Gdy kraj świętował Boże Narodzenie, polskie siły powietrzne czuwały nad bezpieczeństwem granic. W nocy z 24 na 25 grudnia doszło do dwóch interwencji w polskiej przestrzeni powietrznej. Pierwszą z nich było przechwycenie rosyjskiego samolotu rozpoznawczego nad Morzem Bałtyckim. W tym samym czasie systemy obrony wykryły też podejrzane obiekty lecące od strony Białorusi, co wymagało tymczasowego zamknięcia części przestrzeni powietrznej.
Ukraińskie drony zniszczyły rosyjski samolot transportowy An-26 na lotnisku Kacza na Krymie, powodując ofiary wśród personelu i kolejne osłabienie rosyjskiej logistyki wojskowej na okupowanym półwyspie. Atak potwierdzają zarówno źródła ukraińskie, jak i rosyjskie.
Członek Komisji Obrony Dumy Państwowej Andriej Koleśnik po raz kolejny zdobył się na antypolską wypowiedź, o której już huczy w sieci.
W Warszawie doszło do zatrzymania znanego rosyjskiego naukowca związanego z Państwowym Ermitażem. Akcję przeprowadziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a potwierdzenie operacji przekazał rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Nagły dźwięk syren o wczesnej godzinie sprawił, że mieszkańcy zaczęli nerwowo szukać odpowiedzi, a pytania o działanie systemu bezpieczeństwa tylko narastały. Choć emocje z minionych godzin wciąż są wyczuwalne, nie milkną spekulacje o tym, co mogło uruchomić alarm. W tle pojawia się także szersza dyskusja o procedurach, które teoretycznie powinny chronić przed takimi sytuacjami. Czy to tylko błąd, czy sygnał do głębszej refleksji?
Burza wokół słów Elona Muska nie ustaje. Po decyzji Komisji Europejskiej o ukaraniu platformy X kwotą 120 mln euro, miliarder stwierdził, że Unia Europejska powinna zostać zlikwidowana, a w konsekwencji poparcie dla jego opinii wyraził były premier i wiceprezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew. W Polsce sprawą natychmiast zajął się szef MSZ, Radosław Sikorski, publikując wymowny komentarz, który nie pozostawia złudzeń co do interpretacji tych kontrowersyjnych słów.
Wystąpienie polskiego prezydenta w Pradze szybko odbiło się echem na Wschodzie, wywołując reakcje rosyjskich polityków. Dyplomatyczna wizyta przerodziła się w kolejną odsłonę napięć między Warszawą a Moskwą.
Polskie służby ujawniły szczegółowe ustalenia dotyczące działalności Rosjanina, który przez wiele miesięcy prowadził operacje dywersyjne przeciwko Polsce, korzystając wyłącznie z internetu i komunikatora Telegram. Zrekonstruowano zarówno strukturę jego siatki, jak i pełen cennik zadań, za które płacił werbowanym wykonawcom.
Moskwa zagrała na najniższych nutach: strachu i dumie. Jeden cytat, kilka sugestii, parę oskarżeń pod adresem Unii – i już europejskie stolice odczytują sygnały alarmowe. Tyle że w tej historii ważniejsze od słów są intencje, kulisy negocjacji i to, komu ta demonstracja ma dziś najbardziej służyć.
Polskie służby osiągnęły przełom w sprawie obcego wywiadu działającego na terenie kraju, identyfikując osobę odpowiedzialną za koordynację akcji dywersyjnych. Choć podejrzany przebywa za granicą, śledczy uruchomili już procedury, a zarzuty mają bardzo poważny charakter.
Na Florydzie trwały intensywne rozmowy amerykańsko-ukraińskie na temat planu pokojowego w Ukrainie. Spotkania miały być trudne, a zakończenie wojny wciąż pozostaje kwestią otwartą. Obie strony podkreślają, że mimo wyzwań, rozmowy mają charakter konstruktywny i mają prowadzić do konkretnych propozycji wobec Rosji.
