Skandal we Wrocławiu. "Marsz Polaków" wymknął się spod kontroli
Marsz, który miał być spokojnym pochodem z okazji Narodowego Święta Niepodległości, zamienił się we Wrocławiu w niebezpieczne i kontrowersyjne zgromadzenie. „Marsz Polaków” przyciągnął nie tylko patriotów, lecz także środowiska skrajnie nacjonalistyczne. Policja musiała interweniować, a organizator podjąć natychmiastową decyzję.
Patriotyczny pochód, który przerodził się w demonstrację skrajności
11 listopada ulicami Wrocławia przeszedł tzw. “Marsz Polaków”, zorganizowany przez środowiska narodowe w ramach obchodów Narodowego Święta Niepodległości. W wydarzeniu uczestniczyło około trzech tysięcy osób, a jego trasa prowadziła od Dworca Głównego w stronę Ostrowa Tumskiego. Z założenia miał to być marsz patriotyczny, przypominający ideę Marszu Niepodległości w Warszawie.
Szybko jednak okazało się, że atmosfera wydarzenia daleka jest od uroczystej. W tłumie pojawiły się symbole nacjonalistyczne, a z megafonów i ust uczestników rozlegały się antyukraińskie i antyunijne hasła, w tym odniesienia do rzezi wołyńskiej. Na trasie marszu zgromadzili się również kontrmanifestanci, którzy protestowali przeciwko szerzeniu nienawiści. Policja utworzyła kordon, by odseparować obie grupy i zapobiec starciom.
Chaos, race i przekroczone granice
Z minuty na minutę sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. W tłumie odpalano race i pojawiły się symbole o charakterze faszystowskim. Według relacji „Faktu”, funkcjonariusze policji wylegitymowali kilka osób w związku z użyciem materiałów pirotechnicznych. Mimo apeli organizatorów atmosfera stawała się coraz bardziej niebezpieczna, a marsz wymykał się spod kontroli.
Zgromadzenie, które miało być zarejestrowanym i legalnym pochodem, przekształciło się w spontaniczną demonstrację, w której coraz trudniej było utrzymać porządek. Choć policja zachowała czujność, a kordon oddzielał uczestników od kontrmanifestantów, środki te nie wystarczyły, by zapobiec eskalacji emocji i łamaniu przepisów.
Marsz rozwiązany przez organizatora
Decyzja o zakończeniu wydarzenia zapadła o godzinie 18:37, gdy organizator oficjalnie rozwiązał marsz. Od tego momentu policja rozpoczęła działania porządkowe i legitymowała uczestników łamiących prawo. Władze Wrocławia już wcześniej reagowały na kontrowersje wokół wydarzenia i złożyły zawiadomienie do prokuratury w związku z plakatem promującym marsz, który zawierał elementy mogące propagować ustrój faszystowski oraz nawoływać do nienawiści.
Do momentu rozwiązania zgromadzenia wylegitymowano trzy osoby w związku z odpaleniem pirotechniki — powiedziała dla "Faktu" podkomisarz Aleksandra Freus z wrocławskiej policji.
Choć po oficjalnym rozwiązaniu marszu część uczestników nadal pozostawała na ulicach, policja uznała zgromadzenie za zakończone.