Koszmar na drodze pod Paryżem. Nie żyje młody polski strażak
Do Francji dotarła wiadomość, która wstrząsnęła polską społecznością. Młody strażak, żyjący na co dzień pod Paryżem, nagle zginął w dramatycznych okolicznościach. Pierwsze relacje świadków są krótkie, ale porażające. Wiele osób wciąż nie potrafi uwierzyć, że ten scenariusz wydarzył się naprawdę.
Śmiertelny wypadek Polaka pod Paryżem. Co wydarzyło się na drodze D307?
Do dramatycznego zdarzenia doszło w sobotę, 29 listopada 2025 roku, około godziny 17:20 w miejscowości Feucherolles, położonej w departamencie Yvelines na zachód od Paryża. Według informacji francuskich dziennikarzy, Polak został potrącony w pobliżu szkółki drzew przy drodze D307.
W krótkim czasie na miejsce skierowano jednostki ratunkowe: kilkunastu strażaków oraz ekipę medyczną, która podjęła natychmiastowe działania. Z relacji ratowników wynika, że gdy dotarli, poszkodowany nie oddychał i doszło już do zatrzymania krążenia, co wskazywało na bardzo ciężki stan ofiary.
Mimo rozpoczętej reanimacji, działania służb nie przyniosły oczekiwanych efektów, a czas działał na niekorzyść ratowanego. Cała akcja ratunkowa trwała kilkadziesiąt minut i prowadzona była bez przerwy, zgodnie z obowiązującymi procedurami.
Niestety, po godzinie walki o życie mężczyzny lekarze stwierdzili zgon – o 18:15. Informacja o śmierci rozprzestrzeniła się szybko, a lokalne służby rozpoczęły śledztwo, które ma dokładnie wyjaśnić przebieg zdarzenia.
Potrącenie we Francji. Stan kierowcy i działania służb po tragedii
Za kierownicą pojazdu, który potrącił mężczyznę, znajdował się 48-letni kierowca. Po przyjeździe służb na miejsce wypadku był w stanie głębokiego szoku, dlatego zdecydowano o przetransportowaniu go do szpitala w Poissy.
Francuska żandarmeria podjęła szczegółowe czynności dowodowe: zabezpieczono teren, wykonano dokumentację fotograficzną oraz przesłuchano świadków, aby ustalić, w jaki sposób doszło do potrącenia i co działo się bezpośrednio przed wypadkiem. Analizowane są nagrania monitoringu oraz warunki drogowe panujące tego dnia, które mogły mieć wpływ na bezpieczeństwo.
Lokalne służby podkreślają, że choć podobne kolizje zdarzają się w tym rejonie, to w tym przypadku skala tragedii i jej konsekwencje są wyjątkowo bolesne. Wciąż nie ma oficjalnych komunikatów o ewentualnych przyczynach zdarzenia, a śledczy nie wykluczają żadnego scenariusza, dopóki wszystkie materiały nie zostaną przeanalizowane.
Nie żyje strażak Andrzej Janas. Druhowie z OSP żegnają kolegę
Ofiarą wypadku okazał się 27-letni Andrzej Janas – strażak Ochotniczej Straży Pożarnej w Lublicy. Wieść o jego śmierci wstrząsnęła członkami jednostki, którzy w mediach społecznościowych opublikowali pożegnalny wpis.
Podkreślili w nim, że Andrzej odznaczał się ogromnym zaangażowaniem w pomoc innym, a przy tym był osobą pełną życia i autentycznej radości. Współpracownicy wspominali, że nawet w najtrudniejszych chwilach potrafił podnieść morale, a jego poczucie humoru i szczery uśmiech zarażały wszystkich wokół.
W ostatnich słowach skierowanych do rodziny i bliskich podkreślili, że trudno im uwierzyć w to, co się wydarzyło, oraz że jego odejście pozostawi ogromną pustkę. W zakończeniu pożegnania napisali, że Andrzej pozostanie w ich pamięci jako brat z jednostki oraz człowiek, którego brak będzie szczególnie odczuwalny.