Uczniowie w szoku po śmierci 11-latki. Niebywałe głosy dzieci
W szkolnym kwartale zwykle słychać dzwonki, a nie syreny. Tym razem ulice wokół podstawówki w Jeleniej Górze wypełniły się niepokojem. Śledczy pracują, nauczyciele milkną, a uczniowie próbują poskładać w głowie sceny, których nikt w tym wieku nie powinien oglądać. Co wydarzyło się przy strumyku obok szkoły – i dlaczego ta historia poruszyła cały kraj?
Kulisy tragedii: zwyczajny dzień, niezwyczajne minuty
To był popołudniowy, szkolny krajobraz: dzieci wracające do domów, kilka rozmów przy furtce, ten sam skrót przez zadrzewiony skwerek. Właśnie tam, przy strumyku naprzeciwko Szkoły Podstawowej nr 10, doszło do zdarzenia, które wstrząsnęło Jelenią Górą. Ciało 11-letniej Danusi znaleziono nieopodal ul. Wyspiańskiego.
Policja pod nadzorem prokuratury zabezpieczyła na miejscu ślady oraz nóż, który – jak wstępnie oceniono – mógł posłużyć do zadania obrażeń. To nie są kadry z serialu, tylko realne zdarzenia z 16 grudnia.
Śledczy wskazali, że dziewczynka była uczennicą SP nr 10. Zatrzymano 12-latkę z tej samej szkoły – decyzją sądu rodzinnego, bo w tym wieku postępowanie toczy się właśnie w tym trybie. W placówce zapadła cisza, a dorośli zadają najtrudniejsze pytanie: czy można było temu zapobiec?
Serce sprawy: świadkowie, zabezpieczony nóż i szeptane rozmowy
Wiele wskazuje, że część rówieśników widziała moment, gdy uczennice rozmawiały i zniknęły w lasku przy szkole. Jedna z dziewczynek opisała krótką wymianę zdań, gest ręki w kieszeni i nagłe pchnięcie – a potem wszystko potoczyło się zbyt szybko, by ktokolwiek zdążył zareagować. Relacje są poruszające, a śledczy proszą o spokój i cierpliwość: wciąż porządkują zeznania oraz materiał dowodowy.
Na jej ciele 11-latki widoczne były obrażenia, zadane ostrym narzędziem. Prokurator Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, wspólnie z funkcjonariuszami Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, dokonał oględzin miejsca zabójstwa. Zabezpieczono ślady i dowody. Zabezpieczono także nóż, którym najprawdopodobniej zadano pokrzywdzonej obrażenia - stwierdziła prok. Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze potwierdziła: na ciele 11-latki widoczne były rany zadane ostrym narzędziem, zabezpieczono też nóż. Sąd rodzinny – zgodnie z polskim prawem – decyduje o losie nieletniej, która „może mieć związek” ze zdarzeniem.
W korytarzach szkoły tymczasem krążą szeptem opowieści o 12-latce: o zainteresowaniu militariami, o noszonej „fince”, o planach mundurowej przyszłości. To informacje powtarzane przez rówieśników, które teraz weryfikuje policja.
Widziałam jak one ze sobą rozmawiały, a potem poszły do lasku przy szkole i tam zaczęły się kłócić. Ta starsza trzymała rękę w kieszeni, coś wystawało z tej ręki, a potem nagle popchnęła Danusię - powiedziała jedna z uczennic SP nr 10 w Jeleniej Górze w rozmowie z reporterką Radia Eska.
Co dalej: wsparcie dla dzieci, pytania do dorosłych, decyzje sądu
Najbliższe dni w Jeleniej Górze upłyną pod znakiem rozmów z psychologami. To oni pomogą uczniom przejść przez żałobę i lęk – emocje, które po tak wstrząsających scenach są naturalne, choć trudne.
Nie umiem sobie z tym poradzić. Nie spałam całą noc. Dzieci też to bardzo przeżywają - powiedziała jedna z nauczycielek.
Nauczyciele i rodzice będą też patrzeć w stronę procedur: czy bramy szkół są wystarczająco bezpieczne, czy reagujemy na sygnały agresji, czy umiemy słuchać niepozornych alarmów w rozmowach nastolatków? To pytania ważne nie tylko tutaj.
Formalnie sprawa już jest w rękach sądu rodzinnego, który – w zależności od ustaleń – może zastosować środki przewidziane dla nieletnich, od umieszczenia w ośrodku wychowawczym po nadzór kuratora. Śledczy nadal zbierają dowody, a każda nowa godzina może wnieść do akt istotny szczegół: godzinę, wiadomość, ślad na ostrzu. Zanim usłyszymy o decyzjach, pozostaje empatia dla rodziny Danusi i prośba o powściągliwość w komentarzach.