PILNE! Rzecznik rządu skomentował decyzję Nawrockiego ws. sędziów
Prezydent Karol Nawrocki, że odmówi nominacji 46 sędziom i ogłoszeniu blokad awansów dla tych, którzy – jego oznaczenie – „kwestionują porządek konstytucyjno-prawny”. Sprawa wystrzeliła jak korekty z butelek: natychmiast zarzucił prezydentowi „uzurpację”. Co wyszukał Nawrocki i jak ripostuje rzecznik gabinetu Donalda Tuska?
Co postanowił prezydent?
Najpierw fakt, potem komentarze. Karol Nawrocki ogłosił w środę, 12 listopada, że odmawia nominacji 46 sędziom. Uzasadnił to własną prerogatywą (czyli wyłącznym uprawnieniem głowy państwa do powoływania sędziów), z której – jak podkreślił – można skorzystać także „negatywnie”, odmawiając podpisu. Wskazywał na spory wokół statusu sędziów i przykłady spraw, które – jego zdaniem – miały utknąć, bo „jedni sędziowie kwestionowali drugich”.
Zapowiedział też, że nie będzie udzielał nominacji ani awansów sędziom, którzy „kwestionują porządek konstytucyjno-prawny” i „słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości”. Tak zarysował nową linię Pałacu wobec środowiska sędziowskiego – nie tylko symboliczny sygnał, ale formalną decyzję z nazwiskami na liście.
Więc ja dzisiaj z tego prawa korzystam. Odmawiam nominacji 46 sędziów. Jest to już nie tylko słowny sygnał, drodzy państwo, ale konkretna decyzja, aby nie dać nominacji. I nie będę także dawał awansów tym sędziom, którzy kwestionują porządek konstytucyjno-prawny Rzeczpospolitej - powiedział Karol Nawrocki.
Na odpowiedź rzecznika rządu nie trzeba było długo czekać.
Rząd: „to uzurpacja”. Spór wychodzi z sal sądowych do polityki
Kilka godzin później padła odpowiedź z rządu. Rzecznik gabinetu, Adam Szłapka, uznał ruch prezydenta za „próbę uzurpacji”, czyli zawłaszczania kompetencji, które – jak twierdzi rząd – należą do niezależnych sądów. „Sędziowie mają prawo w formie orzeczeń kwestionować status innych sędziów. Są na to orzeczenia sądów” – mówił, ostrzegając przed „pogłębieniem chaosu w wymiarze sprawiedliwości”. Zapowiedział też, że w sprawie odniesie się minister sprawiedliwości Waldemar Żurek. Ta wymiana pokazuje, że konflikt o legalność nominacji i awansów nie jest już wyłącznie sporem na salach rozpraw, ale pełnoprawną wojną polityczną.
Samo oświadczenie pana prezydenta świadczy o próbie uzurpacji uprawnień. Sędziowie mają prawo — i są na to orzeczenia zarówno polskich sądów jak i europejskich — do tego, żeby w formie orzeczenia kwestionować status innych sędziów. Są na to orzeczenia trybunałów europejskich i polskich sądów. Więc to, co powiedział pan prezydent w swoim oświadczeniu, de facto jest próbą zakwestionowania konstytucyjnych zasad niezawisłości sędziów, niezależności sądów - powiedział rzecznik rządu Adam Szłapka.
Co będzie dalej?
Co dalej: skutki, ryzyka i kuluary
Po pierwsze, konkret: brak nominacji dla 46 osób oznacza realne opóźnienia kadrowe w sądach wyższych instancji. Awansy staną, a część spraw – zwłaszcza w sądach odwoławczych – może czekać dłużej. Po drugie, prawo kontra polityka: jeśli prezydent będzie seryjnie odmawiał nominacji, a rząd i sędziowie będą to kontestować w orzeczeniach, dostaniemy dwa równoległe porządki – i pytanie, który jest nadrzędny w praktyce.
Tu spór przenosi się na grunt konstytucyjny, ale dla obywatela liczy się jedno: czy jego sprawa ruszy z miejsca. Po trzecie, kuluary: według rozmówców z Sejmu, decyzja zbudowała Nawrockiemu twarde zaplecze na prawicy – „wreszcie ktoś się postawił” – ale równocześnie skleiła większość rządową, która lubiła się ostatnio spierać o detale. A mały smaczek? Słychać, że w klubach parlamentarnych już krąży pytanie: kto jest na liście 46 i czy zobaczymy pełne nazwiska. Jeśli Pałac je upubliczni, wojna wejdzie w fazę personalną; jeśli nie – rząd będzie grzmiał o „prawie do informacji publicznej”. W obu wariantach emocji nie zabraknie.