Z mieszkania wydobywał się dym. Strażacy dokonali strasznego odkrycia
W poniedziałkowe popołudnie w Końskich sąsiedzi zaalarmowali służby, bo z jednego z mieszkań sączył się dym. Strażackie buty zadudniły po klatce schodowej, drzwi ustąpiły, a ciszę przerwały krótkie, rzeczowe komendy dowódcy. Co wydarzyło się za progiem?
Dym nad Hubala: jak zaczęła się akcja
Około godziny 15:00 w poniedziałek, 15 grudnia, mieszkańcy bloku przy ulicy Hubala w Końskich zauważyli gęsty, unoszący się z jednego z mieszkań dym. Natychmiast wezwano straż pożarną i policję, a na miejsce ruszyły zastępy ratowników. Po wejściu do lokalu strażacy natknęli się na tragiczny widok: w środku znajdowało się zwęglone ciało mężczyzny.
Tożsamość ofiary oraz przyczyna pożaru wciąż pozostają nieustalone. Na miejscu pracowali funkcjonariusze oraz biegli, zabezpieczając mieszkanie i zbierając wszelkie dowody niezbędne do dalszego wyjaśnienia okoliczności tragedii. Śledczy podkreślają, że dokładne ustalenia będą możliwe dopiero po zakończeniu oględzin i analizie materiału dowodowego.
Co wiemy na pewno, a czego jeszcze nie?
Rzecznik świętokrzyskiej straży pożarnej, st. kpt. Marcin Bajur, przekazał, że poza ofiarą nie było innych poszkodowanych. To ważna informacja, bo pierwsze minuty po takim zgłoszeniu to zawsze walka z czasem i dymem, który błyskawicznie odcina drogi ewakuacji.
Na tym etapie śledczy nie przesądzają, czy przyczyną mógł być błąd człowieka, zwarcie instalacji, czy np. żar pozostawiony w popielniczce — wszystkie hipotezy są „na stole”, aż do wyników oględzin i sekcji zwłok (czyli badania pośmiertnego, które wskazuje m.in. przyczynę śmierci).
Dla porównania: w innych interwencjach o podobnym schemacie finał bywa nieporównywalnie łagodniejszy — nierzadko winny jest garnek na kuchence. W Końskich scenariusz okazał się najczarniejszy.
Co dalej: śledztwo, ostrzeżenia i pytania bez odpowiedzi
Teraz wszystko w rękach policji i prokuratury: od ustalenia tożsamości mężczyzny, przez sekcję, po opinię biegłego z zakresu pożarnictwa. Jeśli w grę wchodziła wadliwa instalacja lub nieszczelność urządzenia, zarządca budynku może zostać zobowiązany do dodatkowych przeglądów. Jeżeli zawinił czynnik ludzki — pozostaje gorzka lekcja dla nas wszystkich: czujki dymu i tlenku węgla (popularne „czujniki czadu”) kosztują mniej niż kolacja w modnej knajpie, a potrafią uratować życie.
Co na to środowisko służb? Strażacy mówią wprost: najskuteczniejszą „kampanią” jest jednorazowa, wstrząsająca historia z własnej klatki schodowej. I choć w Końskich akcja skończyła się bez kolejnych ofiar, to bilans i tak jest dramatyczny. Gdy prokurator zakończy czynności, wrócimy do tematu z konkretami.