Zauważyli, że z grobu kobiety wypływa dziwna ciecz. To co odkryli w środku przyprawia o ciarki na plecach, wymioty i łzy w oczach
Szokujące fakty wychodzą na jaw w sprawie zaginięcia 34-letniego Marka Kubaczki z Katowic. Mężczyzna wyszedł z domu 19 września i przepadł bez śladu, a jego dramatyczny finał odkryto dopiero na cmentarzu w Żytnie pod Radomskiem — niemal 100 km od miejsca, gdzie widziano go po raz ostatni. Jego ciało ktoś ukrył w grobie starszej kobiety, pochowanej tam od ponad dwóch dekad.
Tajemnicze zniknicie
34-letni Marek Kubaczka z Katowic wyszedł z domu 19 września 2025 roku; miał spotkać się z kimś przed blokiem przy ul. Kściuczyka. Nie zabrał telefonu, miał wrócić — ale nie wrócił. Jego zaginięcie od razu zaniepokoiło bliskich; policja podkreślała, że możliwe jest, iż padł ofiarą przestępstwa.
W śledztwie pojawiła się informacja, że za porwaniem może stać środowisko pseudokibiców GKS Katowice. W grę wchodziły porachunki i przestępcze powiązania — mężczyzna miał być widziany chwilę przed zaginięciem, a świadkowie wspominali o czarnym aucie, do którego mógł zostać siłą wciągnięty. Jednym z podejrzanych w sprawie jest Dariusz N. (44 l.) — osoba znana śledczym, wcześniej skazana za inne przestępstwo, a teraz wskazywana jako kluczowy podejrzany w tej sprawie.
Makabryczne odkrycie — ciało w czyimś grobie
Po ponad dwóch miesiącach poszukiwań, śledczy otrzymali informację, że Marek nie żyje i wskazano miejsce, gdzie mogą być jego zwłoki — jeden z grobów na cmentarzu parafialnym w miejscowości Żytno pod Radomskiem, około 100 km od Katowic.
Mieszkaniec Rędzin, który posiada rodzinny grób na cmentarzu w Żytnie, wspomina, że kilka dni wcześniej dostał wezwanie od prokuratury, by pojawić się rano na nekropolii.
Poinformowano mnie jedynie, że planowane są czynności w mojej kwaterze. Nic więcej. Było to dla mnie dziwne i niepokojące — relacjonuje.
Ostatecznie śledczy nie weszli jednak do jego grobu, bo jak się okazało, przeszukanie dotyczyło miejsca tuż obok.
Mężczyzna zauważył, że już na początku listopada z sąsiedniego nagrobka wypływała ciemna, nieprzyjemnie pachnąca ciecz. Jej zapach nie był intensywny, ale wzbudzał niepokój. Teraz pokazuje przebarwienia i plamy na kamieniu.
Gdy śledczy odsłonili płytę podwójnego grobowca, szybko natrafili na ciało. W dolnej części miejsca pochówku spoczywała od lat starsza kobieta, a jedna z wolnych kwater została wykorzystana do ukrycia zwłok zaginionego mężczyzny.
Śledztwo trwa
Rodzina oficjalnie przekazała w mediach społecznościowych, że Marek nie żyje. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zleciła sekcję zwłok i badania DNA. Na razie nie ujawniono, w jaki sposób zwłoki znalazły się w grobie w Żytnie — a także czy zgon nastąpił na miejscu, czy wcześniej. Dochodzenie ma ustalić, czy ofiara była wcześniej torturowana, czy żyła w chwili zamurowania jej ciała. Wiadomo tylko, że ciało Marka zamknięto szczelnie w worku foliowym. Jego zwłoki były częściowo pokryte substancjami chemicznymi, które prawdopodobnie miały zamaskować wszelkie ślady.
Podejrzany — Dariusz N. — był już kiedyś skazany za zabójstwo, wychodził za poręczeniem, a teraz znów znalazł się w centrum głośnego śledztwa. Jego rodzina zaprzecza zarzutom i mówi o próbie wrabiania go w nową sprawę.