Zapadł wyrok w sprawie Tomasza K. Upozorował śmierć swojej żony
Tragedia z 2024 roku właśnie ma swój finał. Tomasz K. usłyszał wyrok ws. upozorowania śmierci swojej żony Joli.
Zapadł wyrok w głośnej sprawie
W poniedziałek, 8 grudnia 2025 roku, Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił wyrok w sprawie Tomasza K., 35-letniego mieszkańca województwa pomorskiego. Mężczyzna został skazany na 26 lat pozbawienia wolności za zabójstwo żony oraz upozorowanie jej śmierci w wypadku i sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym.
Zbrodnia miała miejsce 10 stycznia 2024 roku w miejscowości Mezowo na Kaszubach. Tego wieczoru pociąg relacji Kartuzy – Gdańsk-Wrzeszcz zderzył się ze skodą fabią stojącą na przejeździe kolejowym. W samochodzie na miejscu kierowcy znajdowało się ciało kobiety. Początkowo wydawało się to tragicznym wypadkiem, jednak śledztwo ujawniło, że auto zostało specjalnie umieszczone na torach, a kobieta została zamordowana wcześniej.
Materiał dowodowy
Według ustaleń prokuratury, motywem zbrodni był rozpad małżeństwa – żona oskarżonego miała rozpocząć nowe życie, co mężczyzna podobno nie potrafił zaakceptować. Podczas kłótni w jej salonie kosmetycznym miał zaatakować ją młotkiem, zadając co najmniej 11 ciosów. Później zwłoki przewiózł do samochodu, a pojazd zostawił na torach, w nadziei, że wypadek pociągu zamaskuje zbrodnię.
W trakcie procesu prokuratura przedstawiła dowody takie jak zapis monitoringu, ślady DNA oskarżonego oraz inne poszlaki świadczące o działaniu zaplanowanym.
Obrona próbowała argumentować, że mężczyzna działał impulsywnie i nie miał zamiaru zabójstwa, jednak sąd uznał, że planowanie było oczywiste — między innymi ze względu na przygotowanie listów z pogróżkami i młotka jako narzędzia zbrodni.
Wymiar kary
Sąd wymierzył karę 26 lat więzienia oraz zobowiązał oskarżonego do zapłaty zadośćuczynienia dla rodziny zamordowanej — m.in. po 150 000 zł dla matki i ojca ofiary oraz po 100 000 zł dla rodzeństwa.
Prokuratura wnioskowała o dożywotnie pozbawienie wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 40 latach, jednak sąd uznał, że warunki dożywocia nie zostały spełnione.
Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną — z jednej strony ze względu na brutalność czynu, z drugiej na metody upozorowania wypadku kolejowego. Pokazuje także, jak dramatycznie może się załamać relacja pomiędzy małżonkami oraz do jakich ekstremów może prowadzić zazdrość i poczucie utraty kontroli. W mediach podkreślano także wagę sprawnego działania służb śledczych i znaczenie dowodów technicznych w wykrywaniu przestępstw pozornie wyglądających na wypadki.