Była 19:08, prowadzący "Faktów" przekazał wstrząsającą wiadomość na temat tragedii w Myślenicach
Środowe wydanie “Faktów” TVN jak codziennie śledziło wiele osób. Lecz tym razem miały one dramatyczny charakter. W pewnej chwili prowadzący poinformował o tragedii, która wydarzyła się w Myślenicach. Co się stało?
Krótki atak, błyskawiczna pogoń
Tuż przed południem, około 11:45, do małopolskich służb wpłynęło dramatyczne zgłoszenie: agresywny mężczyzna uzbrojony w kij bejsbolowy oraz nóż wtargnął na teren firmy przy ul. Burmistrza Marka. Według pierwszych relacji miał bez żadnego ostrzeżenia zaatakować jednego z pracowników, zadając mu ciosy w głowę i ramiona.
Gdy w obronie kolegi stanął ochroniarz, napastnik w furii rzucił się również na niego, powodując u niego głębokie rany, rozcięcia i podejrzenie złamań. Obaj poszkodowani zostali szybko przewiezieni do szpitala, gdzie przeszli badania i otrzymali pomoc — lekarze ocenili, że ich życiu nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo.
Według policji sprawca po ataku oddalił się pieszo, idąc w stronę pobliskich zabudowań i po drodze demolując zaparkowane samochody, co dodatkowo potęgowało chaos i strach wśród świadków. Na miejsce skierowano liczne patrole, a funkcjonariusze rozpoczęli szeroko zakrojone poszukiwania. Kilka minut później jeden z patroli natrafił na mężczyznę odpowiadającego rysopisowi — miał być pobudzony, agresywny i wciąż uzbrojony. Dalsze działania policji miały już przebiegać błyskawicznie, aby uniemożliwić mu wyrządzenie kolejnych szkód.
Co ustalili śledczy?
Starcie z policją i finał na ulicy
W komunikacie mundurowych czytamy, że 23-latek — mieszkaniec powiatu myślenickiego — po zauważeniu radiowozu ruszył w stronę funkcjonariuszy, trzymając w ręce nóż. Polecenia odrzucenia broni miały nie przynieść efektu. Wtedy padły strzały.
Mężczyzna zmarł na miejscu. Nieoficjalnie mówi się, że napastnik był byłym pracownikiem zaatakowanej firmy, ale tę informację policja wciąż weryfikuje. Zabezpieczono monitoring, a prokurator nadzoruje czynności na miejscu zdarzenia. Temat przebił się do ogólnopolnych serwisów — relacjonował go m.in. TVN24, rozwijając wątek szybkiego dojazdu patrolu „w trzy minuty” i dokładny przebieg interwencji.
Jakie będą kolejne działania służb?
Co dalej: śledztwo, pytania i echo w mediach
Śledczy będą teraz badać zasadność użycia broni, motyw działania 23-latka i sekwencję zdarzeń — od wejścia do firmy po finał na ulicy. Standardowo sprawdzone zostaną nagrania, opinie biegłych i wyniki sekcji. Rzeczniczka małopolskiej policji podkreślała, że interwencja była dynamiczna, a policjanci wydawali komendy — to ważne w świetle procedur. W tej historii liczby mówią same za siebie: „3 minuty” od zgłoszenia do przyjazdu patrolu kontra „kilka sekund” na decyzję o strzale.
Kulisy zdarzenia i pierwsze ustalenia — w tym informację o rannym ochroniarzu i miejscu ataku — podawały m.in. RMF24 i Interia; serwis TVN24 opublikował szczegółowy opis policyjnej relacji z Myślenic.