"Cichy zabójca" ponownie zbiera swoje żniwo. Nie żyje kobieta, okoliczności zdarzenia mrożą krew w żyłach
W gdańskim mieszkaniu przy ul. Krosnej doszło do tragicznego zatrucia czadem. Mimo szybkiej reakcji współlokatorek i podjętej reanimacji życia około 40-letniej kobiety nie udało się uratować.
Śmiertelne zatrucie czadem w Gdańsku. Kobieta zmarła w łazience
Do tragedii doszło w niedzielę, 7 grudnia, około godziny 21. Współlokatorki kobiety zaniepokoiły się, kiedy ta przez dłuższy czas nie wychodziła z łazienki. Po wejściu do pomieszczenia znalazły ją nieprzytomną, co natychmiast skłoniło je do wezwania pomocy. W ciągu zaledwie kilku minut na miejsce przybył zastęp straży pożarnej.
Ratownicy weszli do łazienki wyposażeni w mierniki gazów i szybko potwierdzili, że w powietrzu znajduje się tlenek węgla. Stężenie 15 ppm nie jest najwyższym możliwym, ale wystarczy, by w małym, słabo wentylowanym pomieszczeniu doprowadzić do utraty przytomności, a przy dłuższej ekspozycji nawet do śmierci.
Strażacy podjęli resuscytację oddechową i przekazali poszkodowaną zespołowi ratownictwa medycznego. Niestety, mimo długotrwałych prób, lekarze odstąpili od dalszych czynności i stwierdzili zgon kobiety. Dla współlokatorek i służb była to sytuacja ogromnie wstrząsająca.

Piecyk gazowy prawdopodobnym źródłem czadu. Eksperci apelują o czujniki
Z ustaleń strażaków wynika, że najbardziej prawdopodobnym źródłem ulatniania się tlenku węgla był łazienkowy piecyk gazowy, który służył do podgrzewania wody. To jedno z najczęstszych miejsc powstawania czadu, zwłaszcza jeśli urządzenie jest nieszczelne, niewłaściwie serwisowane lub jeśli w mieszkaniu brakuje odpowiedniej wentylacji.
Tlenek węgla jest szczególnie niebezpieczny, bo nie ma koloru, zapachu ani smaku. Wdychany przez człowieka zastępuje tlen w hemoglobinie, doprowadzając do niedotlenienia organizmu. Objawy zatrucia często są mylone ze zmęczeniem lub złym samopoczuciem, co opóźnia reakcję i zmniejsza szanse na ratunek.
Strażacy podkreślają, że tragedii można było uniknąć. Czujnik czadu, kosztujący kilkadziesiąt złotych, uruchomiłby alarm natychmiast po przekroczeniu dopuszczalnego stężenia. – Czujniki naprawdę ratują życie. Ich brak w mieszkaniach z piecykami gazowymi to ogromne ryzyko – apeluje st. kpt. Radosław Gburzyński. Ratownicy przypominają też o konieczności regularnych przeglądów instalacji i zapewnienia sprawnej wentylacji.
Seria niebezpiecznych zdarzeń w Trójmieście. Czujniki ratują, ich brak zabija
To już kolejny alarmujący przypadek związany z tlenkiem węgla w regionie. W ubiegłym tygodniu w Gdyni 6-dniowy noworodek i jego rodzice trafili do szpitala po tym, jak w ich mieszkaniu wykryto czad. Cała rodzina zatruła się z powodu niesprawnego urządzenia grzewczego. Szybka interwencja pogotowia uratowała im życie.
Z kolei pod koniec października ratownicy zostali wezwani do 16-latka, który zasłabł w łazience z powodu ulatniającego się tlenku węgla. W tym przypadku konieczna była ewakuacja całej kamienicy. Badania wykazały, że również tam źródłem czadu był piecyk gazowy.
Eksperci wskazują, że sezon grzewczy jest momentem, w którym liczba interwencji związanych z czadem gwałtownie rośnie. Najczęstsze przyczyny to niesprawne urządzenia, zablokowane przewody kominowe, brak wentylacji oraz brak czujników. Ratownicy apelują, by nie bagatelizować zabezpieczeń: zamontowanie detektora tlenku węgla często stanowi różnicę między życiem a śmiercią.
