Pożar w Bolszewie. Młodzi bohaterowie rzucili się na ratunek: „Płakać się chce”
Dramatyczne sceny w Bolszewie (woj. pomorskie). W poniedziałkowy wieczór, 29 grudnia, zapaliła się tam szopka bożonarodzeniowa, która od lat była dumą mieszkańców. Zanim na miejsce dotarły służby, do akcji wkroczyli młodzi ludzie. Chłopak wskoczył na dach, dziewczyny weszły do środka i próbowali stłumić ogień własnymi rękami. Skala zniszczeń jest ogromna, a podejrzenia są poważne.
- Dramat w centrum Bolszewa. Ogień pojawił się nagle
- Bohaterska postawa młodych ludzi. „Nie bali się”
- Zniszczenia i podejrzenie podpalenia. „Tyle lat służyła ludziom”
Dramat w centrum Bolszewa. Ogień pojawił się nagle
Informacja o pożarze obiegła okolicę błyskawicznie. „Pali się szopka bożonarodzeniowa w Bolszewie. Na miejscu jest kilka zastępów straży pożarnej” – przekazał lokalny portal Nadmorski24.pl. Ogień pojawił się wieczorem, kiedy wielu mieszkańców było jeszcze na spacerach lub wracało do domów.
Szopka bożonarodzeniowa od lat stanowiła ważny element świątecznego krajobrazu miejscowości. Była miejscem spotkań, zdjęć rodzinnych i chwil zadumy. Tym większy był szok, gdy płomienie zaczęły trawić konstrukcję. Na nagraniach wykonanych przez świadków widać ogień obejmujący dach oraz wnętrze dekoracji.
Na miejsce szybko skierowano kilka zastępów straży pożarnej. Strażacy opanowali sytuację, jednak zanim to się stało, ogień zdążył wyrządzić ogromne szkody. Według pierwszych informacji spłonęła znaczna część instalacji, a straty są trudne do odwrócenia.
Bohaterska postawa młodych ludzi. „Nie bali się”
Zanim przyjechały służby, wydarzyło się coś, co wielu poruszyło do łez. Jako pierwsi na ratunek ruszyli młodzi ludzie, którzy znaleźli się w pobliżu. Świadkowie nagrali ich zachowanie telefonami.
– Chłopak wskoczył na dach, dziewczyny weszły do środka. Uderzali ubraniami w płomienie i próbowali stłumić rozprzestrzeniający się ogień – relacjonują mieszkańcy. Nie mieli specjalistycznego sprzętu ani ochrony, działali instynktownie, chcąc uratować to, co się da.
Ich postawa spotkała się z ogromnym uznaniem wśród lokalnej społeczności. W sieci pojawiły się komentarze pełne wdzięczności i podziwu. „To prawdziwi bohaterowie”, „Pokazali, że nie są obojętni” – piszą internauci.
Choć ogień okazał się silniejszy, a straty są duże, wielu podkreśla, że bez ich reakcji zniszczenia mogłyby być jeszcze większe.
Zniszczenia i podejrzenie podpalenia. „Tyle lat służyła ludziom”
O skali strat poinformowała Natasza Sobczak, radna powiatu wejherowskiego. Jak przekazała, spalone zostały cztery rzeźby, cztery kolejne są nadpalone. Całkowicie zniszczone zostało oświetlenie oraz poszycie dachowe szopki.
– Płakać się chce, bo tyle pracy włożyło tylu ludzi, żeby szopka mogła być oglądana w okresie świątecznym, a teraz to chyba trzeba rozebrać i zrezygnować w ogóle z takich dekoracji, skoro nie potrafią tego uszanować. Tyle lat służyła – przyznała radna z wyraźnym poruszeniem.
Najbardziej niepokojące są jednak wstępne przypuszczenia co do przyczyny pożaru. Wszystko wskazuje na celowe działanie. – Jakieś dzieciaki wrzuciły chyba petardę lub coś podobnego – oceniła Sobczak. Sprawą zajmują się odpowiednie służby, które będą wyjaśniać okoliczności zdarzenia.
Mieszkańcy Bolszewa nie kryją smutku i złości. Dla wielu z nich szopka była symbolem wspólnoty i świątecznej tradycji. Dziś pozostały po niej zgliszcza i pytanie: czy to ostatni raz, gdy taka dekoracja stanęła w centrum miejscowości?