Pożar w Nowym Stawie. Pożar objął 4 domy
Nocą mieszkańcy małego miasta nad Zalewem Wiślanym przeżyli chwile grozy. Około godziny 1:30 w środku nocy potężny pożar strawił część zabudowy przy ulicy Wita Stwosza, zmuszając mieszkańców do nagłej ewakuacji. Cztery domy mieszkalne stanęły w płomieniach, a akcja ratownicza trwała wiele godzin.
- Pożar w Nowym Stawie. Dramatyczne okoliczności zdarzenia
- Nowy Staw: ustalenia straży pożarnej
- Nowy Staw: trwa liczenie strat
Pożar w Nowym Stawie. Dramatyczne okoliczności zdarzenia
W nocy z poniedziałku na wtorek mieszkańcy spokojnej ulicy Wita Stwosza w Nowym Stawie zostali brutalnie wyrwani ze snu. Około godziny 1:30 służby otrzymały zgłoszenie o pożarze, który błyskawicznie objął zabudowania mieszkalne w jednej z gęściej zabudowanych części miasteczka. Według informacji TVN24 ogień najpierw pojawił się na jednym z budynków, po czym rozprzestrzenił się na trzy kolejne, powodując silne zadymienie w okolicy. Bardzo szybka reakcja sąsiadów i straży pożarnej sprawiła, że ogień nie zajął jeszcze większej liczby domów, choć jeden z nich spłonął całkowicie.
Warunki pracy ratowników od samego początku były niezwykle trudne – gęsta zabudowa oraz noc utrudniały orientację w terenie, a wysoka temperatura i charakter ognia stwarzały realne zagrożenie dla osób biorących udział w gaszeniu. Układ budynków sprawiał, że płomienie mogły przedostać się dalej, dlatego ewakuacja była konieczna.
Nowy Staw: ustalenia straży pożarnej
Na miejsce zdarzenia bezzwłocznie skierowano łącznie 15 zastępów Państwowej Straży Pożarnej. Działania gaśnicze objęły nie tylko walkę z rozprzestrzeniającymi się płomieniami, lecz także zabezpieczenie budynków sąsiadujących oraz ewakuację mieszkańców. Rzecznik prasowy Straży Pożarnej podał, że warunki były od początku bardzo wymagające ze względu na gęstość zabudowy i dostępność do źródeł wody, co wydłużało czas akcji.
Na szczęście z budynków objętych pożarem ewakuowało się 10 osób, nikt nie wymagał udzielenia pierwszej pomocy - przekazał asp. Mariusz Wyciszkiewicz, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Malborku.
To właśnie około godziny 4:30 udało się lokalizować główne źródło ognia. Dopiero wtedy służby mogły stwierdzić, że nie rozprzestrzenia się ono dalej i rozpocząć dogaszanie ścian oraz elementów konstrukcyjnych budynków. Strażacy zwracali uwagę na szczególne zagrożenia związane z nocną akcją — m.in. ograniczoną widoczność, przemęczenie ratowników oraz konieczność stałego monitorowania sąsiednich posesji, by ogień nie przeskoczył na kolejne budynki.
Pomoc strażakom zapewniały także inne służby — policja zajęła się zabezpieczeniem terenu i kierowaniem ruchem w okolicy, a pogotowie energetyczne odłączyło zasilanie, aby wykluczyć ryzyko przejścia prądu elektrycznego przez mokre i uszkodzone elementy infrastruktury.
Na obecnym etapie śledczy nie wskazują jednoznacznej przyczyny pożaru – policja i prokurator prowadzą czynności wyjaśniające.
Nowy Staw: trwa liczenie strat
Choć nikt nie odniósł obrażeń w wyniku nocnego pożaru, straty materialne są dotkliwe dla rodzin dotkniętych tragedią. Z czterech domów mieszkalnych jeden spłonął doszczętnie, pozostałe zostały poważnie uszkodzone — częściowo przez ogień, częściowo przez wodę używaną do gaszenia.
Burmistrz Nowego Stawu, Jerzy Szałach, który pojawił się na miejscu jeszcze w trakcie trwania akcji, zapowiedział pomoc dla pogorzelców. Organizowane są mieszkania zastępcze oraz systemowa pomoc materialna, która ma wspomóc rodziny w odbudowie i powrocie do normalnego życia.
Służby dopiero podsumowują działania i przygotowują raporty, które pozwolą określić skalę szkód oraz wstępne wnioski dotyczące przyczyn pożaru. Dochodzenie prowadzone jest przy udziale policji, prokuratury oraz straży pożarnej – jego rezultaty mogą zostać ujawnione w najbliższych dniach.