Pilny raport IAEA ws. Czarnobyla. Jest realne zagrożenie dla Europy
Czarnobyl znów jest śmiertelnie niebezpieczny — ostrzega Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA). Według najnowszego raportu stalowa ochrona otaczająca zniszczony reaktor w dawnej elektrowni jądrowej straciła podstawowe funkcje ochronne. To oznacza, że resztki radioaktywnego paliwa, które miały być bezpiecznie zamknięte, znów stają się realnym zagrożeniem — nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy.
Historia Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej
Wszystko zaczęło się w czasach ZSRR: Czarnobylska Elektrownia Jądrowa miała stać się symbolem nowoczesnej energetyki — tańszej, czystszej i wydajnej. Reaktor numer 4, który stanął w centrum tragedii, został uruchomiony z dumą, jako część ambitnego programu rozwoju energii jądrowej. Jednak 26 kwietnia 1986 roku te plany obróciły się w katastrofę — eksplozja i awaria reaktora doprowadziły do rozprzestrzenienia się znacznych ilości materiałów radioaktywnych po ogromnych obszarach, zatruwając środowisko i zagrażając zdrowiu ludzi.
W pośpiechu, w obliczu skali zniszczeń i zagrożenia, wzniesiono pierwszy sarkofag — prowizoryczne, betonowe zabezpieczenie, mające odizolować skażony reaktor od otoczenia. Była to konstrukcja tymczasowa, a z czasem betonowy „kloc” zaczął się rozpadać. W międzynarodowej współpracy, z udziałem wielu państw — w tym krajów Unii Europejskiej — rozpoczęto budowę nowoczesnej, trwałej osłony. Efektem został monumentalny stalowy łuk — Nowa Bezpieczna Powłoka (NSC), ukończony w 2019 roku. To największa ruchoma konstrukcja lądowa w historii — 110 metrów wysokości, 164 metry długości i rozpiętość łuku zewnętrznego sięgająca 270 metrów. Miała zapewnić bezpieczeństwo na sto lat, izolując radioaktywne wnętrze reaktora i pozwalając bezpiecznie rozebrać stary sarkofag.
Pierwsze lata po budowie NSC przyniosły ulgę: obiekt wydawał się solidny, a rejon Czarnobyla względnie bezpieczny — na ile można to powiedzieć o miejscu katastrofy nuklearnej. Jednak nawet imponująca stal i nowoczesne zabezpieczenia nie były budowane z myślą o wojnie, bombardowaniach czy atakach z powietrza.
Sarkofag uszkodzony, ochrona zawiodła
W lutym 2025 roku okazało się, że zagrożenie nieprzewidziane w projektach inżynieryjnych było realne. Według ukraińskich władz nocą z 13 na 14 lutego rosyjski dron z ładunkiem wybuchowym trafił w ochronną kopułę nad reaktorem — NSC. W wyniku uderzenia doszło do perforacji zewnętrznej warstwy stalowej, wybuchł pożar okładziny kopuły. Choć ogień został ugaszony, uszkodzenia okazały się znacznie poważniejsze niż początkowo oceniano.
W grudniu 2025 roku delegacja MAEA przeprowadziła inspekcję i wystosowała alarmujący raport: Nowa Bezpieczna Powłoka „utraciła swoje podstawowe funkcje bezpieczeństwa, w tym szczelność i zdolność izolacji materiałów niebezpiecznych”. Konstrukcja nośna i systemy monitorujące formalnie pozostały nienaruszone — to jedyny pozytyw, na który wskazują eksperci.
Ukraina już rozpoczęła doraźne naprawy, ale MAEA podkreśla, że są one jedynie prowizoryczne. Do przywrócenia pełnej szczelności potrzebne są pilne i kompleksowe prace — ich koszt szacowany jest na dziesiątki milionów euro. To, co zdawało się żelazną barierą ochronną — dziś stało się ogromnym znakiem zapytania. Kopuła zbudowana za miliardy euro okazała się podatna na atak — i zawiodła.
Zagrożenie dla Europy i potrzeba zdecydowanej reakcji
Skutki tego, co wydarzyło się w Czarnobylu, wykraczają daleko poza granice Ukrainy. Sarkofag nad reaktorem 4 miał być „uświęconą”, niepodlegającą atakom strefą — symbolem końca dramatu sprzed dekad. Teraz jego nieszczelność to dzwonek alarmowy dla całej Europy. Jak zauważa MAEA, utracona izolacja oznacza, że radioaktywne cząstki — pyły, aerozole czy gazy — mogą potencjalnie wydostawać się na zewnątrz i rozprzestrzeniać się z wiatrem.
Chociaż formalnie do tej pory nie odnotowano znaczącego podwyższenia poziomu promieniowania wokół stacji — i nadal nie ma potwierdzonej skażenia — sytuacja jest delikatna i dynamiczna. Świst wiatru, deszcz, korozja czy kolejny atak mogą doprowadzić do katastrofy.
Oznacza to, że nawet państwa odległe od Ukrainy — także te spoza Wschodu Europy — muszą być gotowe na potencjalny kryzys radiacyjny. Po raz kolejny okazuje się, że awarie jądrowe nie znają granic. W obliczu wojny, konflikty zbrojne mogą zamienić dawne katastrofy w nowoczesne, transgraniczne zagrożenia. Polska i inne państwa UE muszą monitorować sytuację, przygotować procedury awaryjne i wspierać międzynarodowe działania zabezpieczające.
Ponadto tragedia Czarnobyla — i to, co się teraz dzieje — to także polityczny i moralny cios. Setki milionów euro, które całe kraje przekazały na budowę ochrony, okazały się niewystarczające w obliczu wojny. To pokazuje, że energetyka jądrowa — choć daje wielkie korzyści — w warunkach przeciągłych konfliktów może stać się tykającą bombą.
Świat musi wyciągnąć wnioski: obiekty jądrowe nie mogą być traktowane jako chwalebne relikty — muszą być stale chronione, monitorowane i gotowe na scenariusze wojenne.