Odpowiedzialność prawna nieletniej w sprawie śmierci 11-latki. Jakie konsekwencje przewiduje prawo?
Na Dolnym Śląsku znów zrobiło się cicho tak, jakby całe miasto wstrzymało oddech. Po tragedii 11-letniej Danusi mieszkańcy Jeleniej Góry i Wrocławia wymieniają spojrzenia, które mówią więcej niż komunikaty. Jaką karę może dostać 12-latka?
- Tragedia, która wstrząsnęła regionem – co wydarzyło się na Dolnym Śląsku?
- Odpowiedzialność nieletnich – jakie konsekwencje grożą 12-latce?
- Strach i pytania mieszkańców – jak miasto reaguje po tragedii?
Tragedia, która wstrząsnęła regionem – co wydarzyło się na Dolnym Śląsku?
W Jeleniej Górze dzieciństwo zgasło nagle — brutalnie i z ręki rówieśniczki. Ta informacja wstrząsnęła miastem i niemal natychmiast uruchomiła lawinę skojarzeń także we Wrocławiu, gdzie starsi mieszkańcy pamiętają sprawę, o której wielu wolałoby już nie mówić. Mechanizm emocji okazał się ten sam: szok, gniew, bezradność i powracające jak echo pytanie, jak to możliwe, że przemoc rodzi się między dziećmi.
Gdy ofiarą jest nieletnia, a sprawcą ktoś w podobnym wieku, społeczny ciężar tragedii staje się szczególnie dotkliwy — bo pęka przekonanie, że szkoła i rówieśnicze relacje są przestrzenią względnego bezpieczeństwa.
Jednakże nie była to pierwsza tego typu sytuacja w historii. W 1997 roku Wrocław obiegła wiadomość o śmierci 14-letniej uczennicy, zamordowanej przez dwie koleżanki. Tamten dramat rozegrał się nad Ślęzą — malowniczą rzeką, która w jednym styczniowym dniu stała się niemym świadkiem czynu nie do udźwignięcia. Przez długie tygodnie miasto żyło sprawą: w domach, szkołach i mediach trwały rozmowy o granicach odpowiedzialności, roli dorosłych i sygnałach ostrzegawczych, które zostały przeoczone. Dziś, po latach, wspomnienie tamtej historii wraca nie jako sensacja, lecz jako mroczne przypomnienie, że podobne tragedie nie biorą się znikąd — i że każda z nich zostawia ślad, który potrafi przetrwać dekady.
Odpowiedzialność nieletnich – jakie konsekwencje grożą 12-latce?
Wrocław, 1997. Uczennica – prymuska, udzielająca się w kościele – znika po lekcjach. Zamiast zwykłego popołudnia, miasto dostaje dramat: dwie rówieśnice prowadzą ją nad rzekę i zadają 70 ciosów nożem.
W aktach padają słowa o planie, „kodeksie” i chłodnej determinacji. Sąd skazuje sprawczynie na sześć lat w poprawczaku – tyle przewidywało prawo dla nieletnich. Po latach jedna wyjeżdża za granicę, druga zmienia nazwisko. To nie jest film. To protokół z prawdziwego miasta, które długo uczyło się oddychać po tej zbrodni.
Chociaż sprawa ta dotyczy morderstwa z 1997 roku, prawnicy zauważyli precedens, który może przesądzić o losach postępowania ws. zabójstwa 11-latki z Jeleniej Góry. Czy 12-latka otrzyma podobny wymiar kary?
Strach i pytania mieszkańców – jak miasto reaguje po tragedii?
Wspólnota szkolna i rodzice ponownie próbują znaleźć język, który pozwoli sensownie mówić o przemocy między dziećmi — bez uproszczeń, ale i bez uciekania od trudnych tematów. Psychologowie podkreślają, że tak zwana „twarda rozmowa” nie jest karą ani straszeniem, lecz mechanizmem bezpieczeństwa: chodzi o uważne pytania o relacje w klasie, napięcia w grupie, obecność wykluczenia czy presję przenoszącą się z internetu do realnego życia.
Coraz częściej wskazuje się też na rolę mediów społecznościowych i internetowych „wyzwań”, które potrafią eskalować emocje szybciej, niż dorośli zdążą zareagować.
W sprawie sprzed lat we Wrocławiu biegli jednoznacznie stwierdzili, że sprawczynie miały świadomość swoich działań i nie wykazały współczucia wobec ofiary. To ustalenie do dziś budzi niepokój, bo burzy przekonanie, że wiek sam w sobie jest tarczą przed skrajną przemocą. Dzisiejsze postępowanie również będzie wymagało szczegółowej, wielowątkowej oceny — nie tylko pod kątem odpowiedzialności nieletnich, lecz także skuteczności systemu wczesnego reagowania.
Czas pokaże, czy precedens z przed lat wpłynie na decyzję sądu ws. morderstwa 11-latki z Jeleniej Góry.