla wszystkich

Teraz czas na protokoły i – być może – zarzuty. Śledczy sprawdzają, czy odcinek drogi był oznakowany, czy prace zgłoszono i czy zachowano podstawowe normy bezpieczeństwa (np. taśmy ostrzegawcze, osoby kierujące ruchem, pełna widoczność). Policja już używa tego zdarzenia „ku przestrodze”: jeśli musisz użyć liny, rób to poza pasem drogowym albo po zamknięciu przejazdu; w przeciwnym razie ryzykujesz nie tylko cudze zdrowie, ale i własną wolność. 

Czy mieszkańcy i samorząd wyciągną wnioski? Wystarczyła chwila, by rutyna zamieniła się w koszmar. Może czas na lokalne wytyczne dla prac przy drogach, szkolenia dla sołectw i rolników oraz – przede wszystkim – bezwzględny zakaz „przeciągania” linek przez przejazdy bez nadzoru. Bo w Ciepielewie szczęściem w nieszczęściu nikt nie zginął. Następnym razem takiego „szczęścia” może już nie być. A my wrócimy do sprawy, gdy prokuratura zakończy analizę i poznamy pełne ustalenia funkcjonariuszy.

GorąceTematy.pl
Obserwuj nas na: