Spalili flagę UE i wywiesili transparent. Niepokojące sceny na Marszu Niepodległości
Marsz Niepodległości miał swoją czarną stronę. Tegoroczny pochód z okazji Święta Niepodległości, który co roku przyciąga tysiące uczestników do Warszawy, ponownie wywołał ogromne emocje. Choć wydarzenie miało być manifestacją patriotyzmu i wspólnoty narodowej, nie obyło się bez kontrowersji.
Marsz Niepodległości – wydarzenie, które przyciągnęło tysiące Polaków
We wtorek ulicami stolicy przeszedł tradycyjny Marsz Niepodległości, zorganizowany pod hasłem „Jeden naród, silna Polska”. W wydarzeniu, które rozpoczęło się na rondzie Romana Dmowskiego, uczestniczyły tysiące osób niosących biało-czerwone flagi i narodowe symbole. Wśród maszerujących znaleźli się także politycy prawicy, przedstawiciele organizacji narodowych i liczni sympatycy środowisk konserwatywnych.
Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, że marsz ma mieć spokojny charakter, nie zabrakło zakazanych materiałów pirotechnicznych. Race i dymy w kolorach czerwonym i białym rozświetlały Aleje Jerozolimskie, a wśród tłumu co chwilę rozlegały się głośne okrzyki. Organizatorzy podkreślali, że wydarzenie przebiegało w duchu dumy narodowej, jednak nie wszystkie obrazy z marszu potwierdzały te słowa.
Czarna strona Marszu Niepodległości
Obok biało-czerwonych flag pojawiły się transparenty o ostrym, antyunijnym i antyrządowym wydźwięku. W pewnych momentach w tłumie słychać było gwizdy i wulgarne hasła, skierowane przeciw politykom. Reporterzy odnotowali też liczne przypadki odpalania rac, mimo obowiązującego zakazu. Część uczestników skandowała hasła wymierzone w Unię Europejską i obecne władze.
Jak przekazał warszawski Ratusz, w czasie obchodów doszło również do incydentu niezwiązanego bezpośrednio z Marszem Niepodległości.
Raca poleciała na schody konsulatu Stanów Zjednoczonych – poinformował podczas konferencji Jarosław Misztal, dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa.
Na szczęście nikt nie został ranny, a ogień szybko ugaszono przez służby porządkowe.
Uczestnicy marszu przeciw Tuskowi?
W sieci szeroko komentowano obecność transparentów wymierzonych w Donalda Tuska. Na jednym z nich widniał napis „Tusk do Berlina”, który szybko obiegł media społecznościowe. Wpisy i nagrania z marszu pokazywały, że część uczestników skupiła się nie na celebracji święta, a na politycznym sprzeciwie wobec lidera rządu.
Sławomir Mentzen z Konfederacji, komentując wydarzenie na platformie X (dawniej Twitter), ironizował z zakazu używania rac, pisząc: „Nie mówcie Kierwińskiemu, ale race też będą”. Wypowiedź spotkała się z szerokim odzewem.
Spalono flagę UE!
Największe kontrowersje wywołał jednak moment, w którym członkowie Młodzieży Wszechpolskiej spalili flagę Unii Europejskiej. Zdarzenie miało miejsce w końcowej części marszu i wywołało falę oburzenia w sieci. Towarzyszyły mu okrzyki „Tu jest Polska, nie Bruksela!”.
Według świadków, policja i służby zabezpieczające marsz nie zdążyły zareagować na czas, a organizatorzy nie odcięli się jednoznacznie od incydentu.
Spalenie flagi UE nie ma nic wspólnego z patriotyzmem – to akt agresji symbolicznej, który psuje wizerunek całego wydarzenia – komentowali politycy opozycji i przedstawiciele władz stolicy.
Marsz Niepodległości miał być świętem wspólnoty. Jednak sceny z jego przebiegu pokazują, że coraz trudniej oddzielić patriotyzm od politycznych emocji i radykalnych gestów, które przyćmiewają sens samego święta.