To ona ma przejąć najważniejsze obowiązki w Ukrainie. Wszystko jasne
W gabinecie prezydenta Ukrainy znów zgrzytnęły tryby. Po głośnej dymisji kluczowego współpracownika ruszyła giełda nazwisk. Na jej szczycie – polityczka, która ma bardzo bogatą karierę. Kim jest i dlaczego to właśnie ona ma przejąć rolę najważniejszej osoby w Ukrainie zaraz po Zełenskim?
Dymisja, która zmienia układ sił
Gdy Andrij Jermak, szef Biura Prezydenta, zrezygnował 28 listopada 2025 r., wewnątrz kijowskich korytarzy zawrzało. To człowiek, który był przy każdym telefonie do Waszyngtonu, przy każdym szkicu „road map” (czyli planu etapów porozumienia) i przy większości trudnych rozmów z europejskimi stolicami.
Informację o wstrząsie w otoczeniu Wołodymyra Zełenskiego potwierdzały kolejne redakcje, a w ukraińskich mediach zaczęły krążyć nazwiska możliwych następców przy stole negocjacyjnym. W efekcie jedno nazwisko – kobiety z pierwszej politycznej ligi – wypłynęło najmocniej. Źródło tej fali? Głośna rozmowa w polskich mediach, w której padła sugestia, że „to nie byłaby zła decyzja”.
Kim jest „kandydatka z teczką”
Mowa o Julii (Yulii) Swyrydenko – ekonomistce urodzonej w 1985 r. w Czernihowie, która przez lata budowała swoją pozycję krok po kroku, zaczynając od pracy w administracji regionalnej. Jej kariera nabrała tempa, gdy została wiceszefową prezydenckiego biura, a później ministrem gospodarki, by finalnie objąć stanowisko pierwszej wicepremier. Każdy z tych etapów wzmacniał jej pozycję w strukturach państwa i czynił z niej jedną z kluczowych osób odpowiedzialnych za stabilność gospodarczą Ukrainy. Według analiz kilku ośrodków badawczych to właśnie latem 2025 r. Rada Najwyższa powierzyła jej kierowanie całym gabinetem, co w warunkach wojennych oznacza ogromną odpowiedzialność i realny wpływ na strategiczne decyzje państwa.
Jej dorobek zawodowy nie składa się z deklaracji, lecz z namacalnych rezultatów. To Swyrydenko nadzorowała wdrażanie sankcji gospodarczych wobec Rosji, prowadziła kluczowe rozmowy o wsparciu finansowym z zagranicznymi partnerami, a także koordynowała programy grantowe i inwestycyjne, które miały utrzymać przy życiu ukraiński biznes w czasie rosyjskiej agresji. W politycznym świecie mówi się, że łączy technokratyczną precyzję z doskonałym „radarem” dyplomatycznym, dzięki czemu potrafi nie tylko podejmować decyzje oparte na danych, ale też wyczuwać momenty przełomowe i polityczne napięcia. To właśnie ten zestaw kompetencji sprawia, że w międzynarodowych rozmowach postrzegana jest jako jedna z najbardziej wyrazistych i skutecznych postaci ukraińskiej sceny politycznej.
Dlaczego właśnie ona?
Po pierwsze, doświadczenie. Swyrydenko negocjowała pieniądze, surowce i sankcje – a dziś wojna to w dużej mierze ekonomia z karabinem w tle. Po drugie, sieci kontaktów. Jako minister i wicepremier prowadziła rozmowy z Londynem, Brukselą i Waszyngtonem – to kapitał nie do przecenienia, gdy trzeba w ciągu 24 godzin załatwić „most finansowy” (tymczasowe wsparcie budżetowe) albo dopiąć pakiet sankcyjny. Po trzecie, lojalność wobec linii prezydenta, ale bez wchodzenia w rolę „yes-woman”.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że zna mechanikę Biura Prezydenta od środka – w 2020–2021 r. była tam zastępczynią szefa, więc protokół, przepływy dokumentów i „gorące guziki” tej instytucji nie są dla niej tajemnicą. Jeśli dodamy, że w lipcu 2025 r. objęła tekę premiera – co potwierdzają również źródła rządowe – widać, skąd bierze się teza, że mogłaby przejąć polityczne stery w najbardziej wrażliwym miejscu państwa, przynajmniej na czas kryzysu po odejściu Jermaka. Uwaga: to wciąż domysły, sygnalizowane przez rozmówców mediów – nie decyzja ogłoszona w oficjalnym komunikacie.