Kamienica na Śląsku stanęła w ogniu. Na miejscu 50 strażaków
Nocna cisza w Będzinie została przerwana przez ostrzegawcze syreny. Gęsty dym zaczął zasnuwać ulicę Kołłątaja. Na miejsce natychmiast ruszyły zastępy strażaków, którzy rozpoczęli wyścig z czasem i żywiołem. Przez wiele godzin nie było wiadomo, czy ogień uda się zatrzymać.
Pożar w jednym z mieszkań
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę. Tuż przed godziną trzecią centrum powiadamiania ratunkowego otrzymało alarmujące zgłoszenie. Ogień pojawił się w jednym z mieszkań w dwukondygnacyjnej kamienicy. Szybko okazało się, że płomienie nie zamierzają pozostać w zamkniętym pomieszczeniu.
Żywioł błyskawicznie przedostał się na klatkę schodową, odcinając drogę ewakuacji. Chwilę później zapaliło się poddasze, a iskry sięgnęły dachu budynku. W ciągu kilkunastu minut pożar objął znaczną część konstrukcji, stwarzając realne zagrożenie dla całego sąsiedztwa.

W akcji 50 strażaków
Na miejsce natychmiast zaczęły zjeżdżać wozy bojowe. Do akcji przystąpiło łącznie 50 strażaków z jednostek Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej z Będzina i okolicznych miejscowości. Ratownicy musieli działać w trudnych warunkach, walcząc z ogniem na kilku poziomach budynku jednocześnie.
Jak informował nad ranem zastępca oficera prasowego Komendy Powiatowej PSP w Będzinie młodszy aspirant Przemysław Kotnis, pożar nie został jeszcze opanowany. Strażacy prowadzili intensywne działania gaśnicze, skupiając się na zabezpieczeniu konstrukcji i niedopuszczeniu do dalszego rozprzestrzeniania się ognia.
Bilans zdarzenia i działania ratowników
Na szczęście wstępne informacje nie wskazywały na osoby poszkodowane. Głównym celem strażaków, poza ugaszeniem ognia, było zabezpieczenie budynku przed zawaleniem i ochrona sąsiadujących posesji. Akcja trwała wiele godzin, a strażacy walczyli z ogniem do wczesnych godzin porannych.
Zdjęcia z miejsca zdarzenia, udostępnione przez Ochotniczą Straż Pożarną Grodziec, ukazywały potęgę żywiołu. Gęsty, ciemny dym wydobywał się z okien i dachu, a jasne płomienie rozświetlały nocne niebo. Działania ratownicze były możliwe dzięki skoordynowanej pracy wszystkich zastępów, które mimo późnej pory i trudnych warunków stanęły do walki z pożarem.
