Jedzenie papieru to była „najlżejsza” kara. Wyrok za piekło pięcioletniej Oliwki wstrząsnął Polską
Historia pięcioletniej Oliwki z Gniezna poruszyła opinię publiczną w całym kraju. Dziewczynka była bita, zastraszana i poddawana okrutnym karom, a wszystko działo się w czterech ścianach rodzinnego mieszkania. Sąd wydał właśnie wyrok w sprawie, która obnażyła dramat dziecka i bezradność dorosłych.
- Alarm, który uratował życie dziecka
- Codzienność pełna strachu i przemocy
- Wyrok sądu i gorzkie wnioski
Alarm, który uratował życie dziecka
O koszmarze małej Oliwki głośno zrobiło się w styczniu 2025 roku. To wtedy operator numeru alarmowego odebrał zgłoszenie dotyczące pobicia małego dziecka. Co szczególnie wstrząsające, telefon wykonał ojczym dziewczynki — ten sam, który przez długi czas miał znęcać się nad pięciolatką.
Gdy służby dotarły na miejsce, Oliwka była w bardzo złym stanie. Trafiła do szpitala, gdzie natychmiast objęto ją opieką lekarzy. Dziewczynka była tak poturbowana, że chodzenie sprawiało jej ból. Policjantka, która ją eskortowała, musiała nieść ją na rękach. To jednak nie obrażenia fizyczne najbardziej poruszyły personel medyczny, lecz zachowanie dziecka.
Oliwka przepraszała lekarzy i pielęgniarki, że znalazła się w szpitalu. Obiecywała, że „będzie grzeczna” i że się poprawi. Te słowa jasno pokazywały, jak bardzo pięcioletnie dziecko było złamane psychicznie. Dopiero później śledczy poznali pełną skalę przemocy, której dziewczynka doświadczała niemal każdego dnia.
Codzienność pełna strachu i przemocy
Śledztwo wykazało, że styczniowe pobicie nie było jednorazowym incydentem. Oliwka przez długi czas żyła w atmosferze strachu i ciągłego napięcia. Była karana w sposób, który nie miał nic wspólnego z wychowaniem. Nakazywano jej przez wiele godzin siedzieć bez ruchu w jednym miejscu, zakazywano zabawy i kontaktu z innymi dziećmi.
Mimo że miała zaledwie pięć lat, zmuszano ją do intensywnej nauki pisania. Każdy błąd spotykał się z karą lub groźbą. Dziewczynce wmawiano, że jeśli nie będzie posłuszna, zostanie wyrzucona z domu. Bywały noce, kiedy musiała stać pod ścianą, nie mogąc się położyć ani odpocząć.
Najbardziej brutalny okres miał miejsce w dniach od 14 do 19 stycznia 2025 roku. Wtedy, przy braku sprzeciwu ze strony matki, ojczym wielokrotnie stosował przemoc fizyczną. Dziewczynka była bita rękami oraz różnymi przedmiotami, kopana i poniżana. Stosowano wobec niej także inne formy kar, które miały ją złamać psychicznie.
Sąd potwierdził, że Oliwkę umieszczano pod prysznicem w ubraniu i polewano zimną wodą w sposób utrudniający oddychanie. Zmuszano ją również do wkładania papieru do ust oraz do jedzenia określonych produktów wbrew jej woli. Jak ustalono, jedzenie papieru było jedną z „łagodniejszych” form znęcania się nad dzieckiem.
Wyrok sądu i gorzkie wnioski
Sąd Rejonowy w Gnieźnie nie miał wątpliwości co do winy zarówno ojczyma, jak i matki dziewczynki. Mężczyzna został skazany na 7 lat pozbawienia wolności, które ma odbyć w systemie terapeutycznym. Orzeczono wobec niego również 15-letni zakaz zbliżania się do Oliwki na odległość mniejszą niż 50 metrów oraz całkowity zakaz kontaktu z dzieckiem. Dodatkowo sąd zobowiązał go do podjęcia terapii uzależnień.
Matka dziewczynki usłyszała wyrok 5 lat i 2 miesięcy więzienia za nieudzielenie pomocy dziecku znajdującemu się w stanie zagrożenia życia. Nałożono na nią także 10-letni zakaz zbliżania się do córki i jakiegokolwiek kontaktu. Sąd podkreślił, że jej bierność i brak reakcji przyczyniły się do eskalacji przemocy.
Uzasadnienie wyroku było wstrząsające. Sędzia wskazał, że dziecko było całkowicie zdane na dorosłych, którzy zamiast chronić — krzywdzili. Sprawa Oliwki stała się symbolem dramatu, który często rozgrywa się w ciszy domowych czterech ścian.
Wyrok nie jest prawomocny, ale już teraz budzi ogromne emocje. Historia pięcioletniej dziewczynki przypomina, jak ważna jest szybka reakcja otoczenia i instytucji, gdy pojawiają się sygnały przemocy wobec najmłodszych. W przypadku Oliwki jeden telefon wystarczył, by przerwać piekło — pytanie, ile innych dzieci wciąż czeka na pomoc.