Wydarzenia Gwiazdy Dieta Finanse Zdrowie
Obserwuj nas na:
GorąceTematy.pl > Wydarzenia > Jak on to wniósł? Prezydent na trybunach, a ochrona zawiodła
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 14.11.2025 22:27

Jak on to wniósł? Prezydent na trybunach, a ochrona zawiodła

Jak on to wniósł? Prezydent na trybunach, a ochrona zawiodła
Fot. KAPiF

Na trybunach — pełen skład, w sektorze VIP — znajome nazwiska, a na murawie — mecz, który miał się sprzedać sam. Zamiast stadionowej fiesty dostaliśmy jednak chaos, który z minuty na minutę gęstniał jak dym po pokazie pirotechnicznym. Skandal na Stadionie Narodowym znów pokazał, że futbol w Warszawie lubi dramaturgię większą niż finał serialu.

Kulisy wieczoru, który wymknął się spod kontroli

Stadion Narodowy zna już niejedną burzę, ale to, co wydarzyło się wczoraj, zaskoczyło nawet stałych bywalców loży prasowej. Mecz wszedł w rytm: śpiewy, gwizdy, nerwy. Na telebimach — zbliżenia twarzy piłkarzy, na trybunach — napięcie, które można było kroić nożem (w tym przypadku wolałoby się — tylko metaforycznie). 

Ochrona krążyła wzdłuż płotu jak statyści w thrillerze: niby są, a jednak fabuła nagle ucieka im sprzed oczu. „Było czuć, że atmosfera idzie w złą stronę” — mówi nam świadek z sektora rodzinnego. I tu pierwsza niespodzianka: w przerwie część kibiców miała sygnały, by… zostać na miejscach. Brzmiało jak rutyna. Rutyną nie było.

Co się wydarzyło? Niewiarygodne, co wniósł jeden z kibiców.

Kulisy chaosu: „Najpierw zdumienie, potem gwizdy”

Zaczęło się niewinnie: doping, chorągiewki, klasyczny hałas wielkiej piłkarskiej soboty. Kiedy jednak stewardzi (pracownicy ochrony stadionu) zauważyli kibica z siekierą, sektor zamarł. Nie było wymachiwania narzędziem, ale sama obecność takiego przedmiotu wystarczyła, by podnieść alarm. „Ludzie pytali, czy to rekwizyt z przebrania. Niestety nie wyglądał na plastik” – opowiada osoba siedząca dwie ławki niżej. Hasło „siekiera na stadionie” błyskawicznie rozlało się po social mediach, a realizator transmisji ostrożnie unikał zbliżeń.

W przerwie porządkowi wymieniali spojrzenia bardziej gorące niż hot-dogi w barze. Z naszych informacji wynika, że służby zabezpieczyły teren i rozpoczęły identyfikację delikwenta. Tu warto przypomnieć, że na większości obiektów obowiązuje kontrola wejścia – od bagaży po kieszenie – jednak systemy nigdy nie są w 100% szczelne. To właśnie przy takich incydentach wychodzi na jaw, jak ważne są drobne procedury: dodatkowa bramka, drugi rzut oka, szybka reakcja stewarda.

To jednak nie wszystko. Co pojawiło się na murawie?

Raca na murawie i gwizdek stop: przerwanie meczu na żywo

Emocje nie zdążyły opaść, bo w drugiej połowie doszło do kolejnego epizodu: raca na murawie i przerwanie meczu. Sędzia zachował podręcznikowy spokój – przerwał grę, zawodnicy odsunęli się od strefy dymu, a obsługa techniczna w ekspresowym tempie usunęła zagrożenie. W protokole to tylko minuta czy dwie, ale dla piłkarzy to wieczność. „Noga robi się ciężka, głowa ucieka – koncentracja spada” – mówi nam człowiek z otoczenia jednej z drużyn.

Nieprzypadkowo fraza „siekiera na stadionie” przewijała się tego dnia równie często, co nazwa rywala. W regulaminach związków i w przepisach o imprezach masowych raca to twarde naruszenie, a przerwanie meczu bywa pierwszym krokiem do kar: od finansowych po zamknięcie sektora gości. Z perspektywy wizerunkowej – straty niepoliczalne. W podobnych sprawach już zapadały surowe decyzje.

Po takim wieczorze zegar zaczyna tykać. Klub musi złożyć wyjaśnienia, liga – przeanalizować raport delegata, a policja – ustalić, jak kibic z siekierą w ogóle przekroczył bramki. Tu nie ma żartów: za wniesienie niebezpiecznego narzędzia i użycie pirotechniki na obiekcie sportowym grożą konsekwencje karne i stadionowe zakazy. W praktyce może się to skończyć nie tylko mandatem, ale i długą przerwą od trybun dla sprawcy.

GorąceTematy.pl
Obserwuj nas na: