Świątynia przy ul. Kunickiego – wizytówka dzielnicy i punkt spotkań wiernych – nagle stała się czarną sylwetką na tle bożonarodzeniowego nieba. Strażacy pracowali w trzaskającym mrozie, a mieszkańcy z niepokojem śledzili, jak płomienie tańczą po dachu. Co wydarzyło się w środku, jak duże są straty i czy kościół ma szansę szybko wrócić do życia?
Święta Bożego Narodzenia to czas radości i spotkań rodzinnych, ale także okres zwiększonego ryzyka niebezpiecznych zdarzeń. Pośpiech, rozkojarzenie i rutyna sprawiają, że dochodzi do wielu wypadków, pożarów oraz groźnych sytuacji na drogach, co potwierdzają najnowsze dane Państwowej Straży Pożarnej.Świąteczna nieuwaga i zagrożenia w domach,Skala interwencji straży pożarnej w Wigilię,Wypadki drogowe i apel o ostrożność.
Kiedy każda sekunda ma znaczenie, nawet pojazd uprzywilejowany nie przejeżdża bez przeszkód. Strażacki wóz pędził do pilnego zgłoszenia, gdy po drodze doszło do zderzenia z osobowym autem. Ulica na chwilę stała się areną dla ratowników i policji, którzy musieli działać równocześnie na kilku frontach. Co się wydarzyło?Kolizja w trakcie pościgu strażackiego wozu.Działania ratowników i policji..Skutki i konsekwencje zdarzenia.
Nocą mieszkańcy małego miasta nad Zalewem Wiślanym przeżyli chwile grozy. Około godziny 1:30 w środku nocy potężny pożar strawił część zabudowy przy ulicy Wita Stwosza, zmuszając mieszkańców do nagłej ewakuacji. Cztery domy mieszkalne stanęły w płomieniach, a akcja ratownicza trwała wiele godzin. Pożar w Nowym Stawie. Dramatyczne okoliczności zdarzeniaNowy Staw: ustalenia straży pożarnejNowy Staw: trwa liczenie strat
Potężny huk przerwał nocny spokój, a chwilę później w okolicy zaroiło się od służb ratunkowych. Mieszkańcy Plewisk pod Poznaniem mówią o eksplozji, jakiej nigdy wcześniej nie słyszeli. Dwie osoby zostały ciężko ranne, a to, co funkcjonariusze znaleźli w zniszczonym domu, budzi ogromny niepokój. Śledczy krok po kroku ustalają, co doprowadziło do dramatycznego wybuchu i czy tragedii można było zapobiec.Wybuch pod Poznaniem. Świadkowie mówią o tragediiPrzebieg dramatu i reakcja służbSzokujące znalezisko funkcjonariuszy
Ogień w sercu Zakopanego! Pożar wybuchł w jednym z lokali na Krupówkach, jednej z najbardziej uczęszczanych ulic miasta. Płomienie błyskawicznie ogarnęły budynek, a gęsty dym wypełnił ulicę, zmuszając turystów i mieszkańców do ucieczki w panice. Strażacy walczą z żywiołem, a ratownicy medyczni udzielają pierwszej pomocy poszkodowanym. Sytuacja jest dynamiczna i dramatyczna — w samym centrum zimowego Zakopanego rozpętało się piekło.
W piątkowy poranek, 19 grudnia, w centrum Wrocławia doszło do tragicznego pożaru w hotelu HP Park Plaza przy ul. Drobnera. Ogień wybuchł w jednym z pokojów na czwartym piętrze budynku. Z hotelu ewakuowano około 70 osób. Jedna osoba zginęła, a jedna została ranna. Na miejscu od wczesnych godzin porannych pracują służby ratunkowe.Dramatyczne zgłoszenie nad ranemEwakuacja gości i akcja ratunkowaTrwa wyjaśnianie przyczyn pożaru
Nocny pożar, który wybuchł w Badenii-Wirtembergii, doprowadził do ogromnych strat na jednej z farm mlecznych. Ogień w krótkim czasie strawił dużą oborę, uwięził zwierzęta i mimo długotrwałej akcji ratunkowej zakończył się śmiercią 23 krów.Ogień rozprzestrzenił się błyskawicznieOgromne straty dla gospodarstwaTrwa ustalanie przyczyny pożaru
W poniedziałkowe popołudnie w Końskich sąsiedzi zaalarmowali służby, bo z jednego z mieszkań sączył się dym. Strażackie buty zadudniły po klatce schodowej, drzwi ustąpiły, a ciszę przerwały krótkie, rzeczowe komendy dowódcy. Co wydarzyło się za progiem?
Krótko po południu w podstawówce na Targówku rozległ się alarm, a korytarze wypełnił dym. „Pożar w szkole” – to hasło wystarczy, by każdy rodzic chwycił za telefon. Co spowodowało zamieszanie, jak wyglądała ewakuacja i kiedy dzieci wróciły na lekcje?
Wraz z nadejściem chłodniejszych dni wzrasta liczba pożarów, a domowe zacisze nie zawsze okazuje się bezpiecznym azylem. Przekonali się o tym mieszkańcy Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie w niedzielne popołudnie służby dokonały wstrząsającego odkrycia. Mimo że ogień nie strawił całego budynku, finał zdarzenia okazał się tragiczny.
Poniedziałkowy poranek w Kościerzynie przyniósł dramatyczne sceny, które brutalnie przypominają o niebezpieczeństwach. Gęsty dym nad ulicą 8 Marca postawił na nogi służby ratunkowe, a konieczność natychmiastowej ewakuacji potwierdziła powagę sytuacji. Jedna z mieszkanek musiała trafić do szpitala.
W piątkowy wieczór tłum ludzi bawił się w jednym z najbardziej tętniących życiem centrów rozrywki w Łodzi – nagle wszystko zamieniło się w chaos. Gęsty, gryzący dym wypełnił przestrzeń, a klienci zaczęli w popłochu opuszczać galerie i restauracje. Nikt nie spodziewał się, że mała iskra doprowadzi do ewakuacji aż 1500 osób. Co dokładnie się stało i jak świadkowie przeżyli tę dramatyczną chwilę?
W Paniówkach w województwie śląskim miała miejsce niecodzienna sytuacja, która przyciągnęła uwagę lokalnej społeczności oraz służb ratunkowych. Wydarzenie to wywołało poruszenie wśród mieszkańców i wywołało szerokie dyskusje w mediach.
Płomienie sięgają nieba, strażacy walczą z żywiołem — dramatyczna akcja trwa w najlepsze, a los potencjalnych osób wewnątrz budynku nadal nie jest znany. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, a każda kolejna minuta może mieć kluczowe znaczenie dla dalszego przebiegu akcji ratowniczej.
Jeszcze przed świtem nad niewielką miejscowością Wrzosy uniósł się gęsty, czarny dym. Chwilę później okolicę przeszył przeraźliwy pisk tysięcy zwierząt uwięzionych w płonącym kurniku — tak w skrócie można by opisać zdarzenie z poranka. Ogień zabrał około 23 tysięcy kurcząt, które nie miały żadnej drogi ucieczki. To jedna z najbardziej wstrząsających tragedii ostatnich lat na polskiej fermie drobiu.
Najpierw głośny huk, potem ogień — tak wielu mieszkańców województwa zachodniopomorskiego opisuje trudną noc, która na długo zapadnie im w pamięć. W czwartek wieczorem ciszę przerwał potężny dźwięk, który rozszedł się echem po okolicy. Ludzie wstrzymali oddech, zaniepokojeni zerknęli w niebo, próbując zrozumieć, co właśnie się wydarzyło.
Wieczór w Milanówku zapowiadał się spokojnie, aż na ulicy Królewskiej powietrze przeciął dźwięk syren. Ogień błysnął w witrynach sklepu z artykułami BHP, a przechodnie przystanęli jak zaczarowani. Co dokładnie wydarzyło się za szybami i jak szybko zareagowały służby?
Zwykła noc zamieniła się w sceny grozy. Mieszkańcy bloku w Jaśle zostali brutalnie wyrwani ze snu, gdy w środku nocy rozległ się niepokojący trzask. Chwilę później okazało się, że w budynku pęka ściana. Ludzie w panice wybiegali z mieszkań, nie wiedząc, czy za moment nie dojdzie do tragedii.
Chwile grozy na jednej z najważniejszych tras w regionie. O świcie doszło do poważnego wypadku, który postawił na nogi wszystkie służby ratunkowe. Na drodze krajowej zderzyły się dwa autobusy wiozące pracowników — w środku znajdowało się około 100 pasażerów. Przez moment nikt nie wiedział, jak poważne są skutki zdarzenia i czy nie doszło do tragedii na masową skalę.
Sejm przyjął budżet na 2026 rok, w którym utrzymano wysokie finansowanie służb podległych MSWiA. Rząd podkreśla, że środki te mają zapewnić stabilne funkcjonowanie formacji oraz ich dalszą modernizację.
Policjanci z Pruszkowa uratowali dwóch nastolatków, którzy utknęli na balkonie w niskiej temperaturze. Dzięki szybkim działaniom służb chłopcy uniknęli wychłodzenia i bezpiecznie wrócili pod opiekę rodziny.
Spokojny, piątkowy wieczór w Rzeszowie został nagle zakłócony przez incydent przy ulicy Słowackiego. Pozostawione bez opieki walizka i plecak przed bramą Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) postawiły na nogi lokalną policję i służby specjalne.
Miniona noc okazała się wyjątkowo tragiczna dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego. W dwóch pożarach, które wybuchły w Sandomierzu i miejscowości Kopiec, służby ratunkowe prowadziły intensywne działania. Niestety, w jednym z nich życie straciły dwie osoby.
W gdańskim mieszkaniu przy ul. Krosnej doszło do tragicznego zatrucia czadem. Mimo szybkiej reakcji współlokatorek i podjętej reanimacji życia około 40-letniej kobiety nie udało się uratować.
Dramatyczny pożar wybuchł w nocy z 7 na 8 grudnia w jednej z kamienic przy ul. Opatowskiej w Sandomierzu. Strażacy odnaleźli w środku dwóch nieprzytomnych mężczyzn. Pomimo długiej reanimacji nie udało się ich uratować. Służby ustalają okoliczności tragedii, a w regionie tej samej nocy doszło jeszcze do drugiego pożaru.
Nocna cisza w Będzinie została przerwana przez ostrzegawcze syreny. Gęsty dym zaczął zasnuwać ulicę Kołłątaja. Na miejsce natychmiast ruszyły zastępy strażaków, którzy rozpoczęli wyścig z czasem i żywiołem. Przez wiele godzin nie było wiadomo, czy ogień uda się zatrzymać.
Krzyk rozerwał noc jak ostrze — a chwilę później całe niebo nad Unisławicami zapłonęło pomarańczową łuną. Gdy mieszkańcy wybiegli z domów, zobaczyli żywioł tak potężny, że odebrał mowę nawet najbardziej doświadczonym strażakom. Nikt nie wiedział, kto jest w środku. Nikt nie wiedział, czy da się komukolwiek pomóc. Wiadomo było tylko jedno: zaczęła się noc, której ta gmina nie zapomni przez długie lata.