Tragiczny wypadek, zginął młody mężczyzna
W Wólce Jeżewskiej pod Warszawą samochód z czterema młodymi mężczyznami uderzył w drzewo. Trzech z pasażerów było pijanych. W wyniku ciężkich obrażeń zmarł 29-letni Przemek. Przed sądem stanął kierowca pojazdu, któremu grozi nawet 20 lat więzienia.
Okoliczności tragedii
Nocna przejażdżka zakończyła się dramatem, który wstrząsnął lokalną społecznością. Młode życie zostało przerwane w ułamku sekundy na podwarszawskiej drodze, a ból rodziny miesza się z sądową batalią o sprawiedliwość. Na ławie oskarżonych zasiadł mężczyzna, którego decyzje doprowadziły do nieodwracalnych skutków.
W wypadku w Wólce Jeżewskiej, do którego doszło na ulicy Leśnej w powiecie piaseczyńskim, uczestniczył samochód przewożący czterech młodych mężczyzn. Trzech z nich znajdowało się pod wpływem alkoholu.
Kierujący samochodem marki Opel Omega Kamil S. miał w organizmie około 1,28 promila alkoholu. Mężczyzna na skrzyżowaniu stracił panowanie nad pojazdem, wyjechał poza prawą krawędzią jezdni i uderzył w drzewo.
Obrażenia poniesione przez 29-letniego Przemka skutkowały jego śmiercią na miejscu. Pozostali trzej uczestnicy zdarzenia zostali przetransportowani do szpitali w Warszawie oraz Grodzisku Mazowieckim.
Zarzuty dla kierowcy
Proces Kamila S. rozpoczął się w poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Grójcu. Według ustaleń prokuratury oskarżony kierował pojazdem w stanie nietrzeźwości.
Prokuratura Okręgowa w Radomiu postawiła mężczyźnie zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Kamil S. odpowiada również za kierowanie autem pod wpływem alkoholu oraz mimo decyzji o cofnięciu uprawnień.
Oskarżony był dotychczas osobą niekaraną. Za zarzucane czyny grozi mu kara pozbawienia wolności w wymiarze od 5 do 20 lat.
Sędzia Jarosław Wiczkowski zdecydował o wyłączeniu jawności procesu. Wniosek w tej sprawie złożyła obrońca oskarżonego, adwokat Katarzyna Wysiadecka. Prawniczka argumentowała, że medialne relacje ze zdarzenia stawiają jej klienta w roli kryminalisty. Sąd przychylił się do wniosku z uwagi na ważny interes prywatny oskarżonego oraz ryzyko naruszenia jego prawa do obrony.
Wspomnienia rodziny o zmarłym Przemku
Zmarły Przemek był najmłodszym z rodzeństwa i mieszkał w miejscowości Michrówek. Mężczyzna pracował w przedsiębiorstwie wytwarzającym urządzenia chłodnicze, a w wolnym czasie zajmował się mechaniką i elektroniką. Pół roku przed tragedią poznał w pracy Ukrainkę, z którą planował w czerwcu udać się na wesele.
Matka Zdzisława Szeląg wspomina syna jako człowieka o dobrym sercu, który nikomu nie odmawiał pomocy. Kobieta przywołała sytuację, w której Przemek wspierał sąsiadów po pożarze i naprawiał im oświetlenie. Brat Daniel potwierdził jego uczynność oraz zwrócił uwagę na ogromną liczbę osób uczestniczących w pogrzebie.
Zdzisława Szeląg przyznała, że ból po stracie dziecka pozostaje w człowieku na zawsze: „Ciężko po tym wszystko poukładać, to jest trauma do końca życia”. W domu nie ma już radości ani świąt. Siostra Wioleta podkreśliła pustkę towarzyszącą niedzielom, kiedy rodzina zazwyczaj spędzała czas razem. Brat Daniel dodał, że bliskim bardzo brakuje zmarłego.
Rodzina Przemka Szeląga wciąż nie potrafi odnaleźć się po stracie. Pełnomocnik bliskich ofiary, Maciej Migus, oświadczył, że oczekują oni sprawiedliwej kary, choć wyrok nie zwróci życia zmarłemu. Ogłoszenie orzeczenia sądu będzie jawne.