Zagięła Nawrockiego - pytanie o zwierzęta. Później przeszła do klatek dla ludzi
Podczas transmitowanej na żywo rozmowy prezydenta w Kanale Zero pojawiło się pytanie, które niespodziewanie zmieniło kierunek całej dyskusji. Najmłodsza widzka – 20-latka z Gdańska – zapytała o zawetowanie ustawy łańcuchowej. Prezydent odpowiedział nie tylko stanowczą krytyką ustawy, ale także osobistą, pełną emocji opowieścią o swoich zwierzętach.
Wspomnienia prezydenta o psach podczas rozmowy na żywo
Zaskoczony pytaniem prezydent zaczął od osobistych historii. Opowiedział o swojej pierwszej suczce Korze, którą dostał pod choinkę jako ośmiolatek. – Kochałem ją bardzo – przyznał. Kora towarzyszyła mu nawet na boisku podczas gry w piłkę, a jej śmierć – jak wspominał – nastąpiła właśnie tam, gdy obserwowała jego mecz. Ten moment wyraźnie go poruszył.
Następnie wspominał amstaffa, psa wychowywanego przez jego mamę, który był dla niego „jak brat”. Dziś prezydent ma baseta – jak podkreślił, „wspaniałego psa”, mieszkającego razem z nim w pałacu prezydenckim. W rozmowie podkreślił również społeczne zaangażowanie swojej siostry, która pomaga zwierzętom w schroniskach.
– Spuśćmy psy z łańcuchów – zaapelował, wskazując, że poprawa dobrostanu zwierząt jest dla niego ważna, o ile odbywa się w sposób rozsądny.
20 m² na kojec? „To stygmatyzacja polskiej wsi”
Kiedy rozmowa wróciła do meritum pytania widzki, prezydent zdecydowanie skrytykował projekt ustawy regulującej wielkość kojców. W jego ocenie proponowane 20 metrów kwadratowych to zapis zupełnie oderwany od realiów życia wielu osób, szczególnie na wsi.
– Sam miałem pokój o powierzchni 12 m² – zauważył, by podkreślić absurdalność tak dużych wymagań wobec właścicieli psów.
Przytoczył historię rencistki, której pies swobodnie biega po podwórku. Dla niej stworzenie tak dużego kojca byłoby ogromnym, niemal niewykonalnym wysiłkiem. Według prezydenta prawo w takiej formie nie tylko piętnuje mieszkańców obszarów wiejskich, ale też nie bierze pod uwagę rzeczywistych warunków, w jakich żyją ludzie i ich zwierzęta.
Czy prawo może zaszkodzić zwierzętom? „To złe prawo dla ludzi i dla zwierząt”
Prezydent zwrócił uwagę także na praktyczny skutek ustawy. Zadał pytanie, które wybrzmiało szczególnie mocno: co stanie się z psami należącymi do osób wyjątkowo okrutnych lub skrajnie nieodpowiedzialnych?
– Jeśli ktoś jest zwyrodnialcem, który nie daje psu wody ani jedzenia, to czy naprawdę zainwestuje w duży kojec i dach? – pytał.
Jak podkreślił, to właśnie zwierzęta najbardziej narażone na złe traktowanie mogą ucierpieć najbardziej, bo ich właściciele po prostu nie zastosują się do nowych wymogów. W efekcie prawo – zamiast pomagać – może zaszkodzić zarówno ludziom o mniejszych możliwościach finansowych, jak i samym zwierzętom.
– To prawo jest złe dla zwierząt i złe dla ludzi – podsumował.
Gniew za łańcuchy narasta
Widzowie i komentatorzy zarzucają prezydentowi Nawrockiemu, że nie uwolnił psów z łańcuchów, choć oczekiwano, że właśnie on zrobi to jako głowa państwa. W sieci pojawiają się emocjonalne komentarze, a część organizacji prozwierzęcych mówi wręcz o „zdradzie sprawy”.
Prezydent odpiera te oskarżenia rękami i nogami, stanowczo podkreślając, że nie mógł podpisać ustawy w obecnym kształcie. Jego zdaniem była to regulacja źle napisana, szkodliwa i niesprawiedliwa – zarówno wobec ludzi, jak i wobec zwierząt.
– Nie pozwolę, by pod pozorem troski o psy wprowadzać prawo, które w praktyce im zaszkodzi – powtarzał, apelując o przygotowanie przepisów bardziej wyważonych, realnych i skutecznych.
Wszystko wskazuje jednak na to, że emocje wokół tej decyzji jeszcze długo nie opadną – a dyskusja o dobrostanie zwierząt, kojcach i łańcuchach dopiero się rozkręca.