Niepokojące doniesienia z nieba nad Bałtykiem. W ostatnich tygodniach polskie myśliwce wielokrotnie przechwytywały nieznane samoloty, które pojawiły się w rejonie polskiej przestrzeni powietrznej. Wojsko wyjaśnia.
W nocy z soboty na niedzielę obwód kijowski stał się sceną dramatycznych wydarzeń. Miejscowe służby zostały postawione w stan najwyższej gotowości, a mieszkańcy części regionów zmuszeni byli szukać schronienia przed trwającym zagrożeniem.
Premier znów wszedł na ring. W krótkim wpisie na X Donald Tusk przypomniał, że NATO powstało, by bronić Zachodu przed sowiecką — dziś rosyjską — agresją. Dorzucił szpilkę: fundamentem Sojuszu jest solidarność, nie „egoistyczne interesy”. Brzmi jak kurtuazja? Kontekst jest aż nadto czytelny: dzień wcześniej Viktor Orbán usiadł w Moskwie naprzeciw Władimira Putina.
W sieci pojawiły się spektakularne nagrania pokazujące gwałtowną eksplozję na jednym z najważniejszych rosyjskich poligonów rakietowych. Choć oficjalne komunikaty z Moskwy nie padły, charakterystyczny kolor ogromnego słupa dymu zdradza użycie niebezpiecznych substancji i wskazuje na kolejną poważną porażkę rosyjskich programów zbrojeniowych.
Premier Węgier Viktor Orbán wyrusza dziś do Moskwy na spotkanie z prezydentem Rosji Władimir Putin. Jak sam przyznał, głównym celem wizyty jest zapewnienie Węgrom dostaw rosyjskiej ropy i gazu na zimę i nadchodzący rok — choć przy okazji rozmowy mogą objąć konflikt na Ukrainie. W dobie intensywnych starań UE o ograniczenie zależności od energii z Rosji, wizyta ta budzi niepokój w Europie.
Moskwa ogłasza: polski konsulat generalny w Irkucku kończy działalność 30 grudnia. To odpowiedź na decyzję Warszawy o zamknięciu ostatniego rosyjskiego konsulatu w Polsce po wątku sabotażu kolejowego. MSZ zapewnia, że pomoc dla Polaków przejmie od nowego roku wydział konsularny w Moskwie. I tak eskalacja, która zaczęła się na torach, wjechała prosto do dyplomacji.
Od kilku dni dyplomatyczne telefony rozgrzane są do czerwoności, a kuluary mówią o „przełomie”. Z Kijowa padają sygnały, które jedni czytają jako zielone światło, inni jako ostrożne „zobaczymy”. Co faktycznie ustalono między Ukrainą, USA i – pośrednio – Rosją? I czy to już pokój, czy dopiero obrys mapy bez szczegółów?
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow postawił we wtorek jasny i twardy warunek dotyczący negocjowanego planu pokojowego dla Ukrainy. Moskwa ostrzega: ostateczny dokument musi być wiernym odzwierciedleniem ustaleń, jakie zapadły bezpośrednio między Władimirem Putinem a Donaldem Trumpem podczas sierpniowego szczytu na Alasce. Każda próba modyfikacji tych uzgodnień przez Kijów lub stolice europejskie może doprowadzić do zerwania kruchego procesu negocjacyjnego.We wtorek, 25 listopada 2025 roku, oczy światowej dyplomacji zwrócone były na Moskwę, gdzie minister spraw zagranicznych Rosji odniósł się do trwających zakulisowych prac nad zakończeniem wojny w Ukrainie. Z jego wystąpienia wyłania się obraz skomplikowanej gry dyplomatycznej, w której Kreml próbuje wykorzystać bezpośrednią relację z Waszyngtonem, by ominąć interesy Ukrainy i Europy.
Cały świat walczy o pokój, podejmuje wysiłki dyplomatyczne i błaga o zatrzymanie spirali przemocy. Tymczasem Rosjanie nie przestają siać zniszczenia. Charków ponownie znalazł się w centrum tragedii – bestialski atak odebrał życie niewinnym ludziom, w tym dzieciom. Nagrania z miejsca zdarzenia mrożą krew w żyłach.
