Wydarzenia Gwiazdy Dieta Finanse Zdrowie
Obserwuj nas na:
GorąceTematy.pl > Wydarzenia > Pałac prezydencki zasypany petycjami związanymi z rentami wdowimi. Dotyczą limitu wieku
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 20.11.2025 08:01

Pałac prezydencki zasypany petycjami związanymi z rentami wdowimi. Dotyczą limitu wieku

Pałac prezydencki zasypany petycjami związanymi z rentami wdowimi. Dotyczą limitu wieku
fot. KAPIF

Wdowy i wdowcy zasypali Pałac petycjami. Chodzi o rentę wdowią i słynny „limit wieku”, który odcina tysiące osób od wsparcia. Pojawiły się informacje, że prezydent rozważa ruch wobec przepisów, które seniorzy nazywają wprost dyskryminującymi. Co to oznacza dla świadczeniobiorców – i dla rządu?

Kto kogo wyklucza?

Renta wdowia to po prostu możliwość łączenia dwóch pieniędzy po stracie małżonka: swojej emerytury (w całości) i części renty rodzinnej. Obowiązuje od lipca i miała być plasterkiem na realne domowe dziury w budżecie. Kłopot w tym, że plaster przyklejono z haczykiem: świadczenie przysługuje, jeśli kobieta została wdową nie wcześniej niż w wieku 55 lat, a mężczyzna – 60 lat. To pięć lat przed ustawowym progiem emerytalnym i… mur dla tych, którzy owdowieli wcześniej. 

Pałac Prezydencki, jak podaje “Fakt”, potwierdza, że wpływają do niego petycje i że analizowana jest konstytucyjność tych ograniczeń. W grę wchodzi nawet skierowanie sprawy do Trybunału Konstytucyjnego. 

Obecne regulacje przyjęte przez rząd dyskryminują część wdów i wdowców, owdowiałych w wieku poniżej 55 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn, czyli na 5 lat przed uzyskaniem uprawnień emerytalnych. Uzyskanie tzw. renty wdowiej nie jest wówczas możliwe - przekazało w rozmowie z dziennikiem Biuro Mediów i Listów Prezydenta.

Fakty, liczby, nerwy

Skala jest duża: ok. 900 tys. osób pobiera dziś rentę wdowią; przeciętny zysk to ok. 350 zł brutto miesięcznie. Dziś łączymy 100 proc. własnej emerytury z 15 proc. renty rodzinnej, a od 2027 r. będzie to 25 proc. – tak ustawiono wajchę w przepisach. Problem? Wiek owdowienia. Wiele osób jednak uważa, że różne progi dla kobiet i mężczyzn oraz „sztywny” moment utraty małżonka są co najmniej wątpliwe – od równości płci, po elementarną sprawiedliwość: rachunki nie maleją tylko dlatego, że w domu została jedna osoba. Pałac wprost mówi o ryzyku naruszenia zasady równości; prezydent ma ogłosić decyzję „wkrótce”.

Dla porządku: rząd broni limitów, tłumacząc, że to wsparcie dla emerytów, nie dla młodszych osób, które szybciej mogą wrócić na rynek pracy. Tyle że ten argument słabo brzmi w zestawieniu z realiami: rodzic, który w wieku 49 lat zostaje sam z dziećmi i rachunkami, nie ma „taniej” lodówki tylko dlatego, że ma 49, a nie 55 lat. Właśnie na tym pęka społeczna akceptacja dla kryterium wieku – stąd lawina wniosków, odwołań i listów do prezydenta.

Co dalej i dla kogo to dobra wiadomość?

Jeśli prezydent rzeczywiście uruchomi ścieżkę do TK, rząd stanie przed dylematem: bronić twardych limitów wieku czy – zanim sędziowie coś orzekną – złagodzić przepisy politycznym auto-amendem. To drugie byłoby rozsądne: można znieść różne progi dla kobiet i mężczyzn, a wiek owdowienia zastąpić mechanizmem „im młodszy, tym mniejszy procent drugiego świadczenia”, rosnącym wraz z latami. Brzmi technicznie, ale to tylko inny suwak: mniej ideologii, więcej matematyki. 

Czytelny horyzont? W krótkim terminie – nerwówka, bo samo postępowanie przed TK potrwa, a ZUS nie ma kompetencji, by „uznaniowo” naginać ustawę. W średnim – rośnie szansa na korektę kryteriów, bo polityczny koszt tłumaczenia wdowom, że „zabrakło pani dwóch lat”, jest dziś nie do obrony. 

GorąceTematy.pl
Obserwuj nas na: