Wydarzenia Gwiazdy Dieta Finanse Zdrowie
Obserwuj nas na:
GorąceTematy.pl > Wydarzenia > Wszystko jasne. Nawrocki "jest otwarty na dialog" z prezydentem Ukrainy
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 21.11.2025 12:24

Wszystko jasne. Nawrocki "jest otwarty na dialog" z prezydentem Ukrainy

Wszystko jasne. Nawrocki "jest otwarty na dialog" z prezydentem Ukrainy
fot. KAPIF

W Kancelarii Prezydenta zapadła decyzja, by przestać mówić „kiedyś” i zacząć mówić „przyjedź”. Zastępca szefa KPRP Adam Andruszkiewicz ogłosił, że Karol Nawrocki jest gotów spotkać się z Wołodymyrem Zełenskim w stolicy. „Warszawa jest otwarta, czekamy na niego” — padło jasno. Brzmi jak zaproszenie? Owszem. Ale i jak test relacji, które od miesięcy skrzypią. 

Otwarte drzwi, zamknięty kalendarz

W piątek z Pałacu popłynął komunikat: jeśli prezydent Ukrainy chce rozmawiać z polskim przywódcą, Warszawa jest gotowa. To powrót do wątku, który przewija się od jesieni — wymiany zaproszeń, ale bez terminu w kalendarzu. W lipcu obie strony deklarowały chęć wzajemnych wizyt, a dziś znów słyszymy sygnał: najpierw spotkajmy się w Polsce. Polityczna logika jest prosta jak tory do Przemyśla — przyjazd Zełenskiego to gest, na który Nowogrodzka i Belweder liczą od dawna. 

Za kulisami słychać też twardszy ton: ludzie prezydenta od tygodni przypominają, że podróż do Kijowa nie jest planowana, a jeśli ma być przełom, to tu — w Warszawie. Ten przekaz wracał w medialnych rozmowach prezydenckich doradców i wpisywał się w szerszą narrację o „symetrii” w relacjach z Kijowem. A jak na to reaguje strona ukraińska? Ostatnie tygodnie przyniosły kilka sygnałów z Kijowa, że terminy są proponowane, ale polski harmonogram nie drgnął.

Warszawa jest otwarta, czekamy na niego - mówił Adam Andruszkiewicz, zastępca szefa KPRP w “WP Tłit”.

Po co to spotkanie: trzy cele i jedna mina

Na warstwie oficjalnej lista jest klasyczna: bezpieczeństwo, gospodarka odbudowy i — trudny punkt — pamięć historyczna. Warszawa chce konkretów, nie deklaracji: przyspieszenia prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych, jasnych reguł dla polskich firm w Ukrainie oraz praktycznej współpracy wojskowej na wschodniej flance (czytaj: obrona nieba, logistyka, produkcja amunicji). To brzmi jak folder dyplomatyczny, ale polityczny haczyk jest realny: od kilku miesięcy rośnie oczekiwanie, że Kijów odpowie gestem na gest. I to nie „kiedyś”. 

Mina? Symbolika trasy. Jeśli Zełenski przyjedzie do Warszawy po głośnych wizytach w Waszyngtonie i Berlinie, część wyborców odczyta to jako spóźniony ukłon. Jeśli nie przyjedzie — w polskiej polityce dostanie paliwo obóz, który domaga się „twardszej rozmowy” z Kijowem. Nieprzypadkowo w sondażach przewija się teza, że poprawa relacji nie dzieje się sama, a opinia publiczna ocenia chłodno gesty obu stron. Krótko mówiąc: wizyta może odblokować kilka szuflad, ale równie dobrze — dołożyć argumentów tym, którzy mówią „najpierw porządek w sprawach spornych, potem zdjęcia”.

My też jesteśmy oczywiście w roboczym kontakcie z różnymi partnerami zagranicznymi. Natomiast nasze tutaj stanowisko jest bardzo jasne. Prezydent Nawrocki jest otwarty na dialog i wiemy, że publicznie zawsze mówi jasno, że agresorem jest Rosja a ofiarą Ukraina i dobrze, że polskie państwo, wspiera Ukrainę w tej tragicznej sytuacji, w której jesteśmy - tłumaczył Adam Andruszkiewicz.

Co dalej: szybki tor czy kolejne zaproszenie?

Najbardziej realny scenariusz? Krótkie, robocze spotkanie w Warszawie, bez fajerwerków, ale z trzema konkretnymi punktami w komunikacie końcowym: wspólne prace nad bezpieczeństwem przestrzeni powietrznej, mapa drogowa dla inwestycji i zegar dla tematów pamięci. Drugi wariant to dyplomatyczny ping-pong — kolejne zaproszenie, kolejna konferencja, kolejne „wkrótce”. Trzeci — najmniej pożądany — to eskalacja słów, w której każde zdanie brzmi jak nagłówek pod kampanię, a nie jak pomost do sąsiada. Na stole leży coś jeszcze: w listopadzie ukraiński wicepremier w Warszawie mówił wprost, że kanały rozmów są otwarte. Zatem może pora przestać sprawdzać, czy drzwi są uchylone, i po prostu je przekroczyć?

Czasem polityka to nie czerwony dywan, tylko cichy korytarz i domknięte zdanie w trzecim akapicie notatki. I jeśli obie strony chcą naprawdę „symetrii”, to właśnie tam — a nie na konferencji — padają najważniejsze słowa.

GorąceTematy.pl
Obserwuj nas na: