Tragedia na ogródkach działkowych. 81-letni mężczyzna nie przeżył
Kilka dni temu spokojny ogródek działkowy przy ulicy Świętojańskiej w Łodzi stał się miejscem dramatycznej tragedii. 81-letni mężczyzna został brutalnie zamordowany przez swojego pasierba. Sprawca, 45-letni mężczyzna, został szybko zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa popełnionego w warunkach recydywy.
Dramat rozegrał się w dzień wizyty
Do tragedii doszło 5 grudnia 2025 roku. Śledczy ustalili, że podejrzany wraz z partnerką i jej synem odwiedził ogródek działkowy, gdzie mieszkał starszy mężczyzna. Kobieta weszła do altany, by porozmawiać z panem Mirosławem, podczas gdy 45-latek ukrył się w pobliżu.
Według śledczych, mężczyzna planował okraść działkę. Kiedy 81-latek odprowadzał gości do wyjścia, pasierb próbował wejść do domku, by zabrać pieniądze. Niestety dla seniora, został przyłapany, a sytuacja szybko przerodziła się w dramatyczną szarpaninę.
Brutalny atak zakończony śmiercią
Policja ustaliła, że w trakcie konfrontacji pasierb uderzał starszego mężczyznę pięścią w twarz i brzuch, a następnie kopał go w okolice żeber. Obrażenia okazały się śmiertelne – pan Mirosław zmarł na miejscu w wyniku rozległych urazów głowy oraz złamań żeber, które doprowadziły do przebicia płuca i opłucnej.
Dwa dni później policja zatrzymała sprawcę w jego mieszkaniu przy ulicy Organizacji WiN w Łodzi. Okazało się, że 45-latek ma już bogatą kartotekę kryminalną, w tym wyroki za rozboje i nieumyślne spowodowanie śmierci. Spędził za kratami ponad 20 lat.
Zarzuty i reakcje sąsiadów
Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się do zaatakowania ojczyma, lecz zaprzeczył, że chciał go zabić. Prokuratura jednak nie miała wątpliwości i postawiła mu zarzut zabójstwa popełnionego w warunkach recydywy. Grozi mu kara dożywotniego więzienia. Pasierb został aresztowany.
Działkowicze z Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Albalen” wciąż są w szoku.
– Pan Mirosław był bardzo lubianym sąsiadem. To straszne, że takie rzeczy dzieją się w naszym spokojnym do tej pory ogrodzie – mówi jeden z mieszkańców.
Wielu członków ogrodu zastanawia się, jak mogło dojść do takiej tragedii w miejscu, które do tej pory uchodziło za bezpieczne i ciche.