Kosiniak-Kamysz zabrał głos ws. dywersji. Postawił sprawę jasno
Linię Warszawa–Lublin sparaliżował poranek, który mógł skończyć się katastrofą. Na wysokości wsi Mika doszło do eksplozji, która wyrwała fragment szyny. Premier potwierdził: to był akt dywersji. Nikt nie ucierpiał, ale służby znalazły drugie uszkodzenie na tej samej trasie. A chwilę później minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił wojskowe działania sprawdzające setki torów.
Dziura w szynie i zimny dreszcz na kolei
Najpierw huk i wyrwa – tak opisują sprawę śledczy. W okolicach miejscowości Mika (Mazowsze) ładunek wybuchowy uszkodził tor na linii Warszawa–Lublin. Premier Donald Tusk napisał wprost: „doszło do aktu dywersji”, a wstępne ustalenia mówią o próbie uderzenia w przejeżdżający pociąg. Na tej samej trasie wykryto kolejne uszkodzenie bliżej Lublina. Nikt nie został ranny, ruch wstrzymano i wprowadzono objazdy.
Skala zagrożenia była realna: prezes PKP PLK potwierdził serię incydentów na tej linii, a w okolicach Puław wybite szyby w jednym z wagonów miały wiązać się z uszkodzeniem trakcji. Media branżowe i ogólnopolskie relacjonowały, że zanim zauważono wyrwę, po feralnym odcinku przejechały nawet trzy składy. To nie film akcji – to niedzielno-poniedziałkowy rozkład jazdy w Polsce.
Reakcja państwa: wojsko na tory i współpraca służb
Po porannych komunikatach rządu głos zabrał wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapowiedział, że wojsko sprawdzi ok. 120-kilometrowy odcinek biegnący wzdłuż linii kolejowej aż do granicy w Hrubieszowie, we współdziałaniu z policją, prokuraturą i ABW. Służby podległe MON „ściśle współpracują” przy wyjaśnianiu sabotażu – to już oficjalne stanowisko. PKP poprosiły pasażerów o zgłaszanie wszystkiego, co podejrzane. „Dopadniemy sprawców” – dodał premier.
Co to oznacza w praktyce? Sprawdzenia tor po torze, most po moście, w newralgicznych miejscach na wschodnim szlaku. To nie pierwszy raz, gdy Kosiniak-Kamysz akcentuje twardą odpowiedź na dywersję – trzy tygodnie temu ostrzegał, że reakcja będzie „bezwzględna”.
Służby podległe @MON_GOV_PL ściśle współpracują w celu wyjaśnienia aktu dywersji na torach koło Garwolina. Prowadzimy skoordynowane działania z 2 Lubelską BOT, szczególnie z 25. Batalionem Lekkiej Piechoty z Zamościa. Wojsko sprawdzi odcinek ok. 120 km (przy trakcji kolejowej) biegnący do granicy w Hrubieszowie - napisał na X.
Polityczne echo i pytania na jutro
W sferze bezpieczeństwa nie ma miejsca na partyjne okopy, ale echo tej historii i tak trafi do Sejmu. Dla rządu to test koordynacji i komunikacji kryzysowej; dla opozycji – okazja, by punktować każdy zgrzyt. Jedno jest pewne: po Mice państwo wchodzi w tryb nieufności. Wojsko przeczesać ma długi szlak, a kolejarze wzmacniają procedury.
To ten moment, gdy retoryczne „spokojnie, panujemy nad sytuacją” zamienia się w listę kontroli od dyżurnego ruchu po żołnierzy WOT. I jeszcze smaczek: kuluary mówią, że po dzisiejszym posiedzeniu sztabowym MON do rozważenia wracają drony patrolowe na długich odcinkach torów. Jeśli wejdą, to nie z powodu mody, tylko dlatego, że jedna wyrwa w szynie potrafi wysadzić w powietrze polityczne poczucie bezpieczeństwa – szybciej niż jakikolwiek sondaż.