Białołęka: pościg zakończony kolizją. Kierujący próbował uciec na piechotę
Kierowca hondy zignorował sygnały, a warszawska Białołęka zamieniła się na kilkadziesiąt minut w plan filmowy z pościgiem w roli głównej. Po kolizji kierowca udał się w pieszą ucieczkę.
- Ignorowane sygnały i początek pościgu
- Szaleńcza jazda przez osiedlowe ulice
- Finał na łuku drogi
- Ucieczka piesza i konsekwencje
Pościg na Białołęce
W poniedziałek, 22 grudnia, około 20:15 policyjna nieoznakowana cupra z Wydziału Ruchu Drogowego próbowała zatrzymać hondę z uszkodzonym przodem na ul. Skarbka z Gór. Kierowca wybrał ucieczkę, a sygnały świetlne i dźwiękowe stały się tylko tłem dla zrywającego się auta.
Kilka chwil później pościg był już w kilku kwartach Białołęki, z radiowozami dołączającymi jak wagoniki. Na trasie doszło do kolizji z innymi pojazdami, a nawet kierowca autobusu spróbował przyblokować hondę – bezskutecznie. Cała ucieczka skończyła się na ul. Cieślewskich - ogrodzeniu prywatnej posesji, potem drzewie. Z auta wyskoczyli kierowca i pasażer i zaczęli ucieczkę.
Serce sprawy
Około 21:10 policjanci zatrzymali jedną osobę – mężczyznę, który według wstępnych ustaleń siedział za kierownicą. Alkomat? Ponad 2 promile. Honda miała być zarejestrowana właśnie na zatrzymanego. Wątek prawny? Dwa przepisy wchodzą do gry.
Po pierwsze art. 178a Kodeksu karnego, czyli prowadzenie w stanie nietrzeźwości (m.in. kara do 3 lat więzienia i wieloletni zakaz prowadzenia). Po drugie art. 178b – niezatrzymanie się do kontroli i kontynuowanie jazdy mimo użycia sygnałów: tu ustawodawca przewiduje nawet do 5 lat. W podobnych sytuacjach to duet przepisów, który prokuratura zna aż za dobrze.
Konsekwencje
Na miejscu nikt nie ucierpiał – i to najważniejsza wiadomość po tak niebezpiecznej jeździe przez osiedlowe ulice. Dalsze czynności prowadzi policja; teraz wchodzi etap badania szkód, oględzin i ustalania roli pasażera. Jeśli prokurator potwierdzi pełen katalog zarzutów, wachlarz sankcji może obejmować nie tylko więzienie, ale i długi zakaz prowadzenia oraz koszty naprawy miejskiej infrastruktury (ogrodzenie) i ewentualnych szkód komunikacyjnych.
Policja od lat przypomina, że „ucieczka” po sygnałach nie jest wykroczeniem, tylko przestępstwem – wystarczy, że funkcjonariusze jadą pojazdem uprzywilejowanym i używają świateł oraz syren.