Ławrow zabrał głos. Grozi zmianą kursu, jeśli USA nie dotrzymają słowa
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow postawił we wtorek jasny i twardy warunek dotyczący negocjowanego planu pokojowego dla Ukrainy. Moskwa ostrzega: ostateczny dokument musi być wiernym odzwierciedleniem ustaleń, jakie zapadły bezpośrednio między Władimirem Putinem a Donaldem Trumpem podczas sierpniowego szczytu na Alasce. Każda próba modyfikacji tych uzgodnień przez Kijów lub stolice europejskie może doprowadzić do zerwania kruchego procesu negocjacyjnego.
We wtorek, 25 listopada 2025 roku, oczy światowej dyplomacji zwrócone były na Moskwę, gdzie minister spraw zagranicznych Rosji odniósł się do trwających zakulisowych prac nad zakończeniem wojny w Ukrainie. Z jego wystąpienia wyłania się obraz skomplikowanej gry dyplomatycznej, w której Kreml próbuje wykorzystać bezpośrednią relację z Waszyngtonem, by ominąć interesy Ukrainy i Europy.
"Duch i litera" spotkania w Anchorage
Kluczowym punktem odniesienia dla rosyjskiej dyplomacji stało się historyczne spotkanie prezydentów USA i Rosji, do którego doszło w sierpniu 2025 roku w Anchorage na Alasce. To właśnie tam, zdaniem Kremla, nakreślono fundamentalne ramy kompromisu, które są dla Rosji wiążące.
– Zmieniony plan pokojowy dla Ukrainy musi odzwierciedlać ducha i literę porozumienia osiągniętego między prezydentem Władimirem Putinem a prezydentem USA Donaldem Trumpem – oświadczył stanowczo Ławrow.
Słowa te sugerują, że wstępna wersja planu, wypracowana bezpośrednio przez mocarstwa, była dla Rosji satysfakcjonująca. Problem pojawił się w momencie, gdy dokument trafił do konsultacji z sojusznikami USA.
Obawy przed "rozwodnieniem" porozumienia
Rosja nie kryje obaw, że obecna faza negocjacji – obejmująca konsultacje Waszyngtonu z Kijowem oraz partnerami z Unii Europejskiej i NATO – służy "rozwodnieniu" pierwotnych ustaleń. Ławrow wprost zasugerował, że zachodni partnerzy USA próbują wprowadzić do planu poprawki, które są niekorzystne dla Moskwy i sprzeczne z wizją Trumpa i Putina.
Minister zaznaczył, że Rosja oczekuje teraz na poprawioną, "tymczasową" wersję dokumentu. Jeśli jednak okaże się ona zbiorem życzeń Kijowa, a nie realizacją "paktu z Alaski", reakcja Kremla będzie ostra.
Groźba zmiany kursu
Wystąpienie Ławrowa zawierało słabo zawoalowaną groźbę. Szef MSZ podkreślił, że jeśli ostateczny kształt porozumienia będzie odbiegał od dwustronnych ustaleń mocarstw, strategia Rosji ulegnie radykalnej zmianie.
– Sytuacja Rosji byłaby zupełnie inna, gdyby zmieniona wersja nie odzwierciedlała tego, co Putin i Trump omawiali podczas spotkania na Alasce – ostrzegł dyplomata.
Eksperci odczytują to jako ultimatum: albo Zachód zaakceptuje warunki ustalone nad głowami Ukraińców w Anchorage, albo Rosja zerwie rozmowy i prawdopodobnie zintensyfikuje działania zbrojne, uznając ścieżkę dyplomatyczną za wyczerpaną.
Gra na podziały
Stanowisko Ławrowa potwierdza stałą taktykę Kremla: dążenie do bezpośrednich układów z Waszyngtonem z pominięciem podmiotowości samej Ukrainy i obaw Europy Środkowo-Wschodniej. Powołując się na autorytet prezydenta Trumpa i ustalenia ze szczytu, Ławrow próbuje wbić klin między USA a ich europejskich sojuszników, stawiając administrację w Waszyngtonie przed wyborem: lojalność wobec Kijowa albo realizacja osobistych ustaleń prezydenta z Władimirem Putinem.
Rosyjskie media, relacjonując wystąpienie ministra, oskarżają kraje zachodnie o "sabotaż" i celowe ujawnianie punktów planu, by wywołać szum medialny i utrudnić osiągnięcie porozumienia na warunkach rosyjskich. Najbliższe dni pokażą, czy Waszyngton ugnie się pod presją Moskwy, czy też stanie w obronie postulatów zgłaszanych przez Ukrainę.