W nocy z 22 na 23 listopada doszło do serii wybuchów i pożaru w elektrociepłowni w Szaturze, ok. 120 km od Moskwy. Rosyjski gubernator Andriej Worobiow potwierdził, że to efekt ukraińskiego ataku dronowego. Część bezzałogowców zestrzelono, kilka spadło na teren zakładu. Władze uruchomiły systemy rezerwowe, a mieszkańcom podstawiono mobilne kotłownie. To jeden z najśmielszych ataków na rosyjską infrastrukturę energetyczną tuż pod stolicą.
Europejscy liderzy wchodzą do gry z własną wizją pokoju dla Ukrainy. Gdy USA przedstawiły kontrowersyjny plan, który mógłby drastycznie ograniczyć siły zbrojne Kijowa, państwa Europy przygotowały kontrdokument — zdecydowanie odmienny i znacznie bardziej korzystny dla Ukrainy. W tym czasie w Genewie ruszyły kluczowe rozmowy, które mogą przesądzić o przyszłości całego regionu.
Noc z 18 na 19 listopada rozdarła spokojny zachód Ukrainy. Rosyjski atak uderzył w zabudowania mieszkalne w Tarnopolu, a wśród zabitych jest 7-letnia obywatelka Polski – Amelka. Zginęła razem z mamą. Władze mówią o jednej z najtragiczniejszych nocy tej jesieni, a słowo „bestialstwo” nie jest tu na wyrost. Co wiemy o kulisach i jakie będą konsekwencje dla bezpieczeństwa regionu?
Radosław Sikorski ponownie wywołał polityczne trzęsienie ziemi. Po decyzji o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Gdańsku minister spraw zagranicznych wprowadza dalsze środki wymierzone w Moskwę. W tle są zaległości finansowe, coraz poważniejsze obawy o dywersję i narastające napięcie w relacjach polsko-rosyjskich. Działania Sikorskiego pokazują jedno: Warszawa twardo zaostrza kurs wobec Kremla – i nie zamierza się cofać.
To nie jest scenariusz filmu akcji, to przerażająca rzeczywistość, która rozegrała się pod naszym nosem. Bezczelność rosyjskich służb nie zna granic. Jak wynika z najnowszych, wstrząsających ustaleń dziennikarzy Onetu, główni architekci terroru na polskiej kolei wjechali do naszego kraju, wydali rozkazy i uciekli, zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Ujawniamy porażające kulisy sprawy, o której mówi dziś cała Polska.Sytuacja na wschodniej granicy jest napięta jak nigdy, ale te doniesienia rzucają zupełnie nowe światło na to, co dzieje się w cieniu wojny. Okazuje się, że Polska stała się areną działania groźnych terrorystów, którzy działają na bezpośrednie zlecenie Moskwy.
Polski ambasador w Rosji został zaatakowany przez agresywną grupę na jednej z głównych ulic Petersburga. Według rzecznika MSZ Macieja Wewióra nie doszło do bezpośredniej konfrontacji fizycznej, ale sytuacja wymagała zdecydowanej reakcji ochrony. Strona rosyjska – jak podaje resort – przyznała, że takie zdarzenia „nie powinny mieć miejsca”. Incydent szybko stał się politycznym testem nerwów po obu stronach.
W nocy z 4 na 5 października Rosja dokonała kolejnych, zmasowanych ataków na Ukrainę. Celem prawdopodobnie są Lwów i Łuck, czyli miasta znajdujące się w obwodach graniczących z Polską. Zadecydowano więc o poderwaniu polskich oraz sojuszniczych myśliwców.
Amsterdam, 27 września 2025 r. Jedna z sześciu dróg startowych portu Amsterdam Schiphol (polderbaan 18R/36L) została w sobotę tymczasowo zamknięta po zgłoszeniach drona krążącego w rejonie lotniska. Zawieszenie operacji na tej drodze trwało około 45 minut; ruch przekierowano na inne pasy. Drona ani operatora nie ujęto.