Spięte strony barykady przed szpitalem. Na Zaspie protest i kontrprotest
Szpital św. Wojciecha na gdańskiej Zaspie w niedzielne południe 21 grudnia stał się miejscem publicznej konfrontacji dwóch silnych środowisk społecznych. Po jednej stronie policyjnego kordonu zgromadzili się uczestnicy antyaborcyjnej pikiety, a po drugiej – kontrmanifestacja zorganizowana przez partie lewicowe i organizacje obywatelskie. Tym samym placówka medyczna znalazła się w samym centrum gorącej debaty dotyczącej prawa do legalnej aborcji.
Przed szpitalem z transparentami i różańcem
Pikietę antyaborcyjną o charakterze informacyjno-edukacyjnym zorganizowała fundacja Życie i Rodzina oraz fundacja Ratuj Życie. Przez uczestników planowane było m.in. publiczne odmawianie różańca. Wśród organizatorów znalazły się też środowiska narodowe, Młodzież Wszechpolska i partia Korona.
Przybyli z transparentami o silnym wydźwięku, między innymi z hasłem „Szpital na Zaspie nie będzie zabijał w spokoju”. Fundacja Ratuj Życie w swoich materiałach nazwała placówkę „kolejnym czarnym punktem na aborcyjnej mapie Polski” i porównywała ją do szpitala w Oleśnicy. W sieci pojawiły się też komentarze, w których szpital był opisywany jako miejsce, w którym rzekomo dochodzi do „świadomego uśmiercania niewinnych, metodami znanymi z najciemniejszych kart XX wieku”.

Lewica i środowiska obywatelskie odpowiadają manifestacją
W odpowiedzi na pikietę antyaborcyjną, pod szpitalem zgromadziła się kontrmanifestacja zorganizowana przez działaczy Lewicy, partii Razem, Komitetu Obrony Demokracji i Obywateli RP.
Uczestnicy trzymali transparenty z hasłami popierającymi dostęp do legalnej aborcji, a celem ich obecności było – jak to określili organizatorzy – pokojowe okazanie wsparcia dla lekarzy i pacjentek oraz kontra wobec „presji ideologicznej, zastraszania lekarzy i ingerowania w decyzje zdrowotne pacjentek”.
Tło sporu i obawy o bezpieczeństwo
Centralną postacią w tym sporze stał się prof. Maciej Socha, ordynator Oddziału Położniczo-Ginekologicznego szpitala na Zaspie, którego środowiska antyaborcyjne obierają za cel . Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, na kilka dni przed pikietą do szpitala miał dzwonić Grzegorz Braun, próbując skontaktować się z lekarzem i go obrażając.
Wydarzenia te rozgrywają się w cieniu incydentu z kwietnia, gdy Grzegorz Braun wtargnął do szpitala w Oleśnicy, by dokonać „obywatelskiego zatrzymania” lekarki Gizeli Jagielskiej . Właśnie to zdarzenie oraz inne „bezprawne wtargnięcia i pozbawienie wolności osobistej lekarza” stanowiły dla Zarządu Copernicusa podstawę uzasadnionej obawy o bezpieczeństwo personelu i pacjentów.
Policja, która otrzymała prośbę o zwiększenie liczby patroli, zapewniała o zabezpieczeniu wydarzenia w granicach swoich uprawnień, aby nie doszło do naruszenia prawa. Pikieta została zgłoszona w uproszczonym trybie, co uniemożliwia jej zakazanie przez władze miasta.
W szpitalu od lipca 2025 roku wykonano siedem legalnych aborcji z powodu zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, co jest procedurą prawnie dopuszczoną ustawą o planowaniu rodziny z 1993 roku. Przedstawicielki Kolektywu Legalnej Aborcji przypominają, że w takich przypadkach szpital nie ma prawa odmówić zabiegu, a klauzula sumienia nie znajduje zastosowania.
