Z ostatniej chwili: Awantura w Sejmie!
Na sali plenarnej znów zawrzało — emocje sięgnęły zenitu, a atmosfera w Sejmie była tak napięta, że brakowało zaledwie kilku sekund, by doszło do fizycznej konfrontacji. Politycy, zamiast argumentów, sięgnęli po okrzyki i demonstracyjne gesty, a najnowsza awantura z udziałem posłów PiS pokazuje, jak bardzo zaogniona stała się polska scena polityczna.
Polityka na granicy wybuchu
W ostatnich latach Sejm stał się areną coraz gwałtowniejszych utarczek słownych. Choć spory polityczne są naturalnym elementem demokracji, to intensywność, z jaką przebiegały niektóre posiedzenia, budzi niepokój. Posłowie często reagują impulsywnie, a ostre słowa lecą zarówno z mównicy, jak i z ław poselskich.
Tego typu zachowania mają wiele źródeł: ogromne spolaryzowanie społeczne, walka o wpływy w kluczowych instytucjach, a także fakt, że partie polityczne coraz częściej próbują budować swój przekaz poprzez spektakularne gesty. W tym kontekście ostatnia awantura nie jest odosobnionym przypadkiem, lecz elementem szerszego trendu — polityki opartej na emocjach, a nie argumentach.
Polityczne starcia, które wymknęły się spod kontroli
Choć w Polsce fizyczne bójki w Sejmie to naprawdę rzadkość, parlamenty innych krajów wielokrotnie udowodniły, że emocje potrafią przebić barierę dobrego smaku i kultury politycznej. Historia zna wiele przykładów, które przeszły do międzynarodowych mediów.
- Tajwan – parlament tego kraju niemal zasłynął z widowiskowych bójek, w których brały udział dziesiątki polityków. Podczas jednego z posiedzeń używano nawet balonów z wodą i… świńskich wnętrzności.
- Korea Południowa – gdy spór o ustawę budżetową eskalował, parlamentarzyści używali młotków, krzeseł i prób blokowania drzwi, by uniemożliwić głosowanie.
- Włochy i Grecja – w obu krajach zdarzały się przepychanki, podniesione ręce i agresywne zachowania, które stawały się symbolem ostrego konfliktu politycznego.
Te sytuacje pokazują, że choć polska debata bywa ostra, to światowe legislatury nieraz przekraczały granice, których przekraczać nie powinny. To także przypomnienie, jak cienka jest linia między symbolicznym protestem a fizycznym starciem.
Jak doszło do awantury w polskim Sejmie?
Do całego zamieszania doszło podczas debaty nad kandydaturą Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu. Gdy z mównicy przemawiał Krzysztof Gawkowski, przedstawiając sylwetkę i dorobek polityka Lewicy, część posłów PiS zaczęła wznosić okrzyki: „Precz z komuną!”.
Po krótkiej, głośnej demonstracji oburzenia klub PiS opuścił salę obrad. To symboliczne wyjście miało podkreślić sprzeciw wobec kandydatury Czarzastego i całego procesu wyboru prezydium Sejmu.
Nie da się słuchać peanów na rzecz W. Czarzastego, dlatego wyszliśmy razem z Jarosławem Kaczyńskim z sali plenarnej — napisał Krzysztof Szczucki na portalu X.
Posłowie jednak szybko wrócili na salę — wciąż trwała bowiem debata poprzedzająca głosowanie. Ostatecznie więc manifestacyjny protest miał raczej charakter symboliczny niż realny bojkot posiedzenia, choć na chwilę atmosfera zrobiła się naprawdę gorąca.