Tyle za atak na Polskę dostaje rosyjski agent. Wyliczono, co do grosza
Polskie służby ujawniły szczegółowe ustalenia dotyczące działalności Rosjanina, który przez wiele miesięcy prowadził operacje dywersyjne przeciwko Polsce, korzystając wyłącznie z internetu i komunikatora Telegram. Zrekonstruowano zarówno strukturę jego siatki, jak i pełen cennik zadań, za które płacił werbowanym wykonawcom.
Jak działał Michaił Mirgorodski. Rosyjski agent przez lata ukrywał prawdziwą tożsamość
Michaił Mirgorodski miał prowadzić działania w taki sposób, aby polskie służby nie były w stanie ustalić jego tożsamości. W sieci funkcjonował pod wieloma pseudonimami, starannie zacierając za sobą ślady i korzystając przede wszystkim ze smartfona oraz portfela kryptowalutowego. Mimo to śledczym udało się odtworzyć cały schemat jego aktywności, w tym zasady rekrutacji, model komunikacji oraz strukturę finansowania poszczególnych zadań. Rosjanin miał działać od października 2022 roku, kiedy to założył na Telegramie grupę o charakterze terrorystycznym, która z czasem skupiła około trzydziestu współpracowników.
We wtorek Prokuratura Krajowa potwierdziła, że Mirgorodski pełnił rolę jednego z koordynatorów operacji szpiegowskich i dywersyjnych prowadzonych na terytorium Polski. Wydano przeciwko niemu pięć zarzutów, w tym dotyczących kierowania zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze terrorystycznym oraz organizowania pracy obcego wywiadu. 28-latek nie przebywa w Polsce i jest poszukiwany listem gończym. Zgromadzony materiał dowodowy pokazuje skalę jego działań i potwierdza, że kontrolował zarówno najmniejsze, jak i potencjalnie najgroźniejsze operacje.

Jak wyglądał cennik dywersji? Od drobnych akcji po podpalenia
Jednym z najbardziej kluczowych elementów śledztwa było odtworzenie cennika, który Mirgorodski przesyłał osobom gotowym wykonywać zadania na rzecz jego grupy. Najniżej wyceniano proste działania propagandowe, takie jak rozwieszanie pojedynczych ulotek czy malowanie graffiti. Za takie zlecenia płacił pięć dolarów. Wśród haseł, które miały pojawiać się w przestrzeni publicznej, znajdowały się między innymi slogany „NATO go home”, „NATO stop”, „donotbebiden” oraz „JBC PIS”. Zlecane działania obejmowały także kolportaż ulotek antyukraińskich i dezinformacyjnych, na przykład „Dlaczego Polacy umierają za Ukrainę” lub „To nie nasza wojna”. Z czasem Rosjanin rozszerzył zakres operacji o zadania wymagające obserwacji i dokumentowania kluczowej infrastruktury.
Monitoring obiektów wojskowych i strategicznych, takich jak lotnisko Rzeszów-Jasionka, dworzec w Rzeszowie, Port Wojenny Gdynia czy przejścia graniczne, wyceniano na 300–400 dolarów. Takie zlecenia wymagały umieszczania kamer i przygotowania materiałów, które następnie trafiały do Mirgorodskiego poprzez Telegram. W pewnym momencie Rosjanin próbował również rekrutować osoby, które mogłyby doprowadzić do wykolejenia pociągu z zaopatrzeniem wojskowym na terenie Polski lub Ukrainy. Za wykonanie takiego zadania obiecywał aż 10 tysięcy dolarów, jednak plan nie został zrealizowany.
Ataki na infrastrukturę, fałszywe tożsamości i kolejne polecenia. Za co jeszcze płacił Mirgorodski
Działania koordynowane przez Mirgorodskiego obejmowały również logistykę i przygotowanie zaplecza technicznego. Rosjanin organizował zakup kart SIM rejestrowanych na podstawione osoby, które miały umożliwiać anonimową komunikację w obrębie struktury. Finansował także zakup lamp i statywów służących do wyświetlania projekcji antyukraińskich haseł na budynkach instytucji państwowych, w tym Sejmu RP i Ambasady Stanów Zjednoczonych. Śledczy podkreślają, że jego celem było jednoczesne prowadzenie propagandy, dywersji i działań zakłócających pracę polskich służb.
Chociaż nie wszystkie plany Mirgorodskiego zostały wcielone w życie, to część z nich skutkowała realnymi atakami. W listopadzie doszło do wysadzenia fragmentu torów w pobliżu Garwolina. Katastrofy udało się uniknąć wyłącznie dlatego, że jeden z ładunków nie zadziałał. Na tym etapie nie ustalono, czy Mirgorodski miał związek z tym zdarzeniem, jednak jego aktywność wskazuje, że w strukturze, którą kierował, były osoby zdolne do realizowania działań o poważnych konsekwencjach. Śledztwo trwa, a skala operacji prowadzonych na rzecz Rosji wciąż jest analizowana.
