Drony nad bazą wojskową w okolicach Eindhoven! Padły strzały
Na niebie zrobiło się niespokojnie, a nad jedną z kluczowych baz wojskowych w Europie zaczęły krążyć obiekty, których nikt nie spodziewał się zobaczyć tak blisko strefy o podwyższonym bezpieczeństwie. Oficjalne komunikaty są zdawkowe, ale sama reakcja służb — błyskawiczna, zdecydowana i hałaśliwa — sugeruje, że nie był to zwykły incydent. Co się wydarzyło?
Wieczór, który podniósł ciśnienie
Piątek, 21 listopada 2025 r., okolice Eindhoven. Między godz. 19:00 a 21:00 nad wojskową bazą Volkel zaobserwowano niezidentyfikowane drony. To nie były zabawki z marketu — sygnał o obiektach w strefie zakazanej postawił na nogi personel ochrony i lotnictwo. Holenderski resort obrony potwierdził sam fakt incydentu, podając, że wykryto kilka dronów i natychmiast wdrożono procedury. Na tym etapie oficjalnie nie podano ani typu, ani pochodzenia bezzałogowców, a śledztwo przejęła żandarmeria wojskowa.
Volkel to jedna z najpilniej strzeżonych baz w kraju — korzystają z niej Królewskie Siły Powietrzne, a w ramach NATO bywa tam również eskadra USAF. Taki adres na mapie sprawia, że każde naruszenie przestrzeni powietrznej brzmi jak fałszywa nuta na gali filharmonii: od razu wszyscy odwracają głowy.
Okazuje się jednak, że na miejscu padły strzały.
Strzały z ziemi i… cisza po burzy
Z informacji przekazywanych mediom przez ministerstwo wynika, że żołnierze użyli broni z ziemi, próbując strącić drony. Brzmi jak scena z serialu wojennego, ale to były realne działania — zdecydowane, choć pozbawione „happy endu”. Żadnych szczątków nie odnaleziono, co oznacza, że obiekty opuściły rejon bazy. Tyle faktów. Motyw? Nadal nieznany. W tle słychać hipotezy: od szpiegowskiego zwiadu po próbę sprawdzenia czasu reakcji. Śledczy — zarówno wojskowi, jak i cywilni — zbierają tropy.
To nie pierwszy raz, gdy europejskie instalacje wojskowe zerkają niespokojnie w górę. Ostatnie tygodnie przyniosły serię doniesień o dronach w pobliżu wrażliwych obiektów w Holandii i Belgii. Jeśli ktoś buduje mapę prób i „ćwiczeń nerwów”, Volkel właśnie dostał na niej przypinkę w kolorze alarmowym.
Jakie mogą być tego konsekwencje?
Co dalej? Napięcie rośnie, a pytań przybywa
Resort obrony nie zdradza szczegółów — i trudno się dziwić. Strefy wokół lotnisk i baz są dla dronów zakazane z powodów oczywistych: bezpieczeństwa lotów i bezpieczeństwa państwa. Każde wtargnięcie to test systemu, a każdy strzał — test skuteczności. W tej historii zapisaliśmy już kilka twardych punktów: drony były, padły strzały, brak wraków, trwa dochodzenie. Dalsza część zależy od śledczych i od tego, czy „niewidzialni goście” postanowią wrócić.
Miejscowi wojskowi i piloci znają smak podobnych napięć — baza Volkel wielokrotnie bywała w centrum uwagi sojuszu, co tylko podkręca temperaturę spekulacji. Pytanie na dziś brzmi więc inaczej: czy piątkowa „runda” była jednorazowym popisem, czy preludium do serii, która zmusi NATO do wyłożenia dodatkowych kart na stół?