Takie sceny podczas konferencji prasowej. Dziennikarka Republiki nie gryzła się w język
Poranek sparaliżował odcinek pod Miką, popołudnie przyniosło chłodny raport. Rząd potwierdza: na torach doszło do odpalenia ładunku i zabezpieczono „obfity” materiał dowodowy. W poniedziałek, 17 listopada, czterech ministrów przedstawiło plan działania. Nieoczekiwanie padło pytanie, które wyraźnie ich zaskoczyło. Co takiego wydarzyło się podczas konferencji prasowej?
Co wydarzyło się na torach?
Na linii Warszawa–Lublin, w rejonie wsi Mika, doszło do eksplozji ładunku, która uszkodziła szynę. Policja, ABW, CBŚP i straż pożarna od rana prowadziły oględziny miejsca i zabezpieczały nagrania z okolicznych kamer. Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński podkreślił, że skala śladów pozwoli „szybko weryfikować sprawców” i zrozumieć sposób działania (modus operandi — czyli charakterystyczny „podpis” metody). Równolegle wykryto jeszcze dwa „wydarzenia”: uszkodzenie trakcji oraz przecięcie metalowej obejmy, przejechanej już przez składy kilkaset metrów dalej. To nie scenariusz serialu, tylko poniedziałkowy raport służb.
W tle pojawił się wątek wcześniejszych zgłoszeń mieszkańców o nocnym huku w sobotę około 22. Patrol nie stwierdził wtedy uszkodzeń — noc, ograniczona widoczność, a formalne działania w pełnym składzie ruszyły o świcie. Rząd powołał też specjalny zespół pod egidą Prokuratora Generalnego, by skoordynować śledztwo i przepływ informacji między służbami.
Co powiedzieli ministrowie (i co z tego wynika)
Kierwiński podczas przeprowadzonej konferencji prasowej: „ponad wszelką wątpliwość” doszło do odpalenia ładunku; zabezpieczono liczne materiały i nagrania. Tomasz Siemoniak, koordynator służb, przypomniał bilans od 2022 r.: 55 zatrzymanych w sprawach dywersyjnych, część aresztowana, część wydalona; to — mówił — sygnał, że prawdopodobieństwo działania na zlecenie obcych służb jest „bardzo wysokie”. Ujawnił też, że jednego ze zleceniodawców namierzono wcześniej i wydano Polsce z Bośni i Hercegowiny. Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek zapowiedział twarde konsekwencje karne, a szef infrastruktury Dariusz Klimczak zapewnił, że procedury na kolei „zadziałały” — od wygrodzenia terenu po naprawy. Mówiąc prościej: jednocześnie ścigamy sprawców i łatając tory, nie paraliżujemy ruchu dłużej, niż trzeba.
Warto zaznaczyć, że „dywersja” to nie każde zniszczenie; w prawie karnym i w praktyce służb chodzi o celowe, często skoordynowane działania na infrastrukturze krytycznej — czyli systemach, których awaria uderza w bezpieczeństwo ludzi i państwa. Dlatego ministrowie podkreślają międzynarodowy wymiar zagrożeń: podobne przypadki raportują Litwa, Czechy czy Niemcy. Stąd kontakt z sojusznikami i wymiana danych. To język operacyjny, ale też polityczny: Warszawa sygnalizuje, że nie jest w tej grze samotną wyspą.
Po pierwsze, śledztwo. Zabezpieczone ślady — jeśli faktycznie są tak „obfite”, jak mówią służby — mogą szybko zawęzić krąg podejrzanych. Po drugie, prewencja: przeglądy torów, mostów, nasypów i trakcji na wschodnich szlakach, a także ujednolicenie checklist dla dyżurnych. Czy będą drony i patrole mieszane (policja + WOT)? Kuluary mówią, że taki wariant wrócił do analiz — i to szybciej, niż później zobaczymy go w przetargach. Po trzecie, polityka: opozycja pyta o luki w bezpieczeństwie, koalicja pokazuje rytm konferencji i działań. Jedno jest bezdyskusyjne: po Mice i dwóch kolejnych „wydarzeniach” państwo wchodzi w tryb podwyższonej czujności — a pasażerowie dostaną więcej komunikatów i objazdów, nim na tablicach znów zaświeci się „jedzie planowo”.
Zaskakujące pytanie podczas konferencji
Podczas konferencji dziennikarze mogli zadawać pytania ministrom - z tej możliwości skorzystała również dziennikarka Telewizji Republika. Szybko jednak okazało się, że jej dociekliwość wprawiła ministrów w osłupienie. Co takiego się wówczas wydarzyło?
Proszę powiedzieć, jak mogło dojść do takiej sytuacji, że kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski i Polaków, infrastruktura krytyczna, jaką jest ten szlak komunikacyjny, na wschód, kolejowy szlak komunikacyjny na wschód, nie była objęta odpowiednią ochroną służb? Oczywiście to pytanie najchętniej bym zadała panu premierowi, Donaldowi Tuskowi, którego tutaj nie ma. Zadałabym mu jeszcze drugie pytanie o to, kiedy mamy spodziewać się dymisji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polaków ministrów - zapytała.
Pytanie zadane przez dziennikarkę Telewizji Republika początkowo wyraźnie zaskoczyło ministrów obecnych na konferencji - ci zerkali na pozostałych uczestników, czekając, który jako pierwszy zechce zabrać głos. W końcu cisza została przerwana.
Szanowna pani redaktor. Cała infrastruktura krytyczna w Polsce obejmowana jest szczególną ochroną i wie pani o tym doskonale. Ja rozumiem, że musi pani wstawiać tezy polityczne, ale to nie jest czas na tezy polityczne. Zadała pani pytanie, słuchałem, słuchałem tych tez politycznych, naprawdę. Więc teraz proszę posłuchać chwilę. Każda infrastruktura w Polsce objęta jest odpowiednim monitoringiem. Działają służby specjalne, działają służby podległe MSWiA. Dlatego, tak jak powiedziałem, od wczesnych godzin rannych wczoraj w tym miejscu są obecni funkcjonariusze wszystkich służb. Dlatego też dzięki pracy pracowników ministerstwa infrastruktury [...] nie doszło do tragedii - wyjaśniono.