Nowe informacje ws. dywersji na torach. Jest oświadczenie prokuratury
W sprawie listopadowych aktów sabotażu na polskiej kolei zapadła istotna decyzja. Prokuratura Krajowa wysłała do policji oficjalne wnioski o wpisanie dwóch podejrzanych obywateli Ukrainy na międzynarodową listę poszukiwawczą. Jeśli Interpol zatwierdzi wniosek, ujęcie dywersantów stanie się obowiązkiem ponad 190 państw na świecie.
Wnioski o czerwoną notę trafiły do Komendy Głównej Policji
Rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji potwierdziła, że do Biura Międzynarodowej Współpracy Policji wpłynęły dokumenty z Prokuratury Krajowej. Chodzi o formalny wniosek o objęcie tzw. czerwoną notą Interpolu dwóch mężczyzn. Są to obywatele Ukrainy, Jewhenij I. oraz Ołeksandr K., którym śledczy zarzucają dokonanie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na zlecenie rosyjskich służb.
Jak wyjaśniła przedstawicielka policji, rola polskiej strony na tym etapie polega na wprowadzeniu wniosków do bazy Interpolu i ich przesłaniu. Ostateczną decyzję podejmie już sama międzynarodowa organizacja. Nie ma przy tym ustalonego terminu na rozpatrzenie sprawy. Interpol musi dokładnie zweryfikować zarówno materiał dowodowy dołączony przez prokuraturę, jak i samą treść postawionych zarzutów.

Czerwona nota to międzynarodowy nakaz poszukiwania
Wpisanie na listę czerwoną notą Interpolu to poważny instrument prawny. Oznacza ono, że osoby objęte takim postępowaniem będą ścigane na terenie wszystkich krajów członkowskich organizacji. Każde państwo, na którego terytorium zostaną one zlokalizowane, ma prawny obowiązek je zatrzymać i przekazać stronie polskiej.
Rzecznik KGP przypomniała, że z działań służb wynika, iż podejrzani opuścili Polskę tuż po zdarzeniach na kolei. Ustalono, że kierunkiem ich ucieczki była Białoruś. To właśnie tam prawdopodobnie się obecnie ukrywają.
Zarzuty i tło dywersji na infrastrukturze kolejowej
Prokuratura postawiła obu mężczyznom bardzo poważne zarzuty. Mają oni odpowiadać za dokonanie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej. Konkretnie chodzi o odmianę szpiegostwa w postaci sabotażu, spowodowanie zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym oraz użycie materiałów wybuchowych. Za takie czyny grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Akcje dywersyjne miały miejsce w weekend 15-16 listopada na trasie kolejowej Warszawa-Dorohusk. W jednym przypadku ładunek wybuchowy zniszczył tor w miejscowości Mienie w województwie mazowieckim. W innym, niedaleko stacji Gołąb w województwie lubelskim, uszkodzona została sieć trakcyjna, zmuszając pociąg z 475 pasażerami do gwałtownego hamowania. Na szczęście w żadnym z incydentów nie było ofiar śmiertelnych.
Sprawa ma także wymiar międzynarodowy. Jeszcze w listopadzie rzecznik białoruskiego MSZ oświadczył, że Białoruś przyłączyła się do poszukiwań podejrzanych. Zaznaczył, że jeśli zostanie ustalone ich miejsce pobytu na terenie kraju, zostaną zatrzymani, a następnie, zgodnie z procedurami, rozpatrzona będzie prośba Polski o ich ekstradycję. Na razie białoruska strona potwierdziła jedynie fakt wjazdu obu mężczyzn na swoje terytorium, gdzie trwają intensywne działania poszukiwawcze. Decyzja Prokuratury Krajowej o wystąpienie o czerwoną notę to wyraźny sygnał, że Polska traktuje tę sprawę z najwyższą priorytetowość i dąży do ujęcia sprawców za wszelką cenę.